
Biuro Prasowe Łomża Industria Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne
Drużyna Łomża Industria Kielce pokonała OTP Bank Pick Szeged w ramach 9. kolejki Ligi Mistrzów (31:28). To siódme kolejne zwycięstwo Mistrzów Polski na parkietach Champions League.
OTP Bank Pick Szeged – Łomża Industria Kielce 28:31 (13:16)
Łomża Industria Kielce: Kornecki (0/1=0%), Wolff (14/41=34%) – Sanchez, Wiaderny, Sićko 2, A. Dujshebaev, Tournat 5, Karacić 3, Moryto 8, D. Dujshebaev 2, Thrastarson 2, Remili 2, Stenmalm, Gębala, Karalek 2, Nahi 5
OTP Bank Pick Szeged: Alilović, Krivokapić – Tonnesen, Bodo 2, Martins 5, Radivojević, Szita 1, Gaber 2, Sostarić 1, Frimmel 1, Banhidi 3, Garciandia 4, Bombac 6, Rosta, Mackovsek, Blonz 3
Europejska Federacja Piłki Ręcznej uznała polsko-węgierskie starcie Meczem Tygodnia 9. kolejki Ligi Mistrzów. Łomża Industria Kielce, wicelider tabeli Grupy B, mierzył się z szóstą ekipą w stawce, OTP Bank Pickiem Szeged. Dla Węgrów była to okazja do rewanżu za porażkę poniesioną miesiąc temu w Kielcach (30:37). Mistrzowie Polski zapowiadali z kolei, że w wyścigu o pierwsze miejsca w tabeli liczy się każdy punkt, dlatego w Segedynie dadzą z siebie wszystko.
Słowa szybko zamieniły się w czyny, bo kielczanie doskonale rozpoczęli spotkanie. Nie minęło nawet dziesięć minut gry, a Łomża Industria Kielce prowadziła 6:2. Dobrze w mecz wszedł Andreas Wolff, fantastycznie wyglądała współpraca na linii Igor Karacić – Nicolas Tournat.
Trener Talant Dujahebaev przed meczem doceniał klasę Bence Banhidiego, obrotowego rywali. Szkoleniowiec Mistrzów Polski przygotował jednak plan, by powstrzymać węgierską gwiazdę. Kielecka defensywa nie odstępowała Banhidiego na krok, nasi obrońcy podwajali krycie i pilnowali każdego podania w jego stronę. Łomża Industria Kielce wytrąciła rywalom oręż, dzięki czemu nasza przewaga rosła. Gdy w 22. minucie trafił Haukur Thrastarson, było 13:8.
Niestety, kilkadziesiąt sekund później Islandczyk doznał groźnie wyglądającej kontuzji. Rozgrywający upadł na parkiet, trzymając się na prawe kolano i boisko opuścił dzięki asyście kolegów. Krótka przerwa w grze wybiła kielczan z rytmu, dla gospodarzy natomiast była okazją do nowego rozdania. Bramkę zamurował Mirko Alilović, a węgierski atak łatwiej znajdował drogę do celu. W efekcie pięciobramkowa seria Picku Szeged i wyrównanie stanu gry po trafieniu Deana Bombaca (13:13).
By przełamać chwilową niemoc kielczan, potrzebny był rzut karny egzekwowany przez najskuteczniejszego w pierwszej połowie Arkadiusza Moryto. Znowu przypomniał o sobie Andreas Wolff, który do końca pierwszej połowy nie stracił już żadnej bramki. Gole Szymona Sićko oraz Dylana Nahi pozwoliły kielczanom częściowo odbudować zaliczkę jeszcze przed zmianą stron (16:13).
Po powrocie do gry gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale Mistrzowie Polski konsekwentnie pilnowali wypracowanego prowadzenia. Przez kolejny kwadrans utrzymywała się kilkubramkowa przewaga kielczan, choć świetne zawody rozgrywał Dean Bombac. Po kieleckiej stronie wciąż nieomylny był jednak Arkadiusz Moryto, często trafiali także Nicolas Tournat i Dylan Nahi.
Przeciąganie liny trwało do końca spotkania, ale w żadnym momencie przewaga drużyny Łomża Industria Kielce nie była zagrożona, choć w ostatniej minucie Pick zbliżył się na dwa ”oczka” (28:30). Kolejny dwucyfrowy wynik w bramce zanotował Andreas Wolff, który odbił 14 z 41 rzutów rywali (34%), a najlepszym strzelcem spotkania został Arkadiusz Moryto (8 goli), który odebrał także tytuł dla MVP meczu.
Łomża Industria Kielce zwyciężyła 31:28, wygrywając siódme kolejne spotkanie na parkietach Champions League.
T. Gębala: Zawsze byliśmy gotowi, żeby pomóc koledze
Reprezentanci Łomża Industria Kielce komentują zwycięstwo nad OTP Bank Pickiem Szeged w ramach 9. kolejki Ligi Mistrzów (31:28). Przebieg meczu komentują trenerzy Talant Dujshebaev i Krzysztof Lijewski, Dylan Nahi wskazuje kluczowy moment spotkania, a Tomasz Gębala tłumaczy defensywną taktykę Mistrzów Polski.
