Wygrane Twardych Pierników i Enea Zastalu , sobotnie emocje w EBL za nami

Biuro Prasowe Energa Basket Liga tekst , zdjęcia Andrzej Romański/EBL

Pierwsze zwycięstwo Twardych Pierników

Twarde Pierniki wygrały swój pierwszy mecz w obecnym sezonie Energa Basket Ligi. W niedzielę torunianie pokonali beniaminka, Rawlplug Sokół Łańcut 72:60.

Gospodarze dobrze weszli w to spotkanie i po akcjach Wojciecha Tomaszewskiego prowadzili 6:1. Trójki Delano Spencera oraz efektowny wsad Quinteriana całkowicie zmieniały sytuację! Przewagę dla Twardych Pierników odzyskiwali Joey Brunk i Stefan Kenić. Po zagraniu Bartosza Diduszki po 10 minutach było 19:16. Drugą kwartę torunianie rozpoczęli od serii 9:0, a w tym fragmencie świetnie radzili sobie Aaron Cel i Joey Brunk. Rawlplug Sokół później gonił wynik, a kolejne zagrania Moore’a, Spencera i McConico oznaczały prowadzenie tej ekipy! Ostatecznie jednak po trafieniu Marcusa Burka pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 34:33.

Trzecią kwartę drużyna trenera Milosa Mitrovicia ponownie rozpoczęła od serii – tym razem 8:0. Dopiero po kilku minutach przerwał to Spencer. Zespół trenera Radosława Soji miał w tej części spore problemy z konstruowaniem ataku, brakowało też skuteczności z linii rzutów wolnych. Kolejne zagranie Burka oznaczało, że po 30 minutach było 52:39. W ostatniej części spotkania przyjezdni nie zamierzali się poddawać – po trafieniach Lee Moore’a oraz Marcina Nowakowskiego zbliżyli się na dwa punkty! Na więcej drużyna trenera Milosa Mitrovicia już nie pozwoliła. W ważnych momentach nie zawodził Joey Brunk, a bardzo dobrze prezentowali się też Kacper Gordon oraz Wojciech Tomaszewski. Ostatecznie Twarde Pierniki zwyciężyły 72:60.

Najlepszym graczem gospodarzy był Joey Brunk z 17 punktami i 18 zbiórkami. Po 15 punktów dla gości zdobyli Delano Spencer i Lee Moore.

Udana pogoń Enea Zastalu

Enea Zastal musiał gonić wynik w niedzielnym meczu Energa Basket Ligi! Ostatecznie zielonogórzanie okazali się lepsi od MKS Dąbrowa Górnicza – 94:90.

Przyjezdni na początku mogli liczyć na Martina Krampelja, a po trafieniu Michała Sitnika prowadzili 0:10! Enea Zastal odpowiedział na to… serią 12:1 i po wsadzie Jana Wójcika miał już przewagę. Później Trevon Bluiett i Alonzo Verge ponownie sprawiali, że MKS był lepszy. Ostatecznie po zagraniu 2+1 tego ostatniego po 10 minutach było 20:24. W drugiej kwarcie zielonogórzanie co chwilę zbliżali się na dwa punkty, ale długo nie potrafili doprowadzić chociażby do remisu. Niezwykle aktywny był ciągle Verge, a trójkę dokładał Sitnik. Po późniejszych zagraniach Bluietta i Tassa różnica na korzyść dąbrowian wzrosła do 15 punktów! Straty zmniejszali jeszcze Sebastian Kowalczyk i Szymon Wójcik, ale pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39:49.

W trzeciej kwarcie drużyna trenera Jacka Winnickiego prowadziła już ponownie 12 punktami po trójce Trevona Bluietta. Gospodarze grali lepiej, gdy przyspieszali – po dwóch wsadach Jana Wójcika znacznie zmniejszali straty. Później jednak sześć punktów z rzędu zdobył Verge, a MKS mógł znowu grać spokojniej. Enea Zastal się nie poddawał, a po wsadzie Szymona Wójcika po 30 minutach było tylko 67:74. Po trójce Bryce’a Alforda i dobitce Alena Hadzibegovicia w kolejnej części meczu zielonogórzanie przegrywali już tylko punktem! Ten drugi po chwili rzutami wolnymi dał przewagę swojej ekipie. Od tego momentu to zespół trenera Olivera Vidina zaczął kontrolować wydarzenia na parkiecie. W końcówce nie do zatrzymania był Alford i Enea Zastal zwyciężył ostatecznie 94:90.

Najlepszym graczem gospodarzy był Alen Hadzibegović z 21 punktami i 16 zbiórkami. 27 punktów i 6 asyst dla gości zdobył Alonzo Verge.

King lepszy od Legii!

King Szczecin we własnej hali pokonał wicemistrzów Energa Basket Ligi, Legię Warszawa 69:65.

King nieźle rozpoczął to spotkanie, a po wsadzie Zaca Cuthbertsona miał trzy punkty przewagi. Goście dość szybko doprowadzili do remisu – po chwili nawet wychodzili na prowadzenie po rzutach wolnych Raya McCalluma. Kolejne wyrównanie były możliwe dzięki Jamesowi Eadsowi, ale dzięki akcji Devyna Marble’a po 10 minutach było 19:21. W drugiej kwarcie obie drużyny miały małe problemy ze skutecznością, ale po zagraniu Janisa Berzinsa to Legia była o cztery punkty lepsza. Gospodarze nie dawali za wygraną – ciągle niezwykle aktywny był Cuthbertson. Dzięki akcjom Amerykanina zdobywali nawet przewagę. Ostatecznie do remisu po 35 na koniec pierwszej połowy doprowadził Berzins.

