
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna (piłka nożna kobieca) tekst i zdjęcie
W naszej drużynie jest jedną z przedstawicielek młodego pokolenia utalentowanych piłkarek. Milena Kazanowska w rozmowie z klubową stroną opowiedziała m.in. o radości ze zdobywanych bramek, nowej-starej dla siebie pozycji i emanowaniu pozytywną energią.
W sparingu z Resovią Rzeszów zdobyłaś swoją pierwszą bramkę od czasu pamiętnego gola w ligowym spotkaniu z GKS Katowice. Mimo różnicy w randze spotkania, twoja radość była równie duża.
To prawda, zawsze się cieszę, gdy mogę dołożyć swoją cegiełkę do zwycięstwa drużyny. Zawsze też towarzyszy mi dużo emocji, dlatego moja radość tak bardzo rzuca się w oczy.
I przekłada się na innych, bo zarówno we wspomnianym meczu w Katowicach, a także w sobotę, dałaś dużo szczęścia koleżankom z drużyny. To budujące, że tak cię wspierają?
Oczywiście! Na każdym treningu i w każdym meczu staram się czerpać i uczyć od bardziej doświadczonych dziewczyn z zespołu. Jest mi bardzo miło, że mi kibicują i okazują tak dużo radości, gdy uda mi się trafić do siatki. To dodaje mi motywacji do dalszej pracy.
Natasza Górnicka nazwała cię kiedyś „dobrym dzieckiem”. Patrząc na ciebie, trudno się nie uśmiechać, bo emanujesz pozytywną energią. Zawsze tak było?
Wydaje mi się, że tak. Rzeczywiście zazwyczaj jestem uśmiechnięta i próbuję przekazywać dobre emocje innym. Można powiedzieć, że staram się we wszystkim dostrzegać pozytywne strony.
Od pewnego czasu trener Robert Makarewicz ustawia cię wyżej niż w linii obrony, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Swoją przygodę z piłką zaczynałaś jednak jako defensywna pomocniczka. Gdzie czujesz się lepiej?
Zdecydowanie w pomocy. Myślę, że grając w drugiej linii, mogę pokazać pełnię swoich atutów. Nie mam większego problemu z grą w defensywie, bo szybko uczę się swoich zadań, ale wydaje mi się, że bardziej pomogę zespołowi, gdy będę ustawiona wyżej.
Uważasz, że grając w obronie, tracisz jako zawodniczka pewne walory?
Jedną z moich silnych stron jest strzał z dystansu, a na pewno grając w defensywie mam mniej szans, by dostać się pod pole karne rywala i spróbować uderzyć. Na boisku potrafię być też agresywna i dobrze odbierać piłkę w środku pola, dzięki czemu mogę rozpocząć akcję bramkową. Mam nadzieję, że niebawem kibice zobaczą tego więcej w moim wykonaniu.
Skąd więc w ogóle wzięła się ta obrona?
Gdy przeniosłam się do Łęcznej z Potoku Sitno, w drugiej linii Górnika występowały takie zawodniczki jak Sylwia Matysik, czy Dominika Grabowska. Trudno więc byłoby się przebić do składu. Poza tym jestem zawodniczką lewonożną, co nie jest zbyt częste, dlatego też trenerzy cieszyli się, że na lewej stronie obrony mogą skorzystać z lewonożnej zawodniczki.
Wracając do sparingu z Resovią, jaki według ciebie był ten mecz?
Zgodnie z przewidywaniami i tym, na co trener nastawiał nas na odprawie, od początku posiadałyśmy inicjatywę. To dobrze, bo mogłyśmy przetestować to, nad czym pracujemy na treningach i pokazać dobrą skuteczność, którą drużyna imponowała w rundzie jesiennej.
Wysoka wygrana jest chyba tym ważniejsza, że pozwoliła się odbudować po meczu kontrolnym w Poczdamie. Wynik tamtego spotkania jakoś na ciebie wpłynął?
Na pewno nikt nie lubi przegrywać, szczególnie tak wysoko, ale każda porażka nas czegoś uczy. Nie możemy zapominać, że podeszłyśmy do tego sparingu po zaledwie kilku wspólnych treningach po przerwie, a Turbine za chwilę rozpoczyna rywalizację w lidze. Nie tłumaczy nas to, ale ja traktuję wynik tamtego spotkania jako lekcję.
Podobnie było w starciu z TME UKS SMS Łódź, które było przegrane, ale zapoczątkowało znacznie lepszą grę zespołu.
Owszem. Dostałyśmy wtedy dodatkowego „kopa” i w kolejnym meczu odrobiłyśmy wynik. Takie spotkania i przegrane motywują. Właśnie w taki sposób musimy do tego podchodzić.
Jak sądzisz, jaka będzie runda wiosenna w wykonaniu Górnika?
Myślę, a przede wszystkim mam nadzieję, że podtrzymamy formę z pierwszej części sezonu. Liczę na to, że w każdym meczu zdobędziemy trzy punkty, a na koniec sezonu odbierzemy złote medale. To moje marzenie.
Dodaj komentarz