OTP Bank Pick Szeged – Łomża Industria Kielce 28:31 (13:16) -> RELACJA
Talant Dujshebaev, trener Łomża Industria Kielce: Jesteśmy bardzo zadowoleni z powodu wygranej. Niesamowicie była zagrać w nowej hali Picku Szeged, według mnie to najlepsza obecnie arena w Europie. Wiedzieliśmy, że czeka nas groźny mecz, bo w ostatnim czasie Pick Szeged grał coraz lepiej. Byliśmy trochę zdenerwowani, bo spodziewaliśmy się trudnego meczu. Myślę, że to był dobry mecz dla kibiców. Jak zawsze powtarzam, grać przeciwko Juanowi Carlosowi Pastorowi to zaszczyt, bo według mnie to najlepszy trener na świecie. Życzę mu wszystkiego dobrego.
Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomża Industria Kielce: Towarzyszyły nam dziś duże emocje, bo mecz w Segedynie był dla nas bardzo ważny z punktu widzenia grupowej tabeli. Graliśmy w nowej, pięknej hali, która została oddana do użytku rok temu. Kibice ją zapełnili, atmosfera był gorąca, ale dobrze zaczęliśmy spotkanie zwłaszcza w ataku pozycyjnym i szybkich kontratakach. W tych aspektach chłopaki spisywali się rewelacyjnie, do czego dołączył uruchomiony od początku meczu Andreas Wolff w bramce, który dawał nam pewność w obronie. Przykry moment to kontuzja Haukura Thrastarsona. Sytuacja związana z Hakim trochę nas zablokowała, bo udzieliły nam się emocje odnośnie jego urazu i wypadliśmy z rytmu. W końcówce pierwszej połowy graliśmy w ataku zbyt pasywnie i indywidualnie. Po przerwie mecz toczył się bramka za bramkę i bardzo się cieszę, że drużyna wytrzymała presję, jaką narzucili gospodarze poprzez bardzo szybkie wznowienie gry po straconych golach. My dobrze rotowaliśmy składem i uważam, że zagraliśmy fajnie i zasłużenie przywozimy dwa punkty do Kielc.
Tomasz Gębala, zawodnik Łomża Industria Kielce: Mecz był bardzo ciężki. Specjalnego planu na zatrzymanie Bence Banhidiego czy żadnego innego zawodnika nie było. Wiedzieliśmy, jacy gracze grają po drugiej stronie i że musimy przeciwko nim grać bardzo mocno i zawsze być gotowi, żeby pomóc koledze. Zawsze w miejscu, gdzie był Banhidi, podwajailiśmy krycie i pomagaliśmy sobie. Z tego dobrze potrafiliśmy rozegrać kontynuację i nie dać dużo miejsca przeciwnikowi do rzutu. Do tego doszła dobra postawa Andreasa Wolffa w bramce przy rzutach z drugiej linii, która pozwoliła nam grać mocniej z obrotowym i nie martwić się aż tak bardzo próbami rywali z dystansu.
Dylan Nahi, zawodnik Łomża Industria Kielce: Wiedzieliśmy, że bardzo trudno grać przeciwko Pickowi Szeged u nich w domu. Jesteśmy szczęśliwi z powodu wygranej. Myślę, że najważniejsza była koncentracja nawet w trudnym momencie, kiedy rywale doprowadzili do remisu 13:13 i straciliśmy przewagę. To był trudny mecz, dlatego wygrana smakuje bardzo dobrze.
Juan Carlos Pastor, trener OTP Bank Picku Szeged: Gratulacje dla kielczan za zasłużoną wygraną. Żałuję kontuzji zawodnika rywali, życzę mu szybkiej rehabilitacji. Jeśli chodzi o grę, mieliśmy problemy w obronie z obrotowymi z Kielc. W ataku zrobiliśmy za to zbyt dużo błędów, przestrzeliliśmy kilka rzutów karnych. Mieliśmy kilka szans, by wrócić do gry, doprowadziliśmy do remisu, ale rywale znów odskoczyli. Zemściły się spudłowane rzuty karne. W drugiej połowie przewaga się utrzymywała, walczyliśmy do końca, ale nie mogliśmy zbliżyć się bardziej. Chcemy się uczyć i dalej rozwijać swój zespół.
Kontuzja Haukura Thrastarsona
Rozgrywający drużyny Łomża Industria Kielce, Haukur Thrastarson, doznał groźnie wyglądającej kontuzji polana podczas wyjazdowego meczu Ligi Mistrzów przeciwko OTP Pick Szeged (31:28). “Niestety, spodziewamy się najgorszego scenariusza, czyli uszkodzenia więzadła krzyżowego w kolanie” – komentuje Tomasz Mgłosiek, fizjoterapeuta Mistrzów Polski.
Islandczyk upadł na parkiet w trakcie pierwszej połowy spotkania w Segedynie. “Haki” niefortunnie wylądował po wyskoku, a jego noga wygięła się w nienaturalny sposób. Rozgrywający od razu złapał się za kolano, sygnalizując poważną kontuzję. Parkiet opuścił przy asyście kolegów i nie powrócił już do gry.
Thrastarson podobną kontuzję odniósł w październiku 2020 roku podczas spotkania w Elverum. Wstępną diagnozę po meczu w Segedynie stawia Tomasz Mgłosiek, fizjoterapeuta drużyny Łomża Industria Kielce.
Haki od razu pojechał na badania rezonansu magnetycznego. Niestety, chyba nie mamy żadnych złudzeń po tym, co zobaczyliśmy na boisku. Spodziewamy się najgorszego, czyli kolejnego urazu Haukura w postaci uszkodzenia więzadła krzyżowego w kolanie. Serce bardzo podpowiada, że nie musi tak być, ale wszystko na to wskazuje. Jedyną rzeczą na pocieszenie jest fakt, że kontuzja dotyczy drugiej nogi, która nie ucierpiała dwa lata temu – mówi Mgłosiek.
Dodaj komentarz