
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna (piłka nożna kobieca) tekst i zdjęcie
Być 60 sekund na murawie i przy pierwszym kontakcie z piłką zdobyć bramkę, dającą zwycięstwo? Anna Zając w starciu z Medykiem Konin udowodniła, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych! Tym bardziej że swojego premierowego gola w sezonie ustrzeliła… z zamkniętymi oczami. Zapraszamy na rozmowę z bohaterką sobotniej potyczki.
Gol przeciwko Medykowi to chyba najlepsze, co mogło ci się przydarzyć. W poprzednich meczach miałaś sporo okazji i zawsze mocno denerwowałaś się, gdy nie udawało się ich wykorzystać.
Zawsze jest tak, że coś, na co tak czekamy, przychodzi w bardzo ważnym momencie dla drużyny. Cieszę się, że udało mi się trafić do siatki akurat w takim spotkaniu, gdy długo nie potrafiłyśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, przez co widać było coraz większą frustrację. Najważniejsze są jednak trzy punkty, a nie to, kto zdobył bramkę.
To, co było kluczowe w tym meczu to fantastyczne wejście rezerwowych, bo ty wpisałaś się na listę strzelczyń minutę po pojawieniu się na murawie, a asystowała ci Klaudia Miłek – twoja przyjaciółka, która także weszła z ławki. To chyba nie był przypadek, że to właśnie ona zaliczyła ostatnie podanie.
(śmiech) Gdy zobaczyłam piłkę w siatce, tak naprawdę nie mogłam uwierzyć, co się stało. Przy strzale zamknęłam oczy, a tu nagle zorientowałam się, że to w ogóle Miła mi podawała. To było niesamowite. Cieszę się podwójnie, nie tylko z trafienia, ale i z tego, że Klaudia mi asystowała.
Podobno miałaś plan, by uderzać z pierwszej piłki. Czemu tego nie zrobiłaś?
Początkowo tak, ale zobaczyłam, że mam jeszcze chwilę czasu i przełożyłam piłkę. Nagle zorientowałam się jednak, że ktoś mnie goni, więc zamknęłam oczy i uderzyłam. Dobrze, że się udało!
Co by było, gdybyś strzelała zawsze z otwartymi oczami? Może goli byłoby więcej?
Chyba jednak muszę zawsze te oczy zamykać, bo miałam wiele podobnych sytuacji, ale z otwartymi oczami piłka nigdy nie wpadała do siatki (śmiech).
Spodziewałaś się, że spotkanie z Medykiem będzie tak trudne?
Mówiąc szczerze, nie. Myślałam, że szybciej otworzymy wynik. Miałyśmy do tego co prawda okazje, ale nie mogłyśmy przełamać impasu, miałyśmy pecha. Ważne, że nas to nie załamało i pokazałyśmy, że zawsze walczymy do końca.
W poprzedniej rundzie spotkanie z zespołem z Konina było dla nas przełomowe. Teraz punktem zwrotnym stała się wygrana w Łodzi przed tygodniem. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki. Czego spodziewasz się na finiszu?
Życzę sobie, byśmy wygrały wszystkie pozostałe mecze i zrobiły wszystko, co w naszej mocy, by zająć jak najwyższe miejsce. Musimy przy tym liczyć na szczęście i pomoc zespołów, które będą jeszcze mierzyły się z SMS-em i Czarnymi Sosnowiec, z którymi walczymy o mistrzostwo. Miejmy nadzieję, że nasi rywale stracą punkty, a my te potknięcia wykorzystamy.
Wiara w drużynie nadal jest?
Oczywiście. Nikt nie myśli o niczym innym, niż o mistrzostwie. Tylko to jest naszym celem.
Dodaj komentarz