
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna tekst i zdjęcie
Jesienią w Ekstralidze zanotowała pięć bramek i aż dziesięć ostatnich podań, co uczyniło ją najlepszą asystentką rozgrywek. Doskonała forma zaowocowała powrotem do reprezentacji Polski na turniej Pinatar Cup w Hiszpanii. Zapraszamy na rozmowę z Klaudią Lefeld!
Jaka była twoja reakcja na telefon od selekcjonerki Niny Patalon?
Właściwie to był SMS. Byłam bardzo zaskoczona, gdy go odczytałam. Jednocześnie bardzo się ucieszyłam z powołania. Postaram się zaprezentować podczas zgrupowania pełnię swoich możliwości i wykorzystać ten czas. Myślę, że pomoże mi się to rozwinąć.
Da się jeszcze bardziej? Runda jesienna była w twoim wykonaniu imponująca: strzeliłaś pięć goli i dołożyłaś do tego dziesięć asyst!
Pewnie, że się da. Zarówno bramki, jak i asysty, są zasługą całego zespołu. Dziewczyny bardzo mi pomagają. Ja mogę się tylko cieszyć, tym bardziej że naprawdę lubię asystować. Mówiąc szczerze, dobre podanie daje mi więcej radości niż zdobycie gola.
Dlaczego?
Nie wiem (śmiech). Po prostu mam z tego więcej frajdy.
Nie masz wrażenia, że czasem jesteś wobec siebie za bardzo krytyczna?
Hmm… możliwe, że tak jest. Zawsze dużo od siebie wymagam. Być może jest to za bardzo krytyczne podejście, ale tak już mam.
Wydaje się, że w tym sezonie wreszcie złapałaś tzw. „flow”. Wyleczyłaś kontuzje i jesteś jedną z ważniejszych postaci zespołu, grasz we wszystkich spotkaniach. Urazy to już przeszłość?
Mam nadzieję! Zerwanie więzadeł w stawie skokowym w 2020 roku nieco mnie spowolniło, bo po tej kontuzji doznałam kolejnego urazu. Widocznie tak musiało jednak być. Najważniejsze jest to, że gdy wróciłam, to potrafiłam znów osiągnąć swój poziom, bo właśnie to było moim głównym celem w trakcie rehabilitacji.
Czujesz się jedną z architektek sukcesów drużyny w pierwszej części tego sezonu?
Na pewno czuję się ważna w zespole, ale co oczywiste – nie ma ludzi niezastąpionych. Cieszę się też, że koleżanki bardzo mnie wspierają. Dzięki nim wiem, że jestem potrzebna drużynie. Taka świadomość pomaga.
Gdzie jest „sufit” Górnika, ale i Klaudii Lefeld, w obecnej kampanii?
Z pewnością nie pokazałyśmy jeszcze wszystkiego, na co nas stać. Gdy zaczynałyśmy sezon, nie znałyśmy się jeszcze tak dobrze, bo w drużynie zaszło wiele zmian. Nie wiedziałyśmy, co każda z nas może dać od siebie najlepszego. Runda jesienna pozwoliła nam złapać dobry kontakt i jestem przekonana, że jeszcze nie raz zaskoczymy. Jeśli chodzi o mnie, obecna forma to też nie jest mój „sufit”. Jeśli drużyna idzie do przodu, ja też się rozwijam.
A co poprawiałaś w ostatnich latach?
Największą różnicę widzę w pewności siebie na boisku. W tym na pewno zrobiłam spory progres.
Dodaj komentarz