
Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek Magda Pluszewska , zdjęcie Patryk Ptak
To już 19. wygrana drużyny Łomża Vive Kielce w bieżącym sezonie PGNiG Superligi. Mistrzowie Polski pokonali w sobotę MMTS Kwidzyn 40:26 (22:15). Do gry po dwumiesięcznej przerwie wrócił Angel Fernandez. Hiszpan zanotował udany występ i zdobył pięć bramek.
Łomża Vive Kielce – MMTS Kwidzyn 40:26 (22:15)
Łomża Vive Kielce: Wałach (6/21=29%), Wolff (9/20=45%) – Vujović 3, Olejniczak, Sićko 3, A. Dujshebaev 3, Tournat 6, Karačić 2, Kulesh 4, Moryto 3, Surgiel 3, Fernandez 5, Kaczor 3, Gębala 1, Gudjonsson 4
MMTS Kwidzyn: Dudek, Matlęga – Grzenkowicz 1, Orzechowski, Kryński, Krieger, Peret 3, Zieniewicz 2, Kutyła 1, Guziewicz 2, Ossowski 3, Potoczny 2, Nastaj 1, Szyszko 7, Jankowski 1, Przytuła 3
Pierwsza siódemka: Wałach – Surgiel, Kulesh, Karačić, A. Dujshebaev, Gudjonsson, Tournat
Mistrzowie Polski przed spotkaniem z MMTS-em zapowiadali walkę o kolejne ligowe punkty w marszu po obronę tytułu, ale podkreślali również, że będzie to dobra okazja, by sprawdzić ostatnie warianty taktyczne przed dwumeczem 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko HBC Nantes.
By uniknąć niepotrzebnych nerwów, drużyna Łomża Vive Kielce od pierwszych minut sobotniego meczu wyglądała na bardzo zmotywowaną i chciała szybko zbudować przewagę. Szansę w bramce od samego początku dostał Miłosz Wałach, a Andreas Wolff w trakcie całej pierwszej połowy dopingował go z ławki. Poza tym, trener Dujshebaev posłał do boju niemal najsilniejszy skład. Wolne dostali jedynie Artsem Karalek i Mateusz Kornecki.
Punktowanie rozpoczął Uladzislau Kulesh. Kilkukrotnie sprytem popisał się także Alex Dujshebaev, który raz po raz przechwycał piłki rywali. Kielczanie w obronie zaprezentowali zaś często trenowany system 5-1, co sprawiło gościom wiele problemów. Efektem prowadzenie Łomża Vive Kielce 5:2 w 6. minucie gry.
MMTS w meczu trzymały jeszcze bramki Jakuba Szyszki. Tylko do przerwy skrzydłowy trafił cztery razy. Dzięki temu różnica długo utrzymywała się na podobnym poziomie. W 16. minucie pierwszą bramkę po powrocie do gry i kontuzji zdobył Angel Fernandez i to właśnie Hiszpan kilka chwil później podwyższył prowadzenie gospodarzy na 17:13 (23. min.).
Końcówka pierwszej partii znów zdecydowanie należała do naszych zawodników. Kilka udanych interwencji w bramce zaliczył Wałach, skutkiem czego seria kontrataków, w których brylował Sigvaldi Gudjonsson. Mistrzowie Polski zdobyli cztery trafienia bez odpowiedzi rywali. Wynik inauguracyjnej części ustalił Tomasz Gębala, wyprowadzając w ten sposób zespół na najwyższe jak dotąd prowadzenie (22:15).
Po zmianie stron między słupkami zameldował się Andreas Wolff, który utrzymywał około 40-procentową skuteczność interwencji. W ataku piłki w tym okresie najczęściej trafiały do Nicolasa Tournat oraz Angela Fernandeza. Mimo to rywale potrafili jednak zmniejszyć przewagę do pięciu “oczek” (20:25, 43. min.).
Mistrzowie Polski zareagowali w najlepszy możliwy sposób. W ciągu siedmiu minut zdobyli siedem bramek z rzędu, osiągając prowadzenie 32:20 (49. min.) i definitywnie przesądzając losy meczu. Do mety kielczanie zdołali jeszcze powiększyć przepaść (40:26). Najskuteczniejszymi zawodnikami na parkiecie byli Jakub Szyszko i Nicolas Tournat (po 6 bramek).
