
Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne , dźwięk/Łomża Vive Kielce
Mistrzowie Polski przez długi czas szukali swojego rytmu gry po powrocie do ligowej rzeczywistości w spotkaniu 9. kolejki PGNiG Superligi przeciwko Handball Stali Mielec. Ambitni rywale wykorzystali okazję i dość niespodziewanie prowadzili do przerwy 17:14. Po zmianie stron drużyna Łomża Vive Kielce odrobiła jednak straty z nawiązką, finalnie odnosząc wysokie zwycięstwo 35:28.
Łomża Vive Kielce – Handball Stal Mielec 35:28 (14:17)
Łomża Vive Kielce: Kornecki (7/17=41%), Wolff (7/25=28%) – Moryto 9, Kulesh 6, Surgiel 5, Domagała 3, Karačić 3, A. Dujshebaev 2, Thrastarson 2, Olejniczak 2, Tournat 2, Sićko 1, Gębala
Handball Stal Mielec: Procho, Dekarz – Petrović 5, Adamczuk 4, Ruhnke 3, Graczyk 3, Pribanić 2, Osmola 2, Smolikau 2, Monczka 2, Ivanović 2, Valyntsau 1, Wilk, 1, Sobut, Krupa.
Pierwsza siódemka: Wolff – Surgiel, Sićko, Karačić, A. Dujshebaev, Moryto, Tournat
W pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej drużyna Łomża Vive Kielce wystąpiła w 13-osobowym składzie. Dzień odpoczynku dostali zawodnicy najbardziej eksploatowani w swoich kadrach narodowych, czyli Dylan Nahi, Artsem Karalek, Miguel Sánchez-Migallón oraz Branko Vujović. Z powodu urazów w protokole meczowym zabrakło także Sigvaldiego Gudjonssona i Faruka Yusufa. Żmudną rehabilitację przechodzi wciąż Daniel Dujshebaev.
Po kieleckim zespole od pierwszych minut widać było efekt dwutygodniowej przerwy i wybicia z meczowego rytmu. Podczas gdy dla gości dwa razy trafił Kacper Adamczuk, poprawił Antonio Pribanić, a w bramce Stali kolejne piłki odbijał Damian Procho, kielczanie zanotowali kilka strat i błędów. Efektem, pierwszy fragment sensacyjnie zdominowali przyjezdni, którzy po pięciu minutach prowadzili 3:0.
Chwilę trwało, zanim Mistrzowie Polski odnaleźli swój rytm. Licznik po naszej stronie dopiero w 6. minucie otworzył Cezary Surgiel. Wychowanek KS Vive Kielce 180 sekund później doprowadził także do remisu po trzy. Łomża Vive Kielce zacieśniła szyki w defensywie, w ataku zaś gospodarze z coraz większą łatwością tworzyli dogodne sytuacje rzutowe. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa na 5:4 trafił Alex Dujshebaev, wyprowadzając Mistrzów Polski na pierwsze w meczu prowadzenie i wydawało się, że wszystko wróciło na swoje miejsce.
Jak się zaraz okazało, tylko na chwilę. Przewaga kielczan wcale nie zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie. Co prawda Michał Olejniczak rzucił na 8:6 (19. min.), ale Czeczeńcy ani myśleli odpuszczać. Nie dość, że goście momentalnie doprowadzili do ponownego remisu, to dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy odzyskali inicjatywę (10:9). Napędzana wielką ambicją drużyna Rafała Glińskiego złapała wiatr w żagle i kontynuowała świetną grę. W pewnym momencie Stal prowadziła już 17:13! Na szczęście, Damian Domagała zdążył jeszcze poprawić wynik, ustalając rezultat pierwszej partii na 14:17.
10-minutowa przerwa i rozmowa w szatni znacząco pobudziły drużynę Łomża Vive Kielce. Na odrobienie strat Mistrzowie Polski potrzebowali zaledwie czterech minut, a dzięki serii czterech bramek (dwa razy Uladzislau Kulesh, po razie Cezary Surgiel oraz Arkadiusz Moryto) kielczanie odbili pałeczkę liderów (19:18, 36. min.).
W bramce Andreasa Wolffa zamienił Mateusz Kornecki, który bardzo dobrze odnalazł się między słupkami gospodarzy, dzięki czemu najpierw Nicolas Tournat a potem Igor Karačić mogli swobodnie powiększać różnicę. Gdy do końca zostało dwadzieścia minut gry, było 23:20, a gospodarze zdawali się kontrolować przebieg wydarzeń.
Faktycznie, od tego momentu dystans dzielący obie ekipy zwiększał się w dość szybkim tempie. Kolejne gole dla Mistrzów Polski zdobywał przede wszystkim duet skrzydłowych Moryto i Surgiel, do którego z czasem dołączył Uladzislau Kulesh. Do końca spotkania wśród najskuteczniejszych zawodników na parkiecie zdecydowanie wysforował się jednak pierwszy z wymienionych (9 bramek).
Tyle, co dorobek Arka, sięgnęła również najwyższa przewaga Mistrzów Polski (32:23, 52. min.). Dalej świetnie bronił Kornecki, który za swój występ otrzymał tytuł MVP spotkania (41 proc. udanych interwencji). Ostateczna różnica wyniosła siedem trafień, drużyna Łomża Vive Kielce wygrała 35:28.
K. Lijewski: Nasza postawa była niedopuszczalna
Mateusz Kornecki, bramkarz Łomża Vive Kielce: Nikt z nas nie spodziewał się, że rywale zaprezentują się aż tak dobrze. Do przerwy gra wyglądała odwrotnie, niż sobie założyliśmy, bo to Stal kontrowała nas, a nie my ją. Można powiedzieć, że znaleźliśmy się w lekkich tarapatach, ale na szczęście po zmianie stron wrzuciliśmy wyższy bieg, zagraliśmy mocniej w obronie, co bardzo ułatwiło nam sprawę. Od razu lepszy był też wynik. Jeśli chodzi o formę bramkarzy, zawsze może być lepiej. Mam nadzieję, że w Barcelonie odbijemy jeszcze więcej piłek. Nie sądzę jednak, żebyśmy w trakcie meczu byli już myślami przy Lidze Mistrzów. Wiemy, jaki mamy kalendarz, gramy co trzy lub cztery dni, więc skupiamy się tylko na każdym kolejnym spotkaniu.
Rafał Gliński, trener Handball Stali Mielec: Wiedzieliśmy, gdzie przyjeżdżamy i z kim przyjdzie nam się zmierzyć. Fajnie, że mój zespół powalczył przede wszystkim w pierwszej połowie, gdzie postawiliśmy się gospodarzom, a moi zawodnicy w wysokim stopniu wykonywali ustalone wcześniej założenia taktyczne. Przed drugą połową przestrzegałem drużynę, by chłopaki nie oddawali zbyt szybkich rzutów, ale niestety tak się stało, a kielczanie tylko czekali na łatwe bramki. Straciliśmy konsekwencję i wynik.
Dodaj komentarz