Emocje w Kaliszu dopiero w końcówce. T. Dujshebaev: Wszystko zależało od głowy

Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne

Drużyna Łomża Vive Kielce pokonała Energę MKS Kalisz 33:28 w ramach 21. serii PGNiG Superligi. Choć kielczanie w trakcie meczu wypracowali nawet dwanaście bramek przewagi, w końcówce gospodarze zniwelowali straty do jedynie trzech trafień. Najskuteczniejszy na parkiecie był Nicolas Tournat.

Energa MKS Kalisz – Łomża Vive Kielce 28:33 (11:21)

Łomża Vive Kielce: Wałach (4/21 = 19%), Wolff (7/18 = 39%) – Vujović 2, Olejniczak, Sićko 2, A. Dujshebaev 3, Tournat 6, Karačić 1, Kulesh 3, Moryto 5, Surgiel 2, Gębala 3, Fernandez 3, Gudjonsson, Kaczor 3

Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta – Krępa 3, Kamyszek 5, Kacper Adamski 3, Kus 2, Drej, Misiejuk 1, Góralski 1, Wróbel, Szpera 4, K. Pilitowski 2, M. Pilitowski 5, Makowiejew, Kamil Adamski 2

Pierwsza siódemka: Wolff – Surgiel, Gębala, Karačić, A. Dujshebaev, Moryto, Tournat

Mistrzowie Polski w Kaliszu wrócili na parkiet po dwóch tygodniach przerwy w rozgrywkach. Pauza wyzwoliła w naszym zespole ogromny głód gry, który widać było od pierwszego gwizdka arbitrów. Rywale, piąta drużyna w ligowej tabeli, z początku nie miała za wiele do powiedzenia w starciu z dobrze dysponowanymi kielczanami.

Spotkanie rozpoczęło się od trafień Tomasza Gębali oraz Nicolasa Tournata. Chwilę potem rzut karny egzekwowany przez Mateusza Góralskiego zatrzymał Andreas Wolff. Gębala oraz Tournat zdobyli kolejne bramki, a konto po stronie gospodarzy wciąż pozostawało puste. Otworzył je dopiero Robert Kamyszek po siedmiu minutach gry, ale kielczanie mieli wówczas już cztery trafienia na liczniku.

Kolejne bramki dla Łomża Vive Kielce padały dość łatwo. Świetnie funkcjonowała zwłaszcza współpraca z obrotowym, bo w ledwie kwadrans sam Nicolas Tournat pięć razy pokonał Łukasza Zakretę. Energa Kalisz każde trafienie okupować musiała za to ogromnym wysiłkiem. Między słupkami dobrze czuł się Wolff (40% skutecznych interwencji po pierwszej połowie), któremu skutecznie pomagała kielecka defensywa. Efektem po kwadransie gry Mistrzowie Polski prowadzili aż 11:4.

Postawę swojej drużyny ożywić chciał nieco Tomasz Strząbała, jednak czas na żądanie przyniósł krótkotrwały efekt. Kilka dobrych interwencji Zakrety oraz bramki Marka Szpery pozwoliły toczyć chwilowo wyrównany bój, ale końcówka pierwszej partii znów należała w pełni do kielczan, którzy ze spokojem i uśmiechem na twarzy realizowali wytrenowane schematy. Już schodząc na przerwę różnica dzieląca obie ekipy wynosiła dziesięć “oczek” (21:11).

Po zmianie stron żółto-biało-niebiescy skoncentrowali się na utrzymaniu przewagi. Wolffa w bramce zastąpił Miłosz Wałach (i też popisał się np. obroną rzutu karnego), na nowej dla siebie pozycji, prawym skrzydle, z powodzeniem występował zaś Sebastian Kaczor. Po kilku minutach przewaga kielczan wzrosła do 25:13, a bramkę za bramką notował Arkadiusz Moryto.

Przez długie minuty różnica utrzymywała się na stabilnym poziomie, lecz przełamanie przyszło siedem minut przed końcem meczu. Kolejne bramki Macieja Pilitowskiego, obrony Mikołaja Krekory oraz straty Mistrzów Polski pozwoliły gospodarzom zmniejszyć straty o połowę. Było 31:25, kiedy trener Talant Dujshebaev prosił o przerwę, by porozmawiać ze swoimi graczami.

Mimo to Energa Kalisz kontynuowała odrabianie strat. Po powrocie do gry kaliszanie zdobyli kolejne trzy bramki z rzędu, łącznie notując serię pięciu trafień bez odpowiedzi rywala (28:31). Przez chwilę na parkiecie zrobiło się nerwowo. Złą passę naszego zespołu przerwał dopiero najskuteczniejszy w meczu Nicolas Tournat, pieczętując zwycięstwo Łomża Vive Kielce, a chwilę potem końcowy wynik ustalił Alex Dujshebaev.

T. Dujshebaev: Wszystko zależało od głowy

Łomża Vive Kielce triumfowała w Kaliszu 33:28, ale mecz z Energą MKS miał dwa oblicza. Po pierwszej partii kielczanie prowadzili 21:11, ale trzy minuty przed końcem spotkania rywale odrobili straty do 28:31. „To, co się stało w drugiej połowie, zależało tylko od naszych głów. W niedzielę zawodnicy rozjeżdżają się na zgrupowania reprezentacji i niektórzy mentalnie już tam byli” – komentuje trener Talant Dujshebaev.

Talant Dujshebaev, trener drużyny Łomża Vive Kielce: Bardzo dobrze weszliśmy w mecz. Już do przerwy prowadziliśmy dziesięcioma bramkami. To, co się stało w drugiej połowie, zależało tylko od naszych głów. W niedzielę zawodnicy rozjeżdżają się na zgrupowania reprezentacji i niektórzy mentalnie już tam byli. Mieliśmy przygotowane zagrywki i dzięki koncentracji w pierwszej połowie wyglądało to bardzo dobrze. Oprócz tego dobrze bronił bramkarz, któremu pomagała obrona. Mecz, jak zawsze, trwa jednak 60 minut i dopiero wtedy jest czas na oceny. Nie byłem zadowolony, gdy na dwie minuty przed końcem spotkania prowadziliśmy tylko trzema bramkami, mając zawodnika mniej na parkiecie.

Tomasz Gębala, zawodnik Łomża Vive Kielce: Przewaga, którą uzyskaliśmy na samym początku meczu pokazuje, że od pierwszych minut chcieliśmy dobrze grać i uspokoić mecz tak, by nikt nie myślał, że może się on skończyć inaczej niż po naszej myśli. W pierwszej połowie to się udało, ale w drugiej zabrakło koncentracji, skupienia i nie potrafiliśmy utrzymać intensywności. Rywale nas mocno dogonili, bo w nasze szeregi wdarły się błędy, których przy pełnej koncentracji by nie było. Zaraz rozjeżdżamy się na reprezentacje i jesteśmy bojowo nastawieni. Jako reprezentacja Polski chcemy wygrać dwa czekające nas mecze, bo to da nam największą szansę na awans do mistrzostw Europy, czego wszyscy bardzo chcemy, zwłaszcza, że są one tuż przed mistrzostwami świata, które odbędą się u nas w domu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*