Wygrana na poprawę humorów

Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne

Łomża Vive Kielce pokonała w Opolu Gwardię 37:29, wysoką przewagę budując tuż po zmianie stron. Triumf w 19. kolejce PGNiG Superligi pozwolił, chociaż w pewnym stopniu, poprawić humory po przegranej batalii z HBC Nantes.

KPR Gwardia Opole – Łomża Vive Kielce 29:37 (15:19)

Łomża Vive Kielce: Kornecki (11/31=35%), Wałach (3/12=25%) – Gębala 6, Fernandez 5, A. Dujshebaev 4, Vujović 4, Olejniczak 4, Karalek 3, Tournat 3, Kulesh 3, Moryto 2, Sićko 2, Kaczor 1, Surgiel

Gwardia Opole: Malcher, Balcerek – Kowalski 6, Klimków 5, Mauer 5, Działakiewicz 5, Stefani 2, Jankowski 2, Milewski 2, Morawski 1, Kawka 1, Sosna, Fabianowicz, Zadura, Kucharzyk

Pierwsza siódemka: Kornecki – Fernandez, Gębala, Olejniczak, A. Dujshebaev, Kaczor, Karalek

Kielczanie przed meczem podkreślali, że po bolesnej porażce i odpadnięciu z Ligi Mistrzów jeszcze bardziej skupiają się na pozostałych celach trwającego sezonu. Jednym z nich jest obrona tytułu w PGNiG Superlidze. Kolejny krok ku temu postawiony miał zostać w Opolu. Nikt nie spodziewał się jednak łatwej przeprawy w Stegu Arenie, zwłaszcza mając w pamięci sensacyjne zwycięstwo Gwardzistów nad kielczanami we własnej hali w maju 2019 roku.

Na potwierdzenie tej tezy gospodarze rozpoczęli od dwóch szybkich trafień Jana Klimkowa oraz Patryka Mauera, czym pokazali, że nie mają zamiaru ułatwiać zadania bardziej renomowanym rywalom. Na pierwszą bramkę kielczan czekać trzeba było zaś do czwartej minuty gry. Wynik po naszej stronie otworzył Alex Dujshebaev. Po chwili wyrównał Tomasz Gębala, a pierwsze prowadzenie w meczu Mistrzom Polski dał Angel Fernandez (4:3 w 9. min.).

W kolejnych fragmentach spotkania Łomża Vive Kielce dyktowała co prawda warunki gry, będąc na czele, ale różnica między zespołami nie mogła wzrosnąć na dystans większy niż dwa trafienia. Na kolejne bramki Dujshebaeva, Tomasza Gębali czy Branko Vujovicia skutecznie odpowiadali Mauer do spółki z Pawłem Kowalskim. Dopiero kilka dobrych interwencji rozkręcającego się Mateusza Korneckiego (m.in. obroniony rzut karny) pozwoliły Arkadiuszowi Morycie podwyższyć wynik na 14:11 w 21. minucie. Do końca pierwszej partii kielczanie do swojej przewagi dołożyli jeszcze jedno “oczko”.

Decydującym momentem spotkania był okres zaraz po zmianie stron. Po powrocie do gry kielczanie zanotowali serię trzech bramek i prowadzenie urosło już do bezpiecznej zaliczki 22:15 (33. min). Wiele minut na parkiecie dostawali młodzi przedstawiciele naszego klubu: Cezary Surgiel, Sebastian Kaczor i Michał Olejniczak. Aktywny był zwłaszcza ostatni z wymienionych. Ostatni kwadrans w kieleckiej bramce spędził także Miłosz Wałach.

Łomża Vive Kielce kontrolowała mecz już do końca. Przewaga w apogeum sięgnęła nawet jedenastu trafień (33:22). Gospodarzy stać było jeszcze na zryw i zniwelowanie różnicy do 26:33 po serii czterech bramek, ale i tak ostateczna wygrana kielczan była niezagrożona. Co ciekawe, Mistrzowie Polski mecz zakończyli z dwiema czerwonymi kartkami na koncie, obejrzeli je Artsem Karalek i Szymon Sićko. Najskuteczniejsi na parkiecie byli za to Tomasz Gębala i Paweł Kowalski (obaj po 6 goli).

T. Dujshebaev: Jestem bardzo zadowolony z reakcji zespołu

Łomża Vive Kielce pokonała KPR Gwardię Opole (37:29) w 19. serii PGNiG Superligi. “Jestem bardzo zadowolony z reakcji zespołu, który w Opolu walczył przez cały mecz, od początku do końca widziałem, że zawodnicy chcieli wygrać to spotkanie” – komentuje trener Talant Dujshebaev.

Talant Dujshebaev, trener Łomża Vive Kielce: Przygotowania do tego meczu były trudne. Długa podróż zaraz po porażce z Nantes, której nikt nie oczekiwał. Dlatego jestem bardzo zadowolony z reakcji zespołu, który w Opolu walczył przez cały mecz, od początku do końca widziałem, że zawodnicy chcieli wygrać to spotkanie. Myślę, że nasze zwycięstwo nie było zagrożone ani przez chwilę.

Arkadiusz Moryto, zawodnik Łomża Vive Kielce: Trzeba było się skupić na tym spotkaniu, ponieważ w Lidze Mistrzów sezon się już dla nas zakończył. Po środzie byliśmy trochę podłamani, ale została nam jeszcze liga i Puchar Polski. Nic innego nam nie pozostało jak dawać z siebie wszystko w każdym kolejnym meczu. Trener powiedział nam, że musimy wstać jak mężczyźni i walczyć dalej. W Opolu to właśnie zrobiliśmy. Wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*