
Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Magda Pluszewska , zdjęcie archiwalne
W meczu 4. serii PGNiG Superligi drużyna Łomża Vive Kielce pokonała Energę MKS Kalisz 37:29. Spotkanie odbyło się zaledwie dwa dni po pojedynku Ligi Mistrzów z Veszprem, ale kielczanie zdążyli się zregenerować i pewnie zdobyć kolejne punkty w lidze. Nie wystąpili: Sigvaldi Gudjonsson, Igor Karačić oraz powracający do pełni zdrowia Michał Olejniczak i Daniel Dujshebaev.
Łomża Vive Kielce – Energa MKS Kalisz 37:29 (20:15)
Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović, Sanchez, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Faruk, Kulesh, Moryto, Thrastarson, Surgiel, Domagała, Gębala, Karalek, Nahi
Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta – Krępa, Tomczak, Kamyszek, Adamski, Kus, Drej, Pedryc, Góralski, Wróbel, Szpera, K. Pilitowski, M. Pilitowski, Bekisz, Makowiejew.
Pierwsza siódemka: Wolff – Moryto, Vujović, Tournat, Thrastarson, Gębala, Surgiel
Kielczanie na regenerację po czwartkowym meczu Ligi Mistrzów z Veszprem, który wygraliśmy 32:29, mieli niecałe dwie doby. Trener Talant Dujshebaev dał odpocząć rozgrywającemu Igorowi Karačiciowi oraz skrzydłowemu Sigvaldiemu Gudjonssonowi, którzy wraz z wracającymi do pełni zdrowia Michałem Olejniczakiem i Danielem Dujshebaevem przyglądali się spotkaniu spoza boiska. Pod nieobecność „Kary” mecz na środku rozpoczął więc Haukur Thrastarson. Zdobywanie bramek wziął na siebie Tomasz Gębala, który zdobył cztery z pierwszych sześciu trafień kielczan. Siódme dołożył właśnie Thrastarson, dzięki czemu po dziesięciu minutach prowadziliśmy 7:5.
Ze względu na brak drugiego nominalnego środkowego w trakcie gry Haukura zastąpił Szymon Sićko. Tradycyjnie, trener Talant Dujshebaev wymienił także resztę składu. Na boisku do końca pierwszej połowy pozostał Andreas Wolff, któremu jednak nie szło zbyt dobrze. W drugiej połowie na parkiecie zameldował się Mateusz Kornecki.
Bardzo dobrze sprawował się Artsem Karalek, który nie tylko niemal bezbłędnie wykorzystywał dogrania kolegów, ale robił to nie raz w widowiskowy sposób, np. zdobywając gole tyłem do bramki. To on i Tomek Gębala byli liderami w ataku kielczan. Na kwadrans przed końcem spotkania nasza drużyna prowadziła 27:22. W zespole gości repertuarem rzutów karnych zachwycał Bartłomiej Tomczak, który z tego elementu gry aż pięć razy pokonywał naszych bramkarzy. Ostatnie trafienie dla Łomża Vive Kielce zdobył młodziutki obrotowy, Damian Domagała. Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem gospodarzy, 37:29.
T. Gębala: By się oszczędzać, trzeba mocno grać od początku
Kielczanie po dwóch dniach z powrotem pokazali się kieleckiej publiczności. W Hali Legionów pokonali Energę MKS Kalisz 37:29. „Powinniśmy od początku być skupieni” – komentował po meczu Tomasz Gębala – „By się jak najbardziej oszczędzać, powinniśmy zagrać jak najmocniej od początku”.
KOMENTARZE PO MECZU ŁOMŻA VIVE KIELCE – ENERGA MKS KALISZ (37:29)
Talant Dujshebaev, trener Łomża Vive Kielce: Jestem zadowolony z tego, że mniej więcej od ósmej, dziesiątej minuty kontrolowaliśmy wynik. Później było jedną, dwiema bramkami dla nas, a potem jeszcze więcej. Kiedy grasz w czwartek, a potem od razu w sobotę, to bardzo ciężko jest zagrać na odpowiednim poziomie. Haukur Thrastarson nie gra praktycznie od dwunastu miesięcy. To chyba był jego drugi mecz po Szczecinie. Ciężko ocenić jego grę, chłopak na pewno ma jeszcze problemy mentalne i to będzie trwało. Jestem zadowolony z tego, że w ogóle gra, zobaczymy, jak będzie sobie dawał radę w kolejnych meczach.
Tomasz Gębala, rozgrywający Łomża Vive Kielce: Myślę, że każdy z tyłu głowy ma oszczędzanie się, chociaż to nie jest dobre podejście, bo tak naprawdę, żeby się jak najbardziej oszczędzić, powinniśmy zagrać jak najmocniej od początku, by jak najszybciej zamknąć mecz i mieć spokój. Niestety, przez to, że od początku myśląc, że będzie spokój, do końca nam to nie wyszło. Powinniśmy od początku być skupieni. Trochę dziś porzucałem, chciałem to zrobić. Fajnie, że wpadało, ale najważniejsze, że wygraliśmy i idziemy do przodu.
Tomasz Strząbała, trener Energa MKS Kalisz: Przede wszystkim to właśnie różni nasz zespół od drużyn takich jak Łomża Vive Kielce, że w decydujących momentach, gdy są dobre sytuacje do zdobycia bramek, to się je wykorzystuje. My nie jesteśmy na tym etapie. Mieliśmy dwie dobre sytuacje Kamyszka w przewadze, ale dwa razy dał piłkę do ręki przeciwnikowi. Mieliśmy na skrzydle Bekisza, bramkarz obronił. Stąd się wziął ten wynik. Potraktowałem ten mecz szkoleniowo, bo zawsze jak się tutaj walczy, to i tak to się kończy w taki sam sposób. Dałem pograć, poza jednym osiemnastolatkiem, wszystkim. Trochę nam pokrzyżowała plany kontuzja Pilitowskiego, który naprawdę dobrze zaczął. Poza tym nie mogę narzekać na ten mecz.
Bartłomiej Tomczak, zawodnik Energa MKS Kalisz: Patrząc na to, co było w 55. minucie, jest niedosyt, bo były cztery bramki straty. Gdyby tak zostało, to moglibyśmy się cieszyć. Rozwiązanie ostatnich pięciu minut nie było takie, jakie sobie wymarzyliśmy. Gdy graliśmy w przewadze, niepotrzebnie oddaliśmy piłki. Ostatecznie uważam, że 55 minut było bardzo fajnie w naszym wykonaniu. Kielce były po bardzo ciężkim, wygranym meczu z Veszprem, ale to nie zmienia faktu, że powinniśmy patrzeć na siebie i od siebie wymagać.
Dodaj komentarz