Nieudany początek Ligi Mistrzów w Bukareszcie. B. Vujović: Byliśmy przygotowani, ale nie wyszło

Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Magda Pluszewska , zdjęcie archiwalne

W pierwszym meczu Ligi Mistrzów w tym sezonie przegraliśmy z CS Dinamo Bucuresti 29:32. Spotkanie nie układało się od samego początku, brakowało skuteczności w ataku i wsparcia w obronie. W meczu zabrakło Alexa Dujshebaeva, Daniela Dujshebaeva, Michała Olejniczaka, Mateusza Korneckiego i Haukura Thrastarsona.

CS Dinamo Bucuresti – Łomża Vive Kielce 32:29 (16:12)

CS Dinamo Bucuresti: Heidarirad, Ghedbane – Bizau, Dissinger, Alouini, Ghionea, Negru, Pascual Garcia, Gavriloaia, Nantes Campos, Humet, Racotea, Mamdouh Ashem Shebib, Bannour, Militaru, Sorhaindo

Łomża Vive Kielce: Wolff – Vujović, Moryto, Sićko, Nahi, Tournat, Yusuf, Karacić, Kulesh, Surgiel, Sanchez, Domagała, Gębala, Karalek, Gudjonsson

Pierwsza siódemka: Wolff – Moryto, Sićko, Karacić, Vujović, Nahi, Karalek

Hala gospodarzy powitała Mistrzów Polski iście stadionową atmosferą. Trzeba przyznać, że kibice zgromadzeni na trybunach od samego początku pokazywali kielczanom, że w tym meczu mierzą się nie z siedmioma, a z ośmioma zawodnikami, z których ostatni wspierał swój zespół naprawdę w imponujący sposób. Graczom Łomża Vive Kielce trudno było się odnaleźć na boisku. Po pierwszych dziesięciu minutach przegrywaliśmy 3:7. Obrona była dziurawa, a w ataku brakowało skuteczności. Najwięcej szkód robił nam rozgrywający rywali, Catalin Bizau, który w krótkim czasie zdobył dla Bukaresztu cztery bramki.

Coś wreszcie drgnęło. Świeżości w szeregach kielczan dodawał dynamiczny jak sprężyna Dylan Nahi. Wciąż jednak zbyt dobrze w bramce gospodarzy sprawował się Saeid Heidarirad, broniąc rzuty niemal z każdej pozycji. Nasi zawodnicy w dodatku sami stawali sobie na przeszkodzie, nie wykorzystując nawet rzutów karnych – mylili się Arkadiusz Moryto i Sigvaldi Gudjonsson.

W końcówce pierwszej połowy dwie ważne bramki zdobyli Nicolas Tournat i Igor Karacić. Cały czas ewidentnie dominowali jednak gospodarze, schodząc na przerwę do szatni z prowadzeniem 16:12.

W drugą połowę weszliśmy już lepiej. W ciągu kilku minut zbliżyliśmy się do gospodarzy na dwa trafienia i przegrywaliśmy już tylko 18:20. Nadzieję dała skuteczna interwencja Andreasa Wolffa, któremu do tej pory spotkanie nie układało się najlepiej. Po chwili przytomnie przechwycił piłkę w obronie Miguel Sanchez, aż wreszcie ożywił się także atak kielczan. Andi za moment widowiskowo obronił także rzut karny Alexa Pascuala, który próbował przelobować naszego bramkarza, ale ten wyskoczył wysoko do góry, nie dając się oszukać.

Dobrze sprawował się Branko Vujović, który pod nieobecność Alexa Dujshebaeva, wziął na siebie ciężar gry na prawym rozegraniu. To właśnie on dał nam remis w tym spotkaniu, zdobywając rzut na 20:20. Gra kielczan zaczęła się „kleić”, zdecydowanie zwiększając poziom atrakcyjności dla kibiców. W czterdziestej piątej minucie przepięknym rzutem z biodra dwudziestą czwartą bramkę zdobył Igor Karacić. Cały czas nie mogliśmy jednak wyjść na prowadzenie, o jeden rzut przed nami było Dynamo.

Niestety zyskane wcześniej nadzieje roztrwoniliśmy w końcówce. W pierwszym meczu Ligi Mistrzów przegraliśmy z CS Dinamo Bukareszt 29:32. Najwięcej bramek dla Bukaresztu zdobył Raul Nantes (11). Dla kielczan najwięcej bramek zdobyli Arkadiusz Moryto (7) i Branko Vujović (6).

B. Vujović: Byliśmy przygotowani, ale nie wyszło

KOMENTARZE PO MECZU CS DINAMO BUCURESTI – ŁOMŻA VIVE KIELCE

Krzysztof Lijewski, drugi trener drużyny Łomża Vive Kielce: Gospodarze lepiej rozpoczęli to spotkanie, niesieni dopingiem swojej publiczności. Grali bardzo agresywnie w obronie i zdecydowanie w ataku pozycyjnym. Odskoczyli na kilka bramek przewagi i kontrolowali tę część spotkania. W drugiej połowie rzuciliśmy wszystko, co mieliśmy najlepsze, doszliśmy rywali na remis i wydawało się, że uda nam się przełamać. Rywale jednak wrzucili wyższy bieg i kontrolowali spotkanie. Na pewno nie tylko my tęskniliśmy za powrotem kibiców, Dinamo również i dzisiaj po raz kolejny zobaczyliśmy, jak ich brakowało. Byliśmy na to przygotowani, bo robiliśmy analizę przed meczem i wiedzieliśmy, że tutaj jest przysłowiowy „kocioł”. Raz wychodziło nam lepiej, raz gorzej. Trzeba się z tym pogodzić, bo to Liga Mistrzów. Po pandemii kibice będą jeszcze głośniejsi w każdej hali w Europie.

Branko Vujović, prawy rozgrywający drużyny Łomża Vive Kielce: Myślę, że w pierwszej połowie różnicę zrobiło to, że ich bramkarze naprawdę dobrze bronili sam na sam i rzuty karne. W drugiej połowie nie zagraliśmy tak źle. Zagraliśmy dobrze, może trochę gorzej w defensywie, ale nie dogoniliśmy już wyniku. Teraz trudno mi powiedzieć, co się stało, musimy zrobić analizę, by zobaczyć, co zrobiło różnicę. Wiedzieliśmy, że będzie gorąco i że ciężko jest tutaj grać. Byliśmy przygotowani, ale po prostu nie wyszło tym razem.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*