Niespodzianka we Wrocławiu! Zwycięstwo Twardych Pierników

Biuro Prasowe Energa Basket Liga tekst ,film i zdjęcie archiwalne

W rozgrywanym awansem spotkaniu 11. kolejki Energa Basket Ligi doszło do niespodzianki! Twarde Pierniki Toruń dzięki trafieniu Jamesa Eadsa pokonały na wyjeździe WKS Śląsk Wrocław 70:68.

Mecz na początku był bardzo wyrównany, chociaż to Twarde Pierniki po trójce Aarona Cela potrafiły prowadzić czterema punktami. Aleksander Dziewa jednak nie dość, że doprowadzał do remisu, to szybko dawał swojej ekipie prowadzenie. Dodatkowo, rzuty z dystansu zaczął trafiać Justin Bibbs. Ostatecznie po zagraniu Łukasza Kolendy po 10 minutach było 24:18. W drugiej kwarcie ta przewaga rosła nawet do 12 punktów dzięki akcji wykończonej przez Strahinję Jovanovicia. Torunianie mieli spore problemy, aby dotrzymać kroku gospodarzom. Później WKS Śląsk jednak zatrzymał się w ofensywie, a dobry fragment gry zanotował Trevor Thompson. Dzięki niemu przyjezdni po pierwszej połowie przegrywali zaledwie 37:38.

Trzecią kwartę ekipa Petara Mijovicia rozpoczęła od serii 8:0 i dzięki temu ponownie odskoczyła przeciwnikom. Po chwili Maurice Watson oraz James Eads wzięli się za odrabianie strat – dzięki nim Twarde Pierniki przegrywały już tylko dwoma punktami. Dzięki kolejnym trójkom Bibbsa i Kantera wrocławianie opanowali sytuację – po 30 minutach wygrywali 58:52. W kolejnej części meczu zespół trenera Ivicy Skelina wychodził na prowadzenie – było to możliwe dzięki trójkom Aarona Cela i Michała Kołodzieja! Stan gry zmieniał jeszcze Justin Bibbs, ale do samego końca w hali Orbita były emocje. W samej końcówce rzuty wolne dołożył Kołodziej, a skuteczną dobitką popisał się James Eads. To dało prowadzeniu ekipie z Torunia! W ostatniej akcji nie trafił Kodi Justice, a to oznaczało, że to Twarde Pierniki zwyciężyły 70:68.

Najlepszym graczem gości był Maurice Watson, który zdobył 14 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst. 16 punktów i 8 zbiórek dla gospodarzy zanotował Kerem Kanter.

Bydgoszczanie walczyli, ale mistrzowie byli lepsi

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz walczyła przez cały mecz w Ostrowie Wielkopolskim, ale ostatecznie to Arged BM Stal wygrała 83:73 w zaległym spotkaniu pierwszej kolejki Energa Basket Ligi.

Goście bardzo odważnie weszli w to spotkanie i po trafieniach Klavsa Cavarsa oraz Alana Herndona prowadzili 11:5. Ostrowianie odpowiedzieli na to serią 9:0 – trójki Jamesa Florence’a oraz Denzela Anderssona dały przewagę. Drużyna trenera Artura Gronka ciągle była blisko, ale rzuty wolne Florence’a ustawiły wynik po 10 minutach na 20:17. W drugiej kwarcie nie do zatrzymania był wcześniej wspomniany Florence, a przewaga gospodarzy wzrastała do 12 punktów. James Palmer i Michael Young również pomagali w powiększeniu tej różnicy. Enea Abramczyk Astoria w tym fragmencie nie była w stanie dotrzymać kroku przeciwnikom. Po kolejnej akcji Younga pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 50:32.

Jakub Nizioł od początku trzeciej kwarty starał się powoli zmniejszać straty – po trójce Paula Jorgensena drużyna trenera Artura Gronka zbliżyła się na siedem punktów! Ostatecznie skończyło się na serii 17:0 i zbliżeniu się do stanu 56:51. Przełamał się jednak po chwili Florence, a za chwilę swoją akcję dołożył James Palmer. Kolejna trójka Florence’a sprawiła, że po 30 minutach było 65:53. Enea Abramczyk Astoria w ostatniej części spotkania nie zamierzała ułatwiać życia gospodarzom – po akcji 3+1 Michała Chylińskiego zbliżyła się na cztery punkty! Sytuację uspokoił Damian Kulig przy pomocy… rzutów z dystansu. Kolejne akcje Palmera pozwoliły ekipie trenera Igora Milicicia kontrolować wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie Arged BM Stal zwyciężyła 83:73.

Najlepszym graczem gospodarzy był James Florence z 31 punktami, 2 zbiórkami i 2 przechwytami. 16 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty dla gości zdobył Dominykas Domarkas.

Zobacz osiem trójek Jamesa Florence’a!

Zobacz jeszcze raz osiem trójek, które rzucił James Florence w środowym spotkaniu Energa Basket Ligi pomiędzy Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski a Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*