
Biuro Prasowe GKS górnik Łęczna (piłka nożna kobieca ) tekst i zdjęcia
Hitowe starcie 14. kolejki dla Czarnych Sosnowiec. Zespół z województwa śląskiego wygrał w Łęcznej i nadal zdecydowanie prowadzi w tabeli Ekstraligi kobiet.
Od początku rywalizacji na boisku nie brakowało walki, determinacji z obu stron oraz sytuacji bramkowych. W 11. minucie szansę na otwarcie wyniku miała Nikol Kaletka, która w sprytny sposób przechytrzyła łęczyńską obronę w polu karnym i uderzyła na bramkę, ale na posterunku była Anna Palińska.
Kilkadziesiąt sekund później, po drugiej stronie boiska dogodną okazję na gola miała Ewelina Kamczyk, lecz ona również przegrała pojedynek z golkiperką rywala.
W kolejnych fragmentach pierwszej połowy lepiej w ofensywie radziła sobie drużyna z Sosnowca. Aktywne była zwłaszcza wspomniana już Kaletka oraz Agnieszka Jędrzejewicz. Ich kilka strzałów nie sprawiło większych kłopotów Palińskiej, jednak w 38. minucie nasza bramkarka musiała wyjmować piłkę z siatki. Na listę strzelczyń wpisała się Jędrzejewicz, która ładnie urwała się na prawym skrzydle i mierzonym uderzeniem zapewniła Czarnym prowadzenie.
Najlepszą szansę na wyrównanie przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę miała Patricia Hmirova. Zawodniczka ze Słowacji ostemplowała jednak obramowanie bramki Czarnych po strzale z rzutu wolnego.
Druga połowa mogła rozpocząć się od mocnego uderzenia dla „Górniczek”. Tuż po zmianie stron dwa razy w ciągu kilkudziesięciu sekund bliska gola była Roksana Ratajczyk, ale zabrakło jej skuteczności.
Kwadrans później znakomitą szansę na podwyższenie rezultatu zmarnowała natomiast Veronika Slukova, która zakończyła dobrą akcję swoich koleżanek nieudanym uderzeniem z pola karnego.
Od 67. minuty zielono-czarne grały w osłabieniu. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczyła Klaudia Lefeld i sosnowiczanki miały przewagę jednej bramki oraz piłkarki.
Ekipa z Sosnowca już do końca zawodów kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku i zasłużenie sięgnęła po trzy punkty. Przyjezdne miały sporo okazji, by podwyższyć prowadzenie. W końcówce, po strzale Jędrzejewicz futbolówka odbiła się od słupka, zaś groźne uderzenie Kaletki w bardzo dobrym stylu obroniła Palińska. Podopieczne trenera Sebastiana Stemplewskiego dopięły swego w 90. minucie, gdy wynik końcowy ustaliła po składnej akcji Slukova.
GKS Górnik Łęczna – KKS Czarni Sosnowiec 0:2 (0:1)
Bramki: Jędrzejewicz 38’, Slukova 90′
GKS: Palińska – Dyguś, Górnicka, Zając, Siwińska (87′ Kaczor), Lefeld, Hmirova, Zdunek, Kamczyk, Karczewska, Ratajczyk. Trener: Piotr Mazurkiewicz
Czarni: Małysa – Kociewicz, Zubchyk, Fischerova, Wiankowska, Horvathova, Hałatek, Kaletka, Materek, Jędrzejewicz, Slukova (90+1 Tobiczyk). Trener: Sebastian Stemplewski
Żółte kartki: Lefeld – Kaletka, Jędrzejewicz, Horvathova
Czerwona kartka: Lefeld (67. min – za drugą żółtą)
Sędziowała: Monika Mularczyk
Emilia Zdunek: Nie przypominałyśmy drużyny z poprzednich meczów
– Wydawało mi się, że doszłyśmy już do stabilnej formy. Okazało się jednak, że wcale tak nie jest – podsumowała przegrane 0:2 starcie z Czarnymi Sosnowiec nasza pomocniczka, Emilia Zdunek.
Co się stało?
Odpowiedź wbrew pozorom jest prosta. Przegrałyśmy mecz, który był niezwykle ważny. Jesteśmy z tego powodu bardzo smutne, ale… wszystko należało do nas i zależało od nas. Mogłyśmy pokazać na boisku swoją wyższość, a tego nie zrobiłyśmy. Przegrywamy na własnym stadionie, co nie jest łatwe.
Zgubiły was chyba też błędy własne, których przytrafiło się bardzo dużo.
To prawda. Miałyśmy zbyt dużo niedokładnych podań, strat… Nie wiem tak naprawdę, z czego to wynikało. W ogóle nie przypominałyśmy drużyny z dwóch ostatnich kolejek, co mnie dziwi. Wydawało mi się, że doszłyśmy już do stabilnej formy. Okazało się jednak, że wcale tak nie jest. Cóż, przed nami dalsza część sezonu. Będziemy próbowały walczyć i wygrywać kolejne mecze. A jak będzie? Czas pokaże.
Ta przegrana pozbawia trochę motywacji, czy może wręcz przeciwnie?
Podcina skrzydła. Jednak tak jak powiedziałam, miałyśmy ponad 90 minut na to, by pokazać, komu należą się punkty i kto prezentuje się lepiej. Było wiele rzeczy, na które nie miałyśmy wpływu, jak np. sędziowanie, które było w mojej opinii na niskim poziomie. Nie jest to jednak zależne od nas. Z ciężkim sercem i z ogromnym żalem musimy zaakceptować to, co się wydarzyło. Nie wiem, może mogłyśmy dać z siebie więcej, aczkolwiek wiem, że każda z nas grała na sto procent. Chyba zawiodły podstawowe piłkarskie rzeczy i głowa. Ten aspekt trochę nam kulał i mógł spowodować, że zaprezentowałyśmy się właśnie w taki sposób.
Dodaj komentarz