
Biuro Prasowe KKS Lech Poznań tekst Maciej Sypuła , Maciej Henszel zdjęcia Przemysław Szyszka/lechpoznan.pl
Za piłkarzami Lecha Poznań pierwsze dwa treningi podczas zgrupowania w tureckim Belek. Podczas obu z nich ważnymi elementami zajęć były gry na wysokiej intensywności i różnych rozmiarach boisk.
Na początek jednak trzeba było trochę rozruszać nogi i poranne zajęcia, które ruszyły punktualnie o godzinie 11 czasu tureckiego, rozpoczęły się od sporej dawki biegania. Przez kilka dobrych minut piłkarze ze sporą szybkością okrążali płytę boiska, na krótszych jej bokach wykonując do tego różnego rodzaju ćwiczenia sprawnościowe.
Po tak solidnej rozgrzewce można było przejść do zasadniczej części, na którą złożyła się głównie intensywna gierka na skróconym polu gry. Była ona jednak dość nietypowa, bo piłkarze mieli okazję strzelać do aż czterech bramek ustawionych na końcach boiska. Goli padło więc bardzo dużo, chociaż bramkarze robili co mogli, by temu zapobiec. Jak chociażby wracający do zdrowia po długiej kontuzji Mickey van der Hart, który w jednej z akcji popisał się refleksem i zatrzymał uderzenie nożycami Tymoteusza Puchacza.
W grze uczestniczyli wszyscy zawodnicy, poza sprowadzonymi tuż przed obozem w Turcji stoperami – Bartoszem Salamonem i Antonio Miliciem. Oni nie mieli okazji odbyć żadnej jednostki treningowej z zespołem przed wylotem do Belek, dlatego pracowali w tym czasie razem z trenerami przygotowania fizycznego. Wszystko po to, żeby już na popołudniowych zajęciach być w pełnej gotowości do intensywnej pracy.
I tak właśnie się stało – Polak i Chorwat zostali włączeni do gier treningowych na drugim poniedziałkowym treningu i pokazali się z dobrej strony. Podobnie jak inny ze sprowadzonych zimą piłkarzy – Jesper Karlström. Po południu intensywność jeszcze wzrosła, bo zawodnicy zostali podzieleni na trzy zespoły i każdej z drużyn trener Dariusz Żuraw wraz z asystentami zliczał strzelane gole, by wyłonić zwycięzców. Została nimi ekipa „zielonych”, której wygraną zapewniły dwie bramki zdobyte przez Mikaela Ishaka na chwilę przed końcem rywalizacji.
– Jeżeli chodzi o o gry, które realizowaliśmy, to raczej były one nastawione na działania zespołowe. Graliśmy na dużych i średnich przestrzeniach, żeby zawodnicy po dopiero trzech jednostkach, które odbyliśmy w Poznaniu, jeszcze w miarę spokojnie się wprowadzili do zajęć tu na obozie. Objętość treningowa była jednak spora, także na pewno było to dla zawodników duże obciążenie – tłumaczy koncepcję pierwszego dnia zajęć w Belek trener przygotowania fizycznego Karol Kikut.
Na koniec szkoleniowcy zarządzili trening strzelecki i bramkarze znów musieli uwijać się jak w ukropie – to właśnie oni byli najbardziej zmęczeni, gdy chwilę przed godziną 19 na boiskach Callista Sports Center zgasły światła, a lechici ruszyli w drogę powrotną do hotelu, by zjeść kolację i przygotować się już na kolejny dzień pracy.
“Wzmocnienia obrony traktowaliśmy priorytetowo”
– Bardzo zależało nam na wzmocnieniu defensywy, traktowaliśmy to priorytetowo. I to się udało. Jeśli chodzi o tę formację to jesteśmy już zabezpieczeni w stu procentach – mówi trener Lecha Poznań, Dariusz Żuraw. Szkoleniowiec opowiada nam o dwóch nowych piłkarzach Kolejorza, Bartoszu Salamonie oraz Antonio Miliciu. Przecina także spekulacje dotyczące Lubomíra Šatki.
Dwaj piłkarze, którzy w sobotę podpisali kontrakty z klubem, polecieli w niedzielę z zespołem na zgrupowanie do Turcji i wzięli już udział w pierwszych treningach. Gdy dodamy do tego wcześniej sprowadzenie Jespera Karlströma, czyli defensywnego pomocnika, to doskonale widać, w którą stronę poszło główne uderzenie transferowe tej zimy. Chodziło bowiem o zabezpieczenie dostępu do własnej bramki.
– Wiadomo, że w piłce nożnej broni cała drużyna, ale sam byłem obrońcą i wiem, że spada na tych, którzy są z tyłu. Powtarzałem jesienią kilka razy, że traciliśmy zbyt dużo bramek, brakowało nam odpowiedniej reakcji w niektórych sytuacjach, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Dlatego zależało nam na tym, żeby nie tylko wzmocnić skład, ale również podwyższyć wzrost całej formacji, być skuteczniejszym w pojedynkach w powietrzu – przyznaje trener niebiesko-białych.
Zarówno Salamon, jak i Milić mają ponad 190 centymetrów wzrostu. Z jednym i drugim szkoleniowiec miał już okazję rozmawiać. Jak ich charakteryzuje? – Bartek to doświadczony piłkarz, do tego Polak, co jest ważne także dla zachowania równowagi w szatni. Zawodnik świetnie ułożony taktycznie, odpowiedzialny, bardzo dobrze “czyta” grę. Dobry w wyprowadzaniu piłki sprzed własnego pola karnego. Chcieliśmy go już pół roku temu, co też pokazuje, że byliśmy zdeterminowani, żeby przeprowadzić tę transakcję – podkreśla Żuraw. – Z kolei Antonio to także piłkarz, który ma już spore doświadczenie. On charakteryzuje się agresywnym doskokiem i odbiorem piłki. Dobrze wprowadza piłkę zarówno krótszym jak i dłuższym podaniem. Jest lewonożny. Choć już sporo pograł na wysokim poziomie, to wciąż jeszcze może się rozwijać. Nieźle umie kierować ustawieniem całej formacji – dodaje.
W przypadku Chorwata pojawiały się wątpliwości, że ostatnie pół roku spędził poza składem Anderlechtu Bruksela. – Zapewne gdyby regularnie grał w tej drużynie, to mogłoby pięć milionów euro nie wystarczyć na sprowadzenie go – uśmiecha się trener. – A poważnie, to były inne opcje wzmocnień, ale uznaliśmy wspólnie z dyrektorem sportowym i działem skautingu, że skoro nadarza się okazja to trzeba sięgnąć po zawodnika, który ma umiejętności i potencjał, a nie jest teraz w rytmie meczowym – tłumaczy.
Obaj są do dyspozycji sztabu szkoleniowego niemal od początku przygotowań, co pozwala na spokojne wdrożenie ich do taktyki Lecha. A także wybór optymalnego zestawienia defensywy. – Mam bez wątpienia duży komfort. W Turcji rozegramy cztery sparingi i spokojnie mogę potestować różne ustawienia. Wszystko po to, żeby wybrać to podstawowe – zgadza się Żuraw, który na koniec dementuje pojawiające się informacje dotyczące sprzedania w zimowym okienku Lubomira Šatki po pozyskaniu dwóch defensorów. – Nie ma w ogóle tematu odejścia Lubo. Zostaje z nami, jest ważnym ogniwem naszej defensywy. Przyszedł do nas półtora roku temu, świetnie się rozwija i na pewno może być jeszcze lepszy – podkreśla trener wicemistrzów Polski.
Dodaj komentarz