KOMENTARZE PO MECZU ŁOMŻA VIVE KIELCE – MMTS KWIDZYN (40:26)
Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomża Vive Kielce: Wydaje mi się, że drużyna dziś wykonała zadanie i to nawet bardzo dobrze. Zdobyliśmy dużo bramek, mieliśmy fajne rozwiązania taktyczne, dobrą obronę i niezłych bramkarzy. Było widać, że chłopaki chcą biegać do przodu i mają zorganizowany powrót do tyłu. Nie ma się do czego przyczepić. Do czterdziestej piątej czy siódmej minuty przewaga oscylowała wokół sześciu trafień, ale w ostatnim kwadransie drużyna włączyła kolejny bieg, a goście niestety nie nadążali za tempem moich kolegów, dlatego przewaga jeszcze się zwiększyła.
Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Łomża Vive Kielce: Trener powiedział, że miło się na nas patrzyło, a skoro trener tak mówi, to tak jest (śmiech). Na początku Kwidzyn się fajnie postawił, do około dwudziestej piątej minuty wygrywaliśmy chyba tylko dwiema bramkami. Pierwszą połowę rywale grali naprawdę fajnie i szybko. Trener Jaszka jest ich trenerem, moim też był, więc wiem, jak podchodzi do grania – stara się właśnie wymagać od zespołu, by grał szybko.
Przy pierwszym karnym sędzia zabrał mi piłkę. Ja jeszcze nie postawiłem nogi do rzutu, a kozłowałem ją tak, jak zwykle to robię. Sędzia chyba uznał, że jestem już ustawiony do rzucania i zabrał mi piłkę pod pretekstem tego, że zrobiłem kozioł po gwizdku, który mówił już, że mam rzucać. Natomiast plus jest taki, że tym razem nie trafiłem nikogo w głowę i nikogo nie uszkodziłem (śmiech). Tamte rzuty oczywiście nie były zamierzone, szczególnie ten z Wisłą Płock, bo chciałem rzucić bardziej w bok, a piłka mi się trochę przykleiła. Inaczej było z Paryżem, bo tam chciałem rzucić w okolice głowy, obok ucha, ale się nie udało.
Angel Fernandez, skrzydłowy Łomża Vive Kielce: Nie jestem jeszcze w pełnej formie, na to jeszcze musimy poczekać. Ale chcę pomóc zespołowi, bo przed nami Liga Mistrzów z Nantes. Dzisiaj jestem bardzo zadowolony, to był fajny mecz. Jesteśmy w ważnym momencie sezonu. Palec mnie nie boli, może tylko przy podaniach z dużej odległości.
Bartłomiej Jaszka, trener MMTS Kwidzyn: To nie tak miało wyglądać, ale wiemy, z jakim przeciwnikiem się mierzyliśmy. Przed nami było bardzo trudne spotkanie, jego początek nie do końca wyglądał tak, jak byśmy sobie tego życzyli. W spotkanie weszliśmy około szóstej, siódmej minuty i wtedy układało się już ono inaczej – dochodziliśmy na jedną bramkę, rywale prowadzili może trzema. Drugie trzydzieści minut wyglądało już gorzej. Popełnialiśmy proste błędy, a przeciwnik je wykorzystywał. Wydaje mi się, że straciliśmy z dziesięć, jedenaście bramek z kontry. Musimy pracować nad konsekwencją i cierpliwością oraz wiarą w nasze umiejętności.
Jakub Szyszko, skrzydłowy MMTS Kwidzyn: Porażka boli, bo mieliśmy założenia, by walczyć do końca o każdą piłkę. Niestety, popełniliśmy wiele błędów w ataku, szybko pozbywając się piłki. Zespół z Kielc nas skutecznie kontrował i to był ich klucz do zwycięstwa. Chcieliśmy zaprezentować się z jak najlepszej strony i pokazać, że coś potrafimy.
Dodaj komentarz