Bez punktów w Paryżu! Komentarze po meczu

Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie Patryk Ptak/Ł0mża Vive Kielce

Pierwsze z dwóch wyjazdowych spotkań Ligi Mistrzów w tym tygodniu zupełnie nam nie wyszło. Drużyna Łomża Vive Kielce wysoko przegrała z Paris Saint-Germain 26:37. Gospodarze kontrolowali cały przebieg meczu, a my niestety nie mieliśmy w tym pojedynku zbyt wiele do powiedzenia. W składzie pod koniec meczu pozostał tylko jeden skrzydłowy, Ceary Surgiel, ponieważ tuż przed przerwą czerwoną kartkę za rzut w głowę bramkarza otrzymał Arkadiusz Moryto.

Paris Saint-Germain – Łomża Vive Kielce 37:26 (19:10)

Paris Saint-Germain: Gerard, Genty – Steins, Keita, Kristopans, Kounkound, Sole Sala, Toft Hansen, Remili, Grebille, Syprzak, L. Karabatic, Morros, Hansen, Prandi, Nahi

Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Vujović, Olejniczak, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karačić, Kulesh, Moryto, Surgiel, Kaczor, D. Dujshebaev, Gębala, Karalek

Pierwsza siódemka: Wolff – Moryto, A. Dujshebaev, Karacić, Karalek, Kulesh, Surgiel

Ten mecz wyjściowo miał być rozegrany jeszcze w grudniu minionego roku, ale ze względu na przymusową kwarantannę naszej drużyny, został przełożony. Gra była bardzo dynamiczna, obie drużyny sporo biegały w ataku i w obronie. Na początku kielczanie mieli drobne problemy ze skutecznością, zbyt często celując w Vincenta Gerarda. Gospodarze takich problemów nie mieli i egzekwowali każdy rzut, aż wreszcie po kilku minutach Lukę Karabaticia z koła powstrzymał Andreas Wolff. Paryżanie karali potknięcia Mistrzów Polski i m. in. za pomocą kontrataków po ośmiu minutach prowadzili 6:3. Nasi zawodnicy przez kilka minut nie mogli zdobyć bramki. Złą passę przełamał dopiero w dwunastej minucie Artsem Karalek. Przegrywaliśmy 4:8.

Trener Talant Dujshebaev w defensywie postawił na system 5-1 z Alexem Dujshebaevem na „jedynce”. W obronie tej było jednak sporo dziur, a środkowy Luc Steins swoją zwinnością doprowadzał naszych obrońców do szewskiej pasji. Tracąc kolejne gole kielczanie trochę „oklapli”, ale udane akcje Branko Vujovicia czy Arka Moryto oraz dwie poprawne interwencje Andreasa Wolffa dodały im energii. Niestety, cały czas przegrywaliśmy i to coraz bardziej – po dwudziestu minutach 7:13.

W tym okresie gry paryżanie rozkładali nas na łopatki dograniami do koła, gdzie podania od rozgrywających na trafienia zamieniał Kamil Syprzak. Mecz zaczął przybierać karykaturalny obrót, gdy półtorej minuty przed przerwą czerwoną kartkę za trafienie Vincenta Gerarda w twarz podczas rzutu karnego dostał Arkadiusz Moryto. Nie wychodziło nam niemal nic i do szatni schodziliśmy przy wyniku 19:10 dla Paris Saint-Germain.

Odwrócić losy tego meczu mogła tylko drastyczna przemiana naszego zespołu. Większość bramek traciliśmy przez własne błędy i by mówić o walce o pozytywny wynik na drugą część meczu musiała wyjść kompletnie inna drużyna. Strata Arka Moryto jednak jeszcze bardziej wybiła kielczan z rytmu. Z przymusu na prawym skrzydle grali Nicolas Tournat, a póżniej Branko Vujović. Zdobywanie bramek przychodziło nam mozolnie, a tracenie ich niestety dużo łatwiej. Andreasa Wolffa w bramce zastąpił Mateusz Kornecki, ale równie dobrze mogliby między słupkami stać obaj, a przy sprycie i szczęściu zawodników PSG za wiele by nie zdziałali.

Przewaga gospodarzy systematycznie się powiększała, by po sześćdziesięciu minutach osiągnąć rozmiar jedenastu bramek. Po październikowym zwycięstwie w Kielcach 35:33 drugi mecz z Paris Saint-Germain w tym sezonie przegraliśmy 26:37. Pozytyw jest taki, że na możliwość zatarcia złego wrażenia nie trzeba długo czekać, bo kolejne spotkanie Ligi Mistrzów, tym razem z Pickiem Szeged zagramy już za dwa dni.

A. Moryto: Już myślimy, jak się odkuć

Łomża Vive Kielce przegrała w Paryżu z Paris Saint-Germain HB 26:37 (10:19). „W naszej grze nic nie funkcjonowało, jak należy. Od początku graliśmy ospale, wolno, zupełnie nie w naszym stylu. Jutro wstajemy i już myślimy, jak odkuć się w kolejnym meczu” – mówi Arkadiusz Moryto.

Talant Dujshebaev, trener Łomża Vive Kielce: Nie mogę za dużo powiedzieć po tym meczu. Gratulacje dla Raula Gonzaleza i całego PSG. Od początku do końca rywale byli w stu procentach lepszą drużyną od nas, to nie ulega dyskusji. Jestem bardzo niezadowolony z tego, co stało się z nami podczas dwóch ostatnich meczów na wyjeździe w Lidze Mistrzów, czyli w Paryżu i w Brześciu. To dla nas duży problem.

