Ważna wygrana w starciu ligowych medalistów

Biuro Prasowe Łomża Industria Kielce dźwięk , tekst Maciej Szarek  , zdjęcie archiwalne

Drużyna Industria Kielce pokonała na wyjeździe Azoty Puławy w ramach 20. serii PGNiG Superligi (31:21). Udany występ ma za sobą Tomasz Gębala, wyróżniony tytułem MVP spotkania. Żółto-biało-niebiescy wysoką przewagę zawdzięczają kilku seriom bramek bez odpowiedzi rywala.

Azoty Puławy – Industria Kielce 21:31 (11:13)

Industria Kielce: Błażejewski (1/3=33%), Kornecki (3/11=27%), Wolff (7/17=41%) – Moryto 8, Gębala 6, D. Dujshebaev 5, Karacić 3, Nahi 2, Olejniczak 2, Tournat 2, Surgiel 1, Sanchez 1, Sićko 1, Kounkoud, Wiaderny

Azoty Puławy: Borucki, Koszowy – Burzak 9, Valles 3, Przybylski 3, Zivković 2, Jarosiewicz 2, Adamski 1, Górski 1, Kowalczyk, Fedeńczak, Antolak, Konieczny, Janikowski, Marciniak, Urbanek

W Puławach zmierzyli się medaliści ubiegłego sezonu PGNiG Superligi. Azoty Puławy, czyli trzecia ekipa minionych rozgrywek, podejmowała Mistrzów Polski – drużynę Industria Kielce. W bieżącym sezonie obie ekipy chwilowo osunęły się jednak w tabeli o jedną pozycję. Przed 20. serią gier kielczanie tracili trzy punkty do prowadzącej Orlen Wisły Płock, a puławianie sześć “oczek” do trzeciego Górnika Zabrze.

Żółto-biało-niebiescy wystąpili w środę w identycznym składzie, jak kilka dni wcześniej w domowym starciu z Torus Wybrzeżem Gdańsk. W wyjściowej siódemce na skrzydłach biegał młody duet skrzydłowych Szymon Wiaderny i Cezary Surgiel, a na pozycji prawego rozgrywającego oglądaliśmy Benoita Kounkoud.

Pierwszy fragment upłynął w rytmie wymiany gol za gol, a kolejne bramki padały w dość wolnym tempie. Dość powiedzieć, że po około dziesięciu minutach tablica wyników wskazywała remis po cztery, a po kwadransie – po sześć. Jako jedyny patent na kolejne gole wydawał się mieć Tomasz Gębala. Wszystko zasługą agresywnej obrony z obu stron i dobrej postawy bramkarzy: Mateusza Korenckiego i Wojciecha Boruckiego.

Niebezpiecznie zrobiło się w okolicach dwudziestej minuty. Gospodarze złapali wiatr w żagle, kielczanie otrzymali dwukrotną karę wykluczenia, dzięki czemu Azoty popisały się serią czterech bramek. Podopieczni trenera Roberta Lisa jako pierwsi zbudowali większą zaliczkę (10:7), bardzo dobrze współpracując ze swoim obrotowym, Ivanem Burzakiem.

Kielecki impas z rzutu karnego przełamał Arkadiusz Moryto. Gdy skrzydłowy ponownie rozwiązał worek z bramkami, Mistrzowie Polski zaczęli trafiać seryjnie. Żółto-biało-niebiescy potrzebowali zaledwie 180 sekund, by nie tylko odrobić straty, ale znów wyjść na prowadzenie (12:10). Teraz to ekipa Talanta Dujshebaeva zdobyła pięć bramek bez odpowiedzi rywali.

Różnica dwóch “oczek” utrzymała się do końca pierwszej połowy (13:11), ale po powrocie do gry nasza drużyna przypuściła kolejny atak. Z pomocą Andreasa Wolffa w bramce i Tomasza Gębali w ataku, Mistrzowie Polski po raz kolejny zanotowali serię, tym razem sześciu bramek, zwiększając tym samym dystans do siedmiu goli (20:13, 41. min.).

Mając w kieszeni wysoką przewagę, drużyna Industria Kielce kontrolowała przebieg meczu, utrzymując bezpieczną zaliczkę. W pewnym momencie różnica wyniosła nawet dwanaście goli (31:19), ale ostateczny wynik brzmiał 31:21. Tytułem najlepszego zawodnika meczu wyróżniono Tomasza Gębalę, a najskuteczniejszymi graczami w obu ekipach byli Arkadiusz Moryto (8) oraz Ivan Burzak (9).

Kolejnym razem Mistrzowie Polski wybiegną na parkiet w niedzielę 2 kwietnia w domowym meczu przeciwko AGRED Ostrovii Ostrów Wielkopolski (02.04, godz. 13.00).

D. Nahi: Musimy wygrać wszystkie mecze w lidze

Dylan Nahi, skrzydłowy Industria Kielce: To nie był dla nas zbyt dobry mecz ani w ataku, ani w obronie. Mówię przede wszystkim o pierwszej połowie, bo druga była trochę lepsza. Myślę, że zmarnowaliśmy zbyt dużo prostych okazji i na pewno musimy się poprawić w kolejnych meczach. Jeśli chcemy wygrać mistrzostwo, musimy wygrać wszystkie pozostałe spotkania. I na tym się teraz skupiamy.

Krzysztof Lijewski, drugi trener Industria Kielce: Przed meczem wzięlibyśmy taki wynik w ciemno. Mimo to, wcale nie było to tak łatwe spotkanie, jak wskazuje wynik. W pierwszej połowie mieliśmy duże problemy w ataku pozycyjnym. Myślę, że graliśmy zbyt statycznie i czytelnie dla rywala. Obrona też pozostawiała dużo do życzenia. Co najgorsze, nie biegaliśmy do przodu, mało było kontrataków z naszej strony i mało dobrej współpracy z bramkarzem. Dlatego do końca pierwszej połowy wynik był otwarty. W przerwie powiedzieliśmy sobie, gdzie leżą nasze problemy, dzięki czemu w drugiej części wrzuciliśmy kolejny bieg, graliśmy szybciej  bardziej kombinacyjnie. Pomógł też Andreas Wolff w bramce, który pchnął wiatr w nasze żagle. Dzięki temu wyprowadziliśmy więcej kontr, uciekliśmy na bezpieczną przewagę i kontrolowaliśmy przebieg spotkania.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*