
Biuro Prasowe Wisła Płock tekst Michał Łada , zdjęcia Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A
Wypowiedzi trenerów Bartoszka i Majewskiego, po meczu 17. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy, w którym Wisła Płock przegrała na wyjeździe ze Stalą Mielec 1:2 (0:2). Honorową bramkę dla Nafciarzy w 89. minucie zdobył Marko Kolar.
Maciej Bartoszek (Wisła Płock):
– Przyjechaliśmy do Mielca po punkty i takie było założenie. Chcieliśmy ten mecz wygrać i od początku meczu wydawałoby się, że dobrze funkcjonujemy, ale niestety zbyt dużo było błędów niewymuszonych, strat. To napędzało zespół Stali, który skrzętnie to wykorzystał. Niepotrzebny rzut karny, zresztą nie wiem, myślę, że lekko problematyczny. Wydawało się, że karny powinien należeć do nas, no nic. Pierwsza połowa nie potoczyła się tak, jak byśmy chcieli. W drugiej połowie widzieliśmy inny zespół. Druga część drugiej połowy to całkowita dominacja z naszej strony. Biorąc pod uwagę całe spotkanie, wydaje mi się, że byliśmy zespołem lepszym i nie zawsze lepszy wygrywa. Brakowało troszeczkę w ostatnich minutach. Marko Kolar miał piłkę meczową, zdecydował się na strzał, mógł podawać do Jorginho. Szkoda, stworzyliśmy sobie dużo dogodnych innych sytuacji, które można było lepiej wykończyć. Wracamy do domu bez punktów, musimy się podnieść i zapunktować w ostatnich dwóch meczach u siebie. Dużo przed tym meczem mieliśmy problemów personalnych. Nawet obecność Warchoła na ławce, myśleliśmy, że uda się go doprowadzić do meczu, ale jednak nie. Teraz mamy trzech pauzujących. No nic, musimy się podnieść i, tak jak już powiedziałem, zapunktować w dwóch ostatnich spotkaniach u siebie.
Adam Majewski (Stal Mielec):
– Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa, to było najważniejsze. Mamy dwa spotkania z tej rundy, które rozegramy awansem. Mecz miał dwa oblicza. Na początku dużo kontrowersji. Wydawało się, że będzie karny dla Wisły, a potem rzut karny dla nas. Od piętnastej minuty, po nerwowym początku, przejęliśmy inicjatywę. Wyglądało to całkiem nieźle, prowadziliśmy 2:0, a od sześćdziesiątej minuty zaczęły się nasze kłopoty. Nam zabrakło utrzymania się przy piłce i skupiliśmy się na obronie. Ta bramka, która wisiała w powietrzu, wpadła w końcówce. Dopisało nam szczęścia, ale pomógł nam też Rafał Strączek. Cieszymy się, gratuluję zawodnikom za zaangażowanie i walkę do samego końca.
Dodaj komentarz