
Informacja prasowa Enea Basket Poznań tekst Adam Lejwoda , zdjęcia Beata Brociek
14.12.2022 Suzuki 1LM Enea Basket Poznań – Miasto Szkła Krosno 62:68 /13:17, 18:10, 14:19, 17:22/
To było ważne spotkanie dwóch drużyn z takim samym dorobkiem punktowym. Liczyliśmy na przełamanie po 3 kolejnych porażkach. Niestety, ale nie udało się, a przyczyny tej porażki leżą zarówno po stronie losowej jak i naszej własnej. Do przeciwności losu trzeba zaliczyć kontuzje, które wcześniej wyeliminowały 2 zawodników, a w ostatniej chwili choroby kilku następnych i to w przeddzień spotkania. Warto o tym wiedzieć, zanim krytycznie spojrzymy na wynik spotkania.
Mecz otwierają goście, którzy prowadzą przez pierwsze 5 minut z przewagą nie przekraczającą czterech punktów. Wreszcie nadchodzi moment przełamania i w 4:43 obejmujemy prowadzenie 10:9. Przez następne 2 minuty zmienia się prowadzenie, na ogół 1 punktowe, by w 2:04 zespół Krosna powiększył swoją przewagę do 4 punktów /13:17/. Ponieważ w pozostałym czasie trwania tej kwarty żadna drużyna nie zdobywa już punktów, takim wynikiem kończy się pierwsza kwarta.
W drugiej kwarcie po 3,5 minutach gry odzyskujemy prowadzenie 20:19, a po kolejnych 2 minutach powiększamy je do 7 punktów /26:19/. Kolejne 2 minuty pozwalają zespołowi Enei zwiększyć przewagę do 9 punktów /31:22/. Wydawać by się mogło, że zaczynamy kontrolować przebieg spotkania, ale zmieniamy zdanie po ostatniej części gry tej kwarty, gdy zawodnicy gości zmniejszają nasze prowadzenie do 4 punktów / 31:27/.
Po przerwie przez 5 minut nie zmienia się obraz gry, a nasz zespół utrzymuje przewagę 8 punktów. Po tym czasie zawodnicy krośnieńscy odrabiają straty, by w 1:28 wyjść na prowadzenie 44:42. Jest to okres zdecydowanie złej gry naszej drużyny. Ostatecznie kwarta kończy się wynikiem 45:46.
W ostatnie odsłonie meczu odzyskujemy prowadzenie, które wprawdzie później tracimy, ale na 4 minuty przed zakończeniem tej części gry prowadzimy 60:54. Czy to oznacza wygranie meczu? Oczywiście, że nie, a przekonaliśmy się o tym boleśnie wczoraj. Zresztą nie po raz pierwszy i nie tylko my, że taka przewaga niczego jeszcze nie oznacza. W naszym przypadku pamiętamy jeszcze o naszej dolegliwości, że nie potrafimy wygrać meczu na styku. I tym razem nie jest inaczej. Na niecałe 30 sekund przed zakończeniem spotkania przegrywamy 61:63, wykorzystując zaledwie 1 rzut wolny z wykonywanych czterech. Fatalnego obrazu zakończenia meczu dopełnia faul niesportowy naszego zawodnika, który definitywnie przesądza losy tego meczu na korzyść zespołu z Krosna.
Kolejny raz udowadniamy, że nie potrafimy wygrać meczu wyrównanego, którego losy rozstrzygają się w samej końcówce meczu. Mnie osobiście dziwi ten fakt, bowiem w tym fragmencie meczu występują w naszej drużynie zawodnicy doświadczeni. Chyba, że im brakuje po prostu spokoju i umiejętności. We wstępie mówiłem o przeciwnościach losu, na które nie mamy wpływu, ale na skuteczność rzutów to już tak. I tym razem zawiodła ona zarówno w rzutach za 3 punkty /25%/, a przede wszystkim wolnych /52,2%/.
By zakończyć ten meczowy opis przytoczmy jeszcze wypowiedź pomeczową trenera Pana Przemysława Szurka: Przystępowaliśmy do tego meczu w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej, część zawodników została w domu, a część wstała z łózka i nie w pełni zdrowa wyszła na parkiet. Mimo wszystko stworzyliśmy sobie realną szansę na odniesienie zwycięstwa. Pogrzebaliśmy ją jednak nie trafiając rzutów wolnych w decydujących momentach. Potrzebujemy teraz przede wszystkim zdrowia i wspólnych treningów, żeby się odbudować.
Punkty dla Enei zdobyli: M. Dymała 16, 1×3, 5 zb., J. Andrzejewski 13, 2×3, J. Fiszer 11, 2×3, M. Tomaszewski 8, 1×3, J. Nowicki 5, 1×3, B. Ciechociński 4, 5 zb., I. Maćkowiak 3, 1×3, W. Fraś 2, 10 zb.
– dla Krosna najwięcej punktów zdobyli: D. Oczkowicz 15, 3×3, M. Jankowski 14, 4×3, 6 zb., K. Dubults 10, 9 zb., M. Zagórski 9, 6 zb.
Tej, to my się sknaili znowyk, zaczął Biniu, guli szpycnąć co jezd lołz zez tą naszą maną. Ostatnio coś jeim nie idzie i dostali trzy raze wew gor i dzisiej musi być inacy. Czy jeim dzieś forma poszła prek?, czy tyż, guli jak sie wknają na boicho, to dostają fefry, ale toć nie są cheba zez nich takie bojączki?, bo cheba na to ibują, by mieć fifa i nie bojeć się. Niektórne zez nich to przeciyż już nie szaranki, a szczuny co to zez niejednygu pieca chlyb jedli. Teroz trener ma zagryche, bo zawdy jak wygrywają, to kibole chwalą zawodników, jak dostają wew rure, to winowaty jezd trener, ale un nie loto po boichu i nie koże jeim nieakuratnie świgać, tak jak dzisiej te rzuty wolne. Chocioż dziebko bym jeich usprawiedliwiół, bo jak ty żeś Adziu godoł, to uni mieli kłopot zez zdrowiym. Chapli jakiegosiś bakcyla, dodał Zyga. Teroz musimy zez rułą czekać, oż wszystko się wyklaruje i nima sie co hecować. A mi brakuje tegu maludy, co to zez takim szwungiem loto po boichu. Un mo złomaną pazure i jeszczyk dziebko to potrwo zanim sknai się nazad, jeszcze wtrącił Eda.
Dodaj komentarz