Historyczne zwycięstwo we Flensburgu! T. Dujshebaev: Andi był naszą największą siłą

Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne

Dopiero co w listopadzie 2021 roku drużyna Łomża Vive Kielce pierwszy raz w historii pokonała na własnym terenie Barcelonę, a ledwie cztery miesiące później kielczanie znów napisali historię! Tym razem po raz pierwszy pokonali na wyjeździe SG Flensburg-Handewitt (33:25) w ramach Meczu Tygodnia 11. kolejki Ligi Mistrzów.

SG Flensburg-Handewitt – Łomża Vive Kielce 25:33 (12:14)

Łomża Vive Kielce: Kornecki (1/2=50%), Wolff (16/40=40%) – Nahi 6, Karačić 6, Karalek 5, Kulesh 4, A. Dujshebaev 4, Moryto 3, Sićko 2, Thrastarson 2, Tournat 1, Vujović, Sánchez-Migallón, Olejniczak, D. Dujshebaev, Surgiel

SG Flensburg-Handewitt: Burić, Moller – Jakobsen 6, Semper 3, Steinhauser 3, Mensah 2, Gottfridsson 2, Mensing 2, Svan 2, Rod 2, Einarsson 1, Golla 1, Hald 1, Wanne, Johannessen, Lindskog

Pierwsza siódemka: Wolff – Nahi, Sićko, Karačić, A. Dujshebaev, Moryto, Karalek

O tym, jak trudnym terenem jest Flensburg, najlepiej świadczyły statystyki. Przed środowym spotkaniem Mistrzowie Polski trzy razy próbowali zdobyć twierdzę Wikingów (w 2016, 2018 oraz 2020 roku), ale zanotowali w niej dwa remisy i jedną porażkę.

Kielczanie od początku meczu zdawali się bardzo zmotywowani, by przełamać złą passę. Obrona w systemie 5-1 z wysuniętym Dylanem Nahi skutecznie odepchnęła rywali od naszej bramki i zaowocowała kilkoma przechwytami. Pierwszą bramkę właśnie w ten sposób zdobył Artsem Karalek, po chwili poprawił Arkadiusz Moryto, a trzecie trafienie z rzędu dołożył Igor Karačić. Dopiero wtedy wynik po stronie Niemców otworzył Franz Semper (1:3, 4. min.).

Bardzo dobrze między słupkami obu drużyn prezentowali się bramkarze: Andreas Wolff oraz Benjamin Burić. Andi tylko w trakcie pierwszej połowy obronił aż trzy rzuty karne, podczas gdy jego vis a vis łącznie odbił dziewięć piłek lecących w jego stronę. Obaj golkiperzy bronili na wysokiej, ponad 35-procentowej skuteczności interwencji.

Łomża Vive Kielce podwyższyła prowadzenie do czterech bramek (7:3, 11. min.), więc o przerwę na żądanie poprosił trener Maik Machulla. Od tego momentu, aż do końca pierwszej połowy, wynik układał się falami. Najpierw gospodarze doprowadzili do bramki kontaktowej (6:7, 15. min), by po chwili kielczanie odbudowali przewagę (11:7, 19. min.). Niemcy nie dawali jednak za wygraną i znów odzyskali kontakt tuż przed przerwą (12:13, 29. min), ale Uladzislau Kulesh zdążył jeszcze zwiększyć dystans tuż przed zejściem do szatni.

Krótki odpoczynek bynajmniej nie wytrącił z rytmu Wolffa, który przez pierwsze pięć minut drugiej partii zachował czyste konto. W tym czasie dla Mistrzów Polski trafili Alex Dujshebaev oraz Vlad Kulesh i przewaga kielczan powróciła do czterech “oczek” (16:12). W 36. minucie Igor Karačić przełamał wreszcie tę barierę, wyprowadzając naszą drużynę na najwyższe w meczu prowadzenie (18:13).

Gospodarze ani myśleli jednak spuszczać głów. Skuteczny był Emil Jakobsen, szarpali Franz Semper oraz Marius Steinhauser, dzięki czemu Flensburg krok po kroku zmniejszał dystans. Drużyna Łomża Vive Kielce bardzo przytomnie zareagowała jednak na ofensywę rywali, dzięki czemu Niemcy potrafili zbliżyć się maksymalnie na trzy bramki.

Wtedy jasnym stało się, że kielczanie nie wypuszczą już historycznego zwycięstwa z rąk. Bardzo dobry mecz w ataku kontynuował Karačić, każdą okazję na bramkę zamieniał Nahi, poziom trzymał Wolff. W ostatnim fragmencie Mistrzom Polski wychodziły niemal wszystkie zagrania, dzięki czemu ostateczna różnica w końcowym fragmencie urosła nawet do ośmiu goli (33:25).

T. Dujshebaev: Andi był naszą największą siłą

Talant Dujshebaev, trener Łomża Vive Kielce: Jestem bardzo szczęśliwy z powodu zwycięstwa. Myślę, że Andreas Wolff był naszą największą siłą, bo wszystko, co dla nas dobre, zaczęło się od jego genialnych, skutecznych interwencji i dobrej gry w obronie. Mogliśmy zdobywać bramki z kontr. Trzeba jednak oddać wielki szacunek dla rywali, którzy walczą na wszystkich frontach, a Bundesliga jest znacznie bardziej wymagająca od ligi polskiej. Podczas gdy my możemy pozwolić sobie na rotacje w składzie, Flensburg co tydzień gra bardzo trudne mecze w lidze. Mój zespół wytrzymał psychicznie. Teraz odpoczywamy, w sobotę mamy mecz ligowy z Zabrzem i dopiero potem myślimy o kolejnych spotkaniach Ligi Mistrzów.

Andreas Wolff, bramkarz Łomża Vive Kielce: Choć hala nie była pełna, atmosfera we Flensburgu była świetna, jak zawsze. Mamy wiele szacunku dla rywali, wiemy, z jakimi zmagają się problemami w tym sezonie, ale wiedzieliśmy też, że czeka nas trudne spotkanie. Jestem bardzo zadowolony z mojego występu, cieszę się, że mogłem pomóc drużynie. Mnie bardzo pomogła obrona, która zagrała dynamicznie i mądrze. Koledzy dali z siebie wszystko. W takich momentach cieszysz się, że jesteś bramkarzem. Najważniejsze, że jako zespół wypadliśmy dobrze przeciwko super drużynie, jak Flensburg. A w moim przypadku to był jednej z najlepszych występów odkąd gram w Kielcach. Z miejscowymi kibicami mam tutaj szczególną relację, dlatego bardzo lubię tu grać (śmiech). Talant bardzo dobrze nas przygotował. Zwykle startujemy obroną 6-0, a dziś rozpoczęliśmy 5-1, to było bardzo, bardzo mądre posunięcie ze strony trenera. Jestem dumny z mojej drużyny. Ale spokojnie, jeszcze nie wygraliśmy grupy. Każdy zespół może wygrać w każdej hali.

Maik Machulla, trener SG Flensburg-Handewitt: Dziękuję Talantowi za miłe słowa. Kielczanie wygrali zasłużenie, a my nie zagraliśmy tak, jak oczekiwałem. Chciałem zobaczyć drużynę walczącą do końca przez cały mecz. Wiem, że mamy w składzie wielu zmęczonych zawodników, ale musimy prezentować się znacznie lepiej. Jestem rozczarowany, zwłaszcza druga połową, kiedy ani przez moment nie weszliśmy na swój poziom i straciliśmy wiele łatwych bramek. Ostatnie minuty zupełnie nam nie wyszły, dlatego jestem smutny z powodu naszego występu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*