Biuro Prasowe Energa Basket Liga tekst , zdjęcie archiwalne
W pierwszym meczu nowego sezonu Energa Basket Ligi Grupa Sierleccy Czarni Słupsk pokonali na wyjeździe HydroTruck Radom 83:80. Aż 32 punkty rzucił William Garrett.
Po przerwie Grupa Sierleccy Czarni ponownie starali się odrabiać straty. Było to możliwe dzięki Kalifowi Youngowi i jego współpracy z Williamem Garrettem. Po akcji tych graczy goście przegrywali już tylko sześcioma punktami. Zespół trenera Marka Popiołka odpowiedział na to małą serią 5:0 i znowu mógł być spokojny. Po 30 minutach było 62:52. Garrett dawał nadzieję słupszczanom także w kolejnej części gry – po jego trzech akcjach z rzędu różnica wynosiła zaledwie trzy punkty. To wszystko zapowiadało zaciętą końcówkę, a kibice mogli oglądać pojedynek strzelecki Englisha i Garretta. Na około dwie minuty przed końcem akcja wykończona przez Mikołaja Witlińskiego oznaczała remis! Ten sam zawodnik po chwili dał prowadzenie swojej ekipie. Po kolejnym trafieniu Garretta w końcówce słupszczanie mieli trzy punkty przewagi. Do remisu nie doprowadził English, a to oznaczało zwycięstwo przyjezdnych 83:80!
– Z takiego początku wyjść i wygrać pierwszy mecz na wyjeździe dla nas jako beniaminka to coś wspaniałego. Wielkie gratulacje dla mojego zespołu, który pokazał wielki charakter. Mam nadzieję, że będziemy to kontynuować i nie będziemy tak źle zaczynać następnych spotkań – mówił po meczu trener Mantas Cesnauskis.
Anwil lepszy w Lublinie
Anwil Włocławek w pierwszej kolejce Energa Basket Ligi pokonał na wyjeździe Polski Cukier Pszczółkę Start Lublin 75:64. Najlepszym strzelcem gości był Kamil Łączyński z 15 punktami, 8 asystami i 6 zbiórkami.
W kolejnej kwarcie Polski Cukier Pszczółka Start odrabiał straty, co było możliwe dzięki rzutom Mateusza Kostrzewskiego. Trójki Jamesa Bella i Kamila Łączyńskiego błyskawicznie uspokoiły sytuację przyjezdnych. M.in. dzięki Szymonowi Szewczykowi po 30 minutach ekipa trenera Przemysława Frasunkiewicza prowadziła 53:46. Pojedyncze akcje Mateusza Dziemby dawały nadzieję ekipie trenera Davida Dedka, ale to goście kontrolowali sytuację na parkiecie. Po rzucie z dystansu Szewczyka mieli nawet 10 punktów przewagi. W samej końcówce nic się już nie zmieniło. Ostatecznie Anwil zwyciężył 75:64.
Dodaj komentarz