Dwie trójki Tony’ego Meiera pozwoliły uciec zespołowi trenera Arkadiusza Miłoszewskiego na sześć punktów. Później przyjezdni odpowiedzieli na to serią 7:0 i po kolejnych rzutach Marble’a wracali na prowadzenie. Sytuację dość szybko zmieniał jednak Andrzej Mazurczak, a sam mecz ciągle był zacięty. Ostatecznie po akcji Meiera po 30 minutach było 54:50. W połowie kolejnej kwarty po trójce Mazurczaka King miał siedem punktów przewagi. Drużyna trenera Wojciecha Kamińskiego walczyła do samego końca, a po trafieniu Raya McCalluma zbliżyła się jeszcze na trzy punkty. W samej końcówce ważne akcje należały jednak do Mateusza Kostrzewskiego i Filipa Matczaka, a King zwyciężył ostatecznie 69:65.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Tony Meier – zdobył 18 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty. W ekipie gości wyróżniał się Janis Berzins z 16 punktami i 8 zbiórkami.

Emocje w Słupsku! Końcówka dla WKS Śląska

Spore emocje w sobotnim spotkaniu Energa Basket Ligi w Słupsku! Ostatecznie WKS Śląsk Wrocław pokonał Grupa Sierleccy Czarnych 77:75.

Od początku meczu to WKS Śląsk starał się narzucić swoje tempo gry. Po kolejnych akcjach Conora Morgana oraz Jeremiah Martina miał osiem punktów przewagi. Później różnica wzrosła nawet do 12 punktów, a ciągle pierwsze skrzypce grał Martin. Pojedyncze akcje Zacka Bryanta nie wystarczały do odrabiania strat. Po 10 minutach było 17:27. Drugą kwartę zespół trenera Andreja Urlepa rozpoczął od serii 9:0, znacznie powiększając swoją przewagę. Dopiero późniejsze rzuty Shavona Colemana i Michała Chylińskiego pozwoliły Grupa Sierleccy Czarnym nawiązać rywalizację. Aktywny był jednak Łukasz Kolenda, a trójka Morgana ustaliła wynik po pierwszej połowie na 30:45.

W trzeciej kwarcie gra gospodarzy wyglądała lepiej, ale to WKS Śląsk ciągle kontrolował wydarzenia na parkiecie. Znowu ważnym graczem był Jeremiah Martin, a trójkę dołożył też Jakub Nizioł. Później jednak słupszczanie odrabiali straty. Po trójce Colemana przegrywali już tylko ośmioma punktami. Dzięki zagraniu Martina po 30 minutach było 47:57. W kolejnej części meczu niewiele się zmieniało – mistrzowie Polski nie pozwalali na zbyt wiele ekipie trenera Mantasa Cesnauskisa. Gospodarze w końcówce walczyli jednak o zwycięstwo! Po akcjach Watkinsa i Bryanta przegrywali tylko trzema punktami! Watkins po chwili doprowadził do wyrównania, a prowadzenie dawał Witliński. Ostatnie sekundy należały do WKS Śląska! Kluczowe akcje kończył Martin, a decydujący blok należał do Dziewy. Ostatecznie wrocławianie wygrali 77:75.

Najlepszym graczem gości był Jeremiah Martin z 23 punktami, 8 zbiórkami, 5 asystami i 3 przechwytami. Shavon Coleman zdobył dla gospodarzy 15 punktów, 6 zbiórek i 2 asysty.

Rewelacyjna końcówka PGE Spójni i wygrana we Włocławku!

PGE Spójnia rozegrała rewelacyjną ostatnią kwartę we Włocławku! Ostatecznie stargardzianie niespodziewanie pokonali Anwil 81:78 w sobotnim meczu Energa Basket Ligi.

Początek spotkania należał do przyjezdnych, którzy mogli liczyć na Brody’ego Clarke’a. Dzięki jego kolejnej akcji prowadzili 5:12. W pewnym momencie gra w ataku PGE Spójni całkowicie się zatrzymała. Anwil zareagował rewelacyjną serią 14:0! W tym fragmencie mógł liczyć m. in. na Kamila Łączyńskiego i Marcina Woronieckiego. Po 10 minutach było więc 25:17. Paweł Kikowski i Shawn Jones w drugiej kwarcie starali się odrabiać straty na początku drugiej kwarty. Michał Nowakowski oraz Marcin Woroniecki szybko na to reagowali, a do tego niezwykle aktywny był też Phil Greene. Ostatecznie pierwsza połowa po kolejnej akcji Amerykanina zakończyła się wynikiem 44:37.

Na początku trzeciej kwarty osiem punktów zdobył Kamil Łączyński, a zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza miał 13 punktów przewagi. Później PGE Spójnia zareagowała na to serią 11:0 i po rzucie Isiaha Browna przegrywała już tylko zaledwie dwoma! Sytuację Anwilu uspokoił Luke Petrasek – dzięki niemu po 30 minutach było ciągle 61:53. Stargardzianie kolejną część meczu rozpoczęli od kolejnej niesamowitej serii – 12:0! Świetnie w tym fragmencie radzili sobie Jones oraz Brenk. Dopiero po czterech minutach przerwał to Josip Sobin. Po rzucie Jordana Mathewsa zespół trenera Sebastiana Machowskiego miał jednak dziewięć punktów przewagi. Włocławianie z kolei w końcówce mieli problemy ze skutecznością na linii rzutów wolnych. Mimo tego, na 50 sekund przed końcem po trójce Woronieckiego przegrywali już tylko trzema punktami. Po serii błędów z obu stron kolejne rzuty wolne dodał Mathews. Ostatecznie PGE Spójnia zwyciężyła 81:78.

Isiah Brown zdobył dla gości 24 punkty, 7 zbiórek i 8 asyst. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Kamil Łączyński z 19 punktami i 9 asystami.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*