
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna(piłka nożna kobieca) tekst i zdjęcie
W najbliższy poniedziałek nasza drużyna rozpocznie treningi przed rundą wiosenną Ekstraligi. Do pracy wróci także Anna Zając, która we wrześniowym meczu ze Śląskiem Wrocław zerwała więzadła w stawie skokowym. Z wahadłową porozmawialiśmy o powrocie do formy, trudach oglądania meczów z wysokości trybun oraz tym kiedy ponownie zobaczymy ją na murawie.
Wszyscy zastanawiają się, czy i w jakim zakresie, zaczniesz w poniedziałek treningi. Jak to będzie wyglądało?
Do treningów tak naprawdę wróciłam jeszcze w grudniu, ale cały czas były to zajęcia indywidualne, głównie na siłowni pod okiem trenera Pawła Wolińskiego. W trakcie świąt, gdy pojechałam do domu, zaczęłam biegać i kopać piłkę, więc powoli wszystko zmierza ku mojemu powrotowi. Nie znam jednak dokładnej daty.
Czyli póki co będziesz pracować z boku boiska, z fizjoterapeutą?
Taki jest plan. Będę się wdrażać, na początek na pewno skupię się na biegach ze skrętami czy ostrzejszymi zawrotami. Oczywiście powoli będę wprowadzać także coraz więcej ćwiczeń z piłką.
Od twojej operacji minęły trzy miesiące. Właśnie tyle mniej więcej miałaś pauzować. Cieszysz się z powrotu? Wydaje się, że oglądanie meczów z wysokości trybun było dla ciebie bardzo stresujące.
Najgorsze było chyba spotkanie z Medykiem Konin, które było drugim meczem od momentu mojego urazu. Tamto starcie miało mnóstwo zwrotów akcji, było niezwykle emocjonujące. Podobnie było w przypadku konfrontacji z Czarnymi Sosnowiec, ale przez kilka wcześniejszych kolejek, udało mi się trochę przyzwyczaić do sytuacji. Cieszę się jednak, że mój powrót się zbliża.
Stęskniłaś się za piłką?
Stęskniłam się za meczami i emocjami, jakie im towarzyszą. Za treningami nieco mniej, bo przecież wciąż je miałam tylko w innej formie. Najbardziej brakowało mi bycia w centrum tego, co się dzieje. Jako drużynie udało nam się osiągnąć wielki sukces, jakim jest pozycja lidera po rundzie jesiennej. Żałuję, że, nie mogłam doświadczyć tego na własnej skórze i przyczynić się do zwycięstw na boisku. Mimo tęsknoty jestem dumna, że dziewczyny wywalczyły pierwszą lokatę.
Spodziewałaś się tego?
Starałam się na nic nie nastawiać, ani na zwycięstwa, ani przegrane. Uznałam, że takie podejście jest lepsze, bo nie mogłam pomóc zespołowi. Dzięki temu mniej się stresowałam. Inaczej było w przypadku meczu z TME UKS SMS Łódź, który nam nie wyszedł, a w trakcie którego miałam do siebie pretensje, że może powinnam spróbować w nim zagrać. Teraz jednak cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo mogłabym pogłębić uraz. Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolona, bo z jednej strony, nie spodziewałam się pozycji lidera, a z drugiej, wiedziałam, że stać nas na wiele.
Czyli przed meczem z ekipą z Łodzi czułaś odpowiedzialność zarówno za siebie, jak i drużynę.
Tak. Pamiętam, że zastanawialiśmy się z trenerem, czy ryzykować, czy nie. Towarzyszył mi wtedy ból, który mogłam znieść, ale wiedziałam, że z każdym kopnięciem piłki, będzie gorzej. Nie było łatwo zrezygnować z gry, ale nie ma sensu już tego rozpamiętywać. To przeszłość.
Na drugą rundę do składu, poza tobą, powinno wrócić jeszcze kilka kontuzjowanych dotychczas zawodniczek. Myślisz, że drużyna może zaskoczyć jeszcze bardziej?
Uważam, że nawet jak zdobędziemy mistrzostwo, co jest naszym celem, to nie będzie już zaskoczenie. Jesienią pokazałyśmy, że potrafimy wygrywać z zespołami, które teoretycznie uznawano za faworyta. Na pewno zawodniczki wracające po kontuzjach, będą dużym wzmocnieniem, ale też dodadzą rywalizacji, co zawsze korzystnie wpływa na drużynę.
Patrząc na przeciwników i to, co działo się pod koniec poprzedniej rundy, należy się kogoś lub czegoś obawiać?
Poziom Ekstraligi bardzo się podniósł. W zasadzie nie ma już takich drużyn, z którymi jesteś pewny trzech punktów – nikt nie może sobie ich przypisać przed pierwszym gwizdkiem. Moje podejście jest jednak jasne: musimy wygrać wszystkie mecze do końca sezonu, a mistrzostwo będzie nasze. Nie ma sensu skupiać się na niczym innym.
Jest takie spotkanie, które wyznaczasz sobie na graniczną datę powrotu czy nie chcesz się na nic nastawiać?
Do startu rozgrywek pozostają dwa miesiące. Jestem w pełnym treningu biegowym i w ciągu dwóch tygodni planuję wejść w trening piłkarski. Do regularnej gry chciałabym wrócić już w sparingach, by być gotową na 90 minut pierwszego starcia rundy.
Dodaj komentarz