Nicolas Tournat, obrotowy Łomża Vive Kielce: To był bardzo zły mecz. Mieliśmy problemy po obu stronach boiska, nie zagraliśmy na miarę swoich umiejętności. Musimy teraz dużo popracować, żeby się poprawić i wyjść skoncentrowani na kolejny mecz. Gratulacje dla rywali za świetny mecz.

Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Łomża Vive Kielce: Trafiłem bramkarza w głowę przy rzucie karnym i za to dostałem czerwoną kartkę. Nie zrobiłem tego celowo, chciałem oczywiście zdobyć bramkę, ale może powinienem rzucić bezpieczniej, nie w okolicach głowy? Trudno powiedzieć coś po takim meczu. Już po pierwszej połowie PSG ustawiło sobie mecz, u nas nic nie funkcjonowało, jak należy. Od początku graliśmy ospale, wolno, zupełnie nie w naszym stylu. Paryż z kolei grał na swoim poziomie, a my trochę odstawaliśmy, na każdym polu. W pierwszej połowie mocno pokarał nas Luc Steins, bardzo często grał jeden na jeden, ciężko się broniło przeciw niemu. Gdy do gry wszedł Kamil Syprzak, też często dostawał od niego piłki. Nie będzie łatwo przetrawić tę porażkę, bo to momentami była deklasacja. Ale jutro wstajemy i myślimy już, jak się odkuć w kolejnym meczu.

Branko Vujović, rozgrywający Łomża Vive Kielce: Przez pierwsze piętnaście minut próbowaliśmy grać obroną 5-1, ale rywale grali bardzo dobrze i w ataku, i w defensywie, a my nie wracaliśmy dobrze do tyłu, co wykorzystało PSG, wyprowadzając wiele kontrataków. Musimy zrobić analizę, zobaczyć, gdzie był problem i go szybko rozwiązać. Mamy dwóch kontuzjowanych skrzydłowych, więc po czerwonej kartce dla Arka ja i Nico graliśmy na nie swojej pozycji. Próbowaliśmy coś zrobić, ale to nie to samo, nie biegamy do kontr, jak Arek. Nie ma co mówić, kto robił błędy. Wygrywamy i przegrywamy jako cała drużyna. Teraz trzeba się szybko przestawić na mecz z Szegedem, by się przygotować. Musimy pokazać, że potrafimy grać, bo w Paryżu to nie wyszło. Damy z siebie wszystko i będziemy chcieli wygrać.

Krzysztof Lijewski, grający drugi trener Łomża Vive Kielce: W tym meczu nic się nie zazębiło w naszej grze. Od obrony, przez kontrataki, po atak pozycyjny. Próbowaliśmy wielu wariantów, obrony 5-1, 6-0, wielu rotacji w ataku, ale nic nie dawało skutku. Drużyna z Paryża była zdecydowanie lepsza. Luc Steins zagrał bardzo dobrze, był motorem napędowym, zwłaszcza w pierwszej połowie, dobrze rozwiązywał sytuacje, dał rywalom impuls, żeby nam szybko uciec. Trener powiedział po meczu w szatni, że życie sportowca ma to do siebie, że zawsze jest szansa wstać z kolan. Mamy kolejny mecz już za 48 godzin w Szegedzie, też z bardzo dobrą drużyną, ale będzie można zmazać plamę i wrócić do domu z punktami.

Raul Gonzalez, trener Paris Saint-Germain: Dziękuję Talantowi. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, bo takie mecze zawsze są trudne. Zagraliśmy jednak tak, jak trzeba, i w ataku, i w obronie. Chcemy zająć pierwsze miejsce w grupie i to zwycięstwo pozwala nam o tym myśleć, ale trzeba nadal wygrywać kolejne mecze. Gramy teraz wiele spotkań, więc takie, jak dziś, czasem muszą się każdemu przydarzyć. W Kielcach to my przegraliśmy.

Kamil Syprzak, obrotowy Paris Saint-Germain: Mecz wyszedł nam w stu procentach. W większości elementów byliśmy trochę lepsi od naszego rywala. Byy rachunki do wyrównania, dla nas potrzebne są teraz punkty i chcemy je łapać w każdym kolejnym meczu. Zadania, które mieliśmu do wykoania, udało nam się wykonać. Najważniejszy jest wynik drużyny, ale jeśli patrzeć na małe, indywidualne osiągnięcia, to cieszę się z powrotu na boisko i tego, że wracam do siebie po chorobie. Jest coraz lepiej, ale to jeszcze nie jest to, czego bym sobie życzył. Czasami jestem jeszcze trochę zagubiony, brakuje wydolności, a myślę, że to konsekwencje przebytej choroby. Przyznam się szczerze, że zadziwił mnie wynik dzisiejszego spotkania. To nie był zespół, który wszyscy znamy, bo zazwyczaj to zawodnicy, którzy walczą do samego końca. Oczywiście, widać, było, że nie odpuszczali, ale nie wychodziło im wiele rzeczy. My też dobrze im się postawiliśmy i dobrze przygotowaliśmy się do meczu.

Vincent Gerard, bramkarz Paris Saint-Germain: Jestem szczęśliwy. Pokonaliśmy zespół, z którym przegraliśmy kilka miesięcy temu. Tak, jak powiedział trener, każdy dzień jest inny, więc nasze zwycięstwo nie oznacza dla nas końca pracy. To świetne uczucie triumfować, ale mamy jeszcze wiele spotkań do rozegrania, obecne czasy są skomplikowane i wymagające dla nas wszystkich.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*