Poniedziałek Wielkanocny w EBL za nami

Biuro Prasowe Energa Basket Liga tekst , zdjęcia Andrzej Romański/EBL

Enea Zastal prowadzi już 2-0 z WKS Śląskiem!

Bardzo ciekawe spotkanie ćwierćfinałowe play-off Energa Basket Ligi w Zielonej Górze! Tym razem Enea Zastal wygrał z WKS Śląskiem Wrocław 85:83 i prowadzi już 2-0 w serii do trzech zwycięstw.

Początek spotkania należał do gości, którzy po akcjach Kerema Kantera i Aleksandra Dziewy prowadzili 9:2. Później tę przewagę starali się utrzymywać rzutami z dystansu Kodi Justice i Travis Trice. Po podobnych akcjach Andrzeja Mazurczaka i Devoe Josepha Enea Zastal zbliżał się na punkt! Ostatecznie po 10 minutach było 20:21. Zaraz na początku drugiej kwarty przewagę zielonogórzanom dawał Nemanja Nenadić. Serb prezentował się coraz lepiej, a dodatkowo do ataku włączyli się Przemysław Żołnierewicz oraz Devyn Marble. Po rzucie wolnym Josepha różnica wynosiła już dziewięć punktów! WKS Śląsk nie zamierzał się poddawać, a kolejne trafienia Justice’a i Dziewy zbliżały tę drużynę na punkt. Trójka Żołnierewicza ustaliła wynik po pierwszej połowie na 44:40.

Trzecia kwarta była bardzo wyrównana – z jednej strony nieźle prezentował się Dragan Apić, a z drugiej ciągle aktywny był Aleksander Dziewa. Dopiero po późniejszych rzutach Przemysława Żołnierewicza przewaga ekipy trenera Olivera Vidina wynosiła już sześć punktów. W końcówce tej części meczu straty zmniejszali jeszcze Travis Trice oraz Jakub Karolak – po 30 minutach było więc tylko 61:60. W czwartej kwarcie przyjezdni ciągle byli bardzo blisko, a po małej serii 6:0 i kolejnych rzutach Kantera był nawet remis! Zielonogórzanie dość szybko odpowiedzieli na to trójkami Krzysztofa Sulimy i Davida Brembly’ego. Mecz był zacięty już do samego końca. Po rzucie wolnym Dziewy wrocławianie potrafili jeszcze raz wyrównać, ale kluczowa kontra należała do Mazurczaka. Justice rzucał jeszcze na zwycięstwo, ale nie trafił, a to oznaczało zwycięstwo Enea Zastalu 85:83.

Najlepszym graczem gospodarzy był Nemanja Nenadić, który zdobył 20 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst. W ekipie przyjezdnych wyróżniał się Travis Trice – miał 22 punkty i 10 asyst.

Pierwszy mecz derbowy w play-off dla Anwilu

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym play-off Energa Basket Ligi Anwil Włocławek dzięki rewelacyjnej drugiej połowie pokonał Twarde Pierniki Toruń 92:62. Mecz nr 2 w środę o godz. 17:30, transmisja w serwisie Emocje.TV.

Od samego początku mecz toczył się w rytmie kosz za kosz – z jednej strony nieźle radził sobie Roko Rogić, a z drugiej Kyndall Dykes. Żadna z drużyn nie mogła jednak odskoczyć na więcej niż trzy punkty. Dopiero późniejsze akcje Daniela Amigo sprawiły, że goście uciekali na pięć punktów. Ostatecznie James Eads ustalił wynik po 10 minutach na 21:26. W drugiej kwarcie Twarde Pierniki nie grały już tak dobrze w ataku. Po serii 8:0 oraz trafieniach Zigi Dimca i Jonaha Mathewsa to Anwil wychodził na prowadzenie. Końcówka tej części mecz należała jednak ponownie do ekipy trenera Ivicy Skelina – po akcjach Jahennsa Manigata i Jamesa Eadsa pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 42:46.

W trzeciej kwarcie dzięki kolejnym trafieniom Eadsa przyjezdni uciekali na osiem punktów, ale włocławianie błyskawicznie odpowiedzieli rewelacyjną serią 14:0! Za ten fragment warto wyróżnić głównie Dimca oraz Mathewsa. Niemoc gości przełamał po kilku minutach Daniel Amigo, ale późniejsze zagranie Szymona Szewczyka oznaczało nawet 10 punktów przewagi gospodarzy. Ostatecznie po 30 minutach było 68:58. W kolejnej części spotkania po trójce w kontrze Michała Nowakowskiego przewaga zespołu trenera Przemysława Frasunkiewicza wzrosła do 13 punktów. To nie był koniec! Po rzucie z dystansu Kyndalla Dykesa Anwil uciekał aż na 20 punktów. Tego torunianie nie byli już w stanie odrobić. W końcówce świetny był też dodatkowo Jonah Mathews, a drużyna z Włocławka zwyciężyła ostatecznie 92:62.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Jonah Mathews z 21 punktami, 3 zbiórkami i 3 asystami. W ekipie gości wyróżniał się Roko Rogić z 12 punktami, 5 zbiórkami i 6 asystami.

Legia wygrała w Ostrowie Wielkopolskim, Kulka bohaterem końcówki

Niżej rozstawiona Legia Warszawa wygrała na wyjeździe z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolskim 82:78 w meczu nr 1 serii play-off Energa Basket Ligi

 

Po wyrównanym początku, to Legia zaczęła łapać wiatr w żagle. Kolejne trójki Raymonda Cowelsa sprawiły, że przewaga gości wzrosła do ośmiu punktów! Straty cały czas starali się odrabiać James Palmer oraz Denzel Andersson, ale Łukasz Koszarek sprawiał, że to goście ciągle byli lepsi. Daleki rzut Michaela Younga zbliżył gospodarzy do stanu 22:23 po 10 minutach. W drugiej kwarcie po akcjach Muhammad-Aliego Abdur-Rahkmana oraz Jure Skificia przewaga zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego wzrosła do 10 punktów. Pojedyncze akcje Palmera i Younga nie wystarczały w tym momencie do odrabiania strat – Arged BM Stali brakowało skuteczności z dystansu. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39:46.

Trzecią kwartę ekipa trenera Igora Milicicia rozpoczęła od serii 6:0 w wykonaniu Jamesa Florence’a i przegrywała już tylko punktem. Ten sam zawodnik po kilku chwilach dawał im prowadzenie! Spotkanie jednak było cały czas wyrównane, w czym pomagali głównie Johnson oraz Abdur-Rahkman. Ostatecznie trójka Jakuba Garbacza, a także rzuty wolne Jarosława Mokrosa ustaliły wynik po 30 minutach na 59:54. Legia cały czas utrzymywała niezłe tempo, a po trójce Łukasza Koszarka w czwartej kwarcie ponownie był remis! Ostrowianie zareagowali serią… 7:0, ale to nie mogło dać spokoju. Przyjezdni nie zamierzali się poddawać i dzięki rzutom Abdur-Rahkmana oraz Kulki byli lepsi. Po chwili dwiema trójkami odpowiedział Jakub Garbacz. W końcówce kluczowym zawodnikiem okazał się jednak Grzegorz Kulka, który najpierw trafił trójkę, a po chwili dołożył wolne. To był najważniejszy fragment meczu! Ostatecznie Legia zwyciężyła 82:78.

Najlepszym strzelcem gości był Muhammad-Ali Abdur-Rahkman z 20 punktami, 5 zbiórkami i 3 asystami. W ekipie gospodarzy wyróżniał się James Palmer – zdobył 18 punktów, 9 zbiórek i 3 asysty.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*