
Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna (piłka nożna kobieca) tekst i zdjęcie
Nowy sezon zaczynamy fantastycznie! W starciu 1. kolejki Ekstraligi pokonaliśmy GKS Katowice 2:0.
– Pierwsze mecze rządzą się swoimi prawami. Zapewne na początku obie ekipy będą się „badać”, a później chcielibyśmy dojść do głosu i mocno zaatakować. Liczę, że szybko otworzymy wynik – mówił przed inauguracją Ekstraligi nasz trener, Robert Makarewicz.
Już w premierowych minutach obie ekipy stworzyły sobie dobre sytuacje. Po naszej stronie na bramkę GieKSy w 10. minucie uderzała Roksana Ratajczyk, ale piłka przeleciała minimalnie obok słupka. Od tego momentu mecz toczył się od jednego pola karnego do drugiego, a jego tempo było naprawdę wysokie. Równo po upływie 30. minuty byliśmy niezwykle blisko prowadzenia – tym razem jednak strzał Ratajczyk wylądował na bocznej siatce. W przypadku naszej pomocniczki idealnie sprawdziło się przysłowie „do trzech razy sztuka”, bo to właśnie Ratajczyk w minucie 39. otworzyła wynik spotkania!
Druga połowa mogła rozpocząć się dla nas fantastycznie. W minucie 52. świetnie prawą stroną przedarła się Klaudia Lefeld, która dograła do Oliwii Frontczak. Ta jednak skiksowała, a co za tym idzie, futbolówka swój lot zakończyła wysoko nad poprzeczką. Mimo braku drugiego gola, to my na tym etapie zdecydowanie dominowaliśmy na murawie, nie pozwalając przeciwniczkom na przedarcie się w naszą szesnastkę.
Po 66. minutach w zasadzie powinno być już 3:0. Na tablicy nadal widniał jednak najskromniejszy rezultat. Dosłownie 60 sekund później perfekcyjnym przechwytem popisała się Klaudia Lefeld, która równie dobrze wykończyła solową akcję i trafiła na 2:0! Taka zaliczka pozwoliła nam bezpiecznie kontrolować dalszy przebieg spotkania i zacząć sezon od zwycięstwa!
GKS Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Ratajczyk 39’, Lefeld 67’,
Górnik: Palińska – Górnicka, Zawadzka, Siwińska, Skupień (78’ Kazanowska), Frontczak, Ratajczyk, Lefeld (75’ Litwiniec), Zając (87’ Giętkowska), Macleans (69’ Kaczor), Posiewka (56’ Dereń).
GKS Katowice: Klimek – Maciążka, Koch, Turkiewicz, Kłoda, Konkol, Hajduk, Bińkowska, Parczewska, Dyguś, Lizoń (69’ Brzęczek).
Sędziowała: Karolina Bojar-Stefańska.
Żółte kartki: Posiewka 44’ – Zając 82’ (trener).
Katja Skupień: Nie taki diabeł straszny, jak go malują
W meczu z GKS Katowice zadebiutowała nie tylko w Górniku, ale i w Ekstralidze. Z Katją Skupień porozmawialiśmy o emocjach, jakie jej towarzyszyły i niedosycie, który czuła po końcowym gwizdku.
Za tobą pierwsze spotkanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Poczułaś przeskok względem pierwszej ligi, w której grałaś dotychczas?
Nie do końca, bo spotkałam się z nim już w przedsezonowych sparingach. Najbardziej tę różnicę odczułam w meczu kontrolnym z SMS-em Łódź. Jedyne, co towarzyszyło mi przez pierwszy kwadrans spotkania z GKS Katowice, to stres, z którym mogłam sobie trochę lepiej poradzić. Na szczęście po upływie tych piętnastu minut było coraz lepiej.
W drugą połowę weszłaś natomiast tak, jakbyś była już ograna w Ekstralidze. W przerwie zostałaś jakoś dodatkowo zmotywowana przez trenerów?
Trenerzy motywowali mnie od początku meczu. Od każdego usłyszałam sporo miłych słów, co bardzo mi pomogło. Wydaje mi się, że po pierwszej połowie po prostu uświadomiłam sobie, że nie taki diabeł straszny, jak go malują i że nie mam się czym stresować. Poczułam, że jestem w stanie zagrać na tym samym poziomie, co bardziej doświadczone koleżanki z drużyny.
Przed chwilą powiedziałaś mi prywatnie, że masz po tym meczu niedosyt. Dlaczego?
Bo sądzę, że gdyby nie ten początkowy stres, moja gra wyglądałaby trochę lepiej. Miałam kilka sytuacji, w których mogłam zachować się lepiej – zanotować asystę, czy nawet strzelić bramkę. Mam nadzieję, że w następnych meczach uda się to nadrobić.
Jak całościowo podsumowałabyś starcie z GieKSą?
Na pewno jako drużyna wykonałyśmy świetną robotę. Pokazałyśmy dobre przygotowanie motoryczne – uważam, że właśnie dzięki temu rywalki w drugiej połowie nie miały zbyt wielu szans na pokazanie się. Skończyłyśmy ten mecz na takiej samej intensywności, na jakiej go zaczynałyśmy, co niewątpliwie trzeba uznać za duży plus.
Dodaj komentarz