
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna tekst i zdjęcie
Dla zielono-czarnych pierwsza część sezonu była bardzo udana. Dla Anny Palińskiej jednak był to słodko-gorzki czas. Z naszą kapitan porozmawialiśmy o trudach obserwowania meczów z trybun, a następnie ławki rezerwowych, powrocie do bramki, wiceliderze po rundzie jesiennej, a także postawie Sandry Urbańczyk, która… przypomina jej ją samą.
To była świetna runda w wykonaniu całej drużyny. Dla ciebie jednak było to chyba dosyć trudne pół roku?
Owszem. Dla mnie była to słodko-gorzka runda. Na samym początku przygotowań, tak naprawdę pierwszego dnia treningów, doznałam kontuzji, która wykluczyła mnie z gry na trzy miesiące. To był dla mnie minus, ale muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z zespołu. Przede wszystkim z Sandry Urbańczyk, która zastąpiła mnie w bramce. Szacunek, bo ma 15 lat, a gra jakby była seniorką. Zrobiła dobrą robotę.
Zaskoczyło cię, że tak dobrze się prezentowała i weszła w Ekstraligę bez żadnych zbędnych emocji?
Nie. Obserwowałam ją na treningach i wiedziałam, jakim jest typem zawodniczki, jaki ma charakter. Trochę przypomina mi mnie, jak byłam młodsza. Ma umiejętności, jest bardzo pewna siebie, więc w ogóle nie zdziwiły mnie jej występy.
Gdy wróciłaś do zdrowia, w kilku spotkaniach między słupkami także oglądaliśmy Sandrę. Ty natomiast obserwowałaś mecze z ławki rezerwowych. To było wyzwanie?
Zdecydowanie. Zawsze trudno jest oglądać spotkania z ławki rezerwowych. Znam jednak swoje miejsce w szeregu. Nie zawsze jest tak, że zawodniczka wraca i od razu melduje się w wyjściowej jedenastce. Trzeba swoje, mówiąc kolokwialnie, „odsiedzieć”, nadrobić wszystko treningami i dopiero wrócić.
Można powiedzieć, że wróciłaś do gry na te najważniejsze i najbardziej prestiżowe spotkania, a zarazem te, które dały pozycję wicelidera, ale i awans w Pucharze Polski po starciu z GKS Katowice.
Cieszę się, że pojawiłam się na boisku, aczkolwiek miałam pewne obawy przed meczem z GieKSą, bo nie grałam od ostatniego spotkania poprzedniego sezonu. Trochę czasu minęło, ale dałam radę. Drużyna bardzo mi pomogła, zaufała mi. Jestem szczęśliwa, że końcówka rundy była dobra w moim wykonaniu.
Patrząc z boku, wydaje się, że odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca, ale czy według ciebie udało się już całkowicie „zlepić” zespół? Przedział wiekowy w drużynie jest spory, a rozumiecie się świetnie.
Mamy różnicę wiekową, ale na boisku nie mamy problemów z porozumieniem się. Nieważne, czy gra młodsza, czy starsza zawodniczka, wszystko funkcjonuje dobrze.
Cieszysz się, że jesień kończymy na pozycji wicelidera, czy wolałabyś jednak bronić pierwszej lokaty, niż gonić?
Zdecydowanie wolę gonić, ponieważ w tamtym sezonie straciłyśmy pozycję lidera. Myślę, że lepiej jest być za czyimiś plecami – wtedy to rywal ma presję, a my po prostu robimy swoje.
Jaki masz plan na przerwę zimową?
Konkretnego jeszcze nie mam, ale na pewno pojadę na święta do domu, by odpocząć.
Dodaj komentarz