Niedziela w EBL dla gości

Biuro Prasowe Energa Basket Liga tekst , zdjęcia Andrzej Romański/EBL

Wyrównany mecz w Gliwicach dla Polskiego Cukru Pszczółki Startu

Spore emocje w niedzielnym meczu Energa Basket Ligi w Gliwicach i udany debiut trenera Tane Spaseva! Ostatecznie Polski Cukier Pszczółka Start Lublin pokonał GTK 76:73. 

Rozpoczęcie spotkania było wyrównane, ale obie drużyny nie prezentowały najlepszej skuteczności. Późniejsze trafienia Jimmie Taylora i Mateusza Dziemby dawały przyjezdnym cztery punkty przewagi. Sytuację dopiero po chwili kolejnymi akcjami zmieniał Roberts Stumbris. Ostatecznie rzut Josha Sharkeya sprawił, że to ekipa z Lublina po 10 minutach prowadziła 15:14. Druga kwarta była podobna. Zespół trenera Roberta Witki był ciągle bardzo blisko – najpierw po trójce Adama Ramstedta doprowadził do wyrównania, a przewagę dawał Filip Put. Coraz bardziej aktywny był jednak Dziemba i to dzięki jego trójce Polski Cukier Pszczółka Start zdobywał znów pięć punktów różnicy. Jabarie Hinds zmniejszał straty, a po pierwszej połowie było tylko 39:40.

W trzeciej kwarcie obie drużyny bardzo długo grały w rytmie “kosz za kosz”. Dopiero później dzięki rzutom Artura Mielczarka gospodarze potrafili uciec na siedem punktów. W pewnym momencie Doron Lamb odpowiedział na to serią 8:0 i to przyjezdni wracali na prowadzenie! Ostatecznie po 30 minutach prowadzili 59:58. Kolejna część spotkania była bardzo podobna – czyli niezwykle wyrównana. Do samego końca zwycięzca nie był znany, a obie ekipy pokazywały, żę bardzo zależy im na wygranej. W końcówce ważną akcję wykończył Taylor, a rzut wolny dołożył Lamb. Do remisu doprowadził jeszcze Keyshawn Woods, ale w kolejnej akcji faulowany był Tweety Carter. Dzięki jego rzutom wolnym zespół trenera Tane Spaseva wygrał 76:73.

Najlepszym graczem gości był Mateusz Dziemba z 16 punktami i 7 zbiórkami. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Adam Ramstedt, który zdobył 16 punktów, 10 zbiórek i 3 asysty.

King wygrał we Włocławku!

Ciekawe spotkanie Energa Basket Ligi we Włocławku! King Szczecin kontrolował niedzielny mecz i pokonał ostatecznie Anwil 89:80.

Przyjezdni bardzo dobrze weszli w ten mecz, a po dobitce Sherrona Dorsey-Walkera prowadzili 7:0. Dopiero po trzech minutach przerwał to Kyndall Dykes. Po późniejszej trójce Jakuba Schenka przewaga Kinga wynosiła jednakjuż osiem punktów. Anwil krok po kroku odrabiał straty, a po rzutach wolnych Kavella Bigby-Williamsa po 10 minutach było już tylko 15:18. W drugiej kwarcie szczecinianie ponownie uciekali na sześć punktów dzięki trójce Pawła Kikowskiego. Po chwili różnica wzrosła nawet do dziewięciu punktów po zagraniu Djoko Salicia. Włocławianie mieli spore problemy z atakiem, w zasadzie tylko Dykes potrafił odrabiać straty. Ostatecznie po pierwszej połowie było 41:33 dla zespołu trenera Arkadiusza Miłoszewskiego.

Zaraz na początku trzeciej kwarty Luke Petrasek przełamał niemoc gospodarzy w rzutach z dystansu. Po kilku minutach ten sam zawodnik podobnym rzutem doprowadził do wyrównania. King ciągle był jednak zespołem z inicjatywą ofensywną – po dwóch trójkach z rzędu Dorsey-Walkera przewaga ponownie wynosiła 10 punktów. Po chwili wzrosła ona aż do 15 punktów dzięki trafieniu Filipa Matczaka. Po 30 minutach było ostatecznie 52:62. W kolejnej części spotkania świetnie prezentował się Djoko Salić, a to pozwalało nawet na 16 punktów przewagi. Anwil nie potrafił odnaleźć swojego rytmu i dopiero kolejny zryw Dykesa pomagał temu zespołowi. Ekipa trenera Przemysława Frasunkiewicza walczyła do samego końca, zbliżając się na zaledwie pięć punktów. King w końcówce często stawał na linii rzutów wolnych i nie zawsze był skuteczny. Ostatecznie jednak zwyciężył 89:80.

Najlepszym graczem gości był Sherron Dorsey-Walker z 19 punktami, 7 zbiórkami i 6 przechwytami. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Kyndall Dykes – zdobył 29 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*