Mati Kornecki show daje awans do finału! “Chcemy wygrać ten turniej”

Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Magda Pluszewska , zdjęcie /Łomża Vive Kielce

Z 59% skuteczności w bramce zakończył pierwszą połowę Mateusz Kornecki, dzięki któremu Mistrzowie Polski zafundowali ekipie Füchse Berlin polski zimny prysznic na otwarcie spotkania o pierwsze miejsce w grupie A turnieju towarzyskiego w Moskwie. W drugiej części spotkania Mati cały czas w ważnych momentach odbijał piłki, dzięki czemu utrzymaliśmy przewagę i awansowaliśmy do finału, w którym jutro o godz. 17:30 czasu polskiego zmierzymy się ze SKA Mińsk.

Łomża Vive Kielce – Füchse Berlin 27:21 (17:11)

Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović, Olejniczak, Sićko, Karacić, Kulesh, Moryto, Thrastarson, Gębala, Karalek, Nahi

Füchse Berlin: Milosavljev, Genz – Wiede, Lichtlein, Lindberg, Michalczik, Langhoff, Chrintz, Matthes, Kopljar, Vujović, Koch, Marsenić, Drux

Pierwsza siódemka: Kornecki – Nahi, Karacić, Kulesh, Vujović, Moryto, Karalek

W drugim pojedynku turnieju w Moskwie kielczanie zmierzyli się z drużyną, która również w swoim pierwszym meczu pokonała Donskie Kazakie, ale w mniejszym wymiarze, bo sześcioma bramkami (berlińczycy wygrali 27:21, a Mistrzowie Polski 34:24). Stawką spotkania było pierwsze miejsce w grupie A. W grupie B na zwycięzców tego spotkania czekało już SKA Mińsk. Drugie miejsce w grupie B zajęło CSKA Moskwa.

Pierwsze trafienie dla kielczan, choć dopiero w drugiej próbie (pierwszą sparował Dejan Milosavljev) zdobył Uladzislau Kulesh. Drugą dołożył Artsem Karalek, tymczasem rywale nie mogli przebić się przez doskonałego Mateusza Korneckiego, który odbijał dosłownie wszystko. Dzięki temu po siedmiu minutach wynik zamiast 5:2 dla Berlina wynosił 2:0 dla Mistrzów Polski. Po dziewięciu 5:0, ale w końcu niesamowitą passę Matiego przerwał NIls Lichtlein, zdobywając wreszcie pierwszą bramkę dla swojej ekipy. To trochę ruszyło naszych rywali i wynik. Po rzucie karnym wykonanym przez Hansa Lindberga mniej więcej po kwadransie gry wynosił on już 8:5.

Naszym przeciwnikom szło jednak naprawdę opornie, a Kornecki cały czas sprawował się świetnie. Rzut z koła, ze skrzydła, z kontry? Co to dla niego. Tomkowi Gębale i spółce w obronie pracowało się dużo swobodniej, mając takie wsparcie z tyłu. Pierwsza połowa zakończyła się deklasacją Füchse Berlin w rozmiarze 17:11.

W drugiej połowie postawy Matiemu pozazdrościł Dejan Milosavljev, który na początku zaczął odbijać kolejne rzuty naszych rozgrywających, m. in. Vlada Kulesha i Igora Karacicia. Szybko jednak zmienił go Fredrik Genz, ale nasi zawodnicy zaczęli mieć problemy w ataku tracąc piłkę lub uderzając nią o blok berlińczyków. Gra zaczęła nabierać na sile, tej fizycznej, co było widać szczególnie na kole. Po kilkunastu minutach tej części gry czerwoną kartkę za faul na Marko Kopljarze dostał Uladzislau Kulesh, a nasi rywale niebezpiecznie nas gonili. W szesnastej minucie prowadziliśmy już tylko 21:17.

To była jednak magiczna granica, której przeciwnicy nie byli w stanie przekroczyć. W ważnych momentach cały czas na wysokości zadania stawał Mateusz Kornecki, choć niestety zbyt często jego koledzy nie wykorzystywali okazji w kontratakach. Dzięki temu niemiecka ekipa wciąż była blisko. Nie na tyle blisko jednak, by wydrzeć kielczanom zwycięstwo w tym spotkaniu, które zakończyliśmy rezultatem 27:21.

W piątek, 20 sierpnia, w finale turnieju o pierwsze miejsce drużyna Łomża Vive Kielce zmierzy się z białoruskim SKA Mińsk. Mecz rozpocznie się o godz. 18:30 czasu moskiewskiego, a więc o 17:30 w Polsce.

Talant Dujshebaev, trener Łomża Vive Kielce: Kiedy bramkarz broni na odpowiednim poziomie, o wygraną jest znacznie łatwiej. Jesteśmy zadowoleni, że Mati (Kornecki – red.) zagrał z Fuechse na bardzo wysokim poziomie. Jesteśmy po prawie trzech tygodniach przygotowań i nasza postawa w obronie jest już w miarę w porządku, ale w ataku pozycyjnym nie mamy jeszcze świeżości i czeka nas wiele pracy. W czwartek graliśmy z bardzo wymagającym przeciwnikiem, który miał swoje problemy, ale wygrana z takim rywalem zawsze jest przyjemna. Nasz finałowy rywal, SKA Mińsk, to bardzo młody i szybki zespół. Białorusini są na innym etapie przygotowań, niż my. Widać, że fizycznie wyglądają najlepiej w turnieju. To będzie dla nas trudny mecz, bo gramy w dwunastu i zobaczymy, jak wytrzymamy rytm. Najważniejsze, żebyśmy znowu pokazali się dobrze w obronie, mieli chęć walki i żebyśmy dobrze biegali w obie strony przez całe 60 minut. W piątek znów nie wystąpi Sigvaldi Gudjonsson. Myślę, że wróci do treningów w poniedziałek, ale jeszcze zobaczymy.

Mateusz Kornecki, bramkarz Łomża Vive Kielce: Cieszę się, że udało mi się bardzo dobrze wejść w mecz. Na początku spotkania zanotowałem kilka czystych interwencji i później myślałem tylko, żeby utrzymać skuteczność i koncentrację, co było najtrudniejsze. Bramkarzem jestem po to, żeby bronić i cieszę się ze wszystkich obron, ale chciałbym taką formę przełożyć na Superligę i Ligę Mistrzów, bo teraz mamy tylko przygotowania do sezonu i potem nikt nie będzie o tym pamiętał. Dużo mi daje fakt, że w ostatnich meczach między słupkami spędzam wiele minut. Im więcej się gram, tym lepiej się czuję. Najważniejsze są dla mnie jednak Liga Mistrzów i polska liga. Jeśli chodzi o mecz z Fuechse, to dobrze biegaliśmy do kontrataku, zdobyliśmy wiele łatwych bramek, ale straciliśmy też kilka goli do pustej bramki, kiedy graliśmy w osłabieniu i trzeba nad tym popracować, żeby to lepiej rozgrywać. Po to są też przygotowania. W piątek zagramy finał z SKA Mińsk, oglądaliśmy pierwszą połowę ich spotkania, wiemy, że dłużej są w treningach i grają bardzo szybko. Przed tym meczem na pewno obejrzymy jeszcze wideo i dobrze się przygotujemy. Chcemy wygrać ten turniej!

Finał turnieju w Moskwie odbędzie się w piątek o godz. 17.30. Naszym rywalem będzie białoruski SKA Mińsk. Transmisja będzie dostępna w Internecie, w serwisie YouTube na TYM KANALE.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*