
Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne
Przed meczem wiele uwagi poświęcono temu, jak zdradliwy potrafi być początek ligi w Szczecinie. Nie były to słowa rzucone na wiatr, Łomża Vive Kielce przewagę wypracowała dopiero na początku drugiej połowy. Mistrzowie Polski udanie rozpoczęli sezon 2021/2022 w PGNiG Superlidze, pokonując Sandra Spa Pogoń Szczecin 34:20.
Sandra Spa Pogoń Szczecin – Łomża Vive Kielce 20:34 (13:14)
Sandra Spa Pogoń Szczecin: Arsenic, Wiśniewski – Krupa 5, Rybski 4, Zaremba 3, Starcevic 2, Jedziniak 2, Gierak 2, Bosy 1, Polok 1, Wąsowski, Kapela, Krok
Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Moryto 5, Gudjonsson 5, Vujović 5, Sićko 4, Karalek 3, Nahi 3, Faruk 3, Sánchez-Migallón 2, Tournat 2, Karačić 1, Gębala 1, Kulesh
Pierwsza siódemka: Wolff – Nahi, Gębala, Karačić, Vujović, Moryto, Tournat
O tym, że inauguracja sezonu w Szczecinie potrafi dostarczyć kłopotów, przypominały wyniki: remis Mistrzów Polski z Portowcami w 2015 roku oraz ubiegłoroczna porażka Orlen Wisły Płock. „Nie raz rozpoczynaliśmy ligę w Szczecinie i zawsze mieliśmy kłopoty. Pogoń to bardzo wymagający przeciwnik na początek zmagań” – mówił przed meczem trener Talant Dujshebaev.
Drużyna Łomża Vive Kielce w Szczecinie pojawiła się w czternastoosobowym składzie. W meczowym protokole zabrakło braci Daniego i Alexa Dujshebaevów, Michała Olejniczaka, Haukura Thrastarsona, Cezarego Surgiela oraz Damiana Domagały. Szansę oficjalnego debiutu w żółto-biało-niebieskiej koszulce dostali natomiast Dylan Nahi oraz Miguel Sánchez-Migallón.
Miało iść jak po grudzie i – niestety – szło. Najpierw dwa trafienia zanotowali gospodarze, a konkretniej Paweł Krupa oraz Mateusz Zaremba i Pogoń rozpoczęła mecz od prowadzenia 2:0. Licznik po stronie Łomża Vive Kielce dopiero w 5. minucie otworzył Branko Vujović. Zaraz potem swoją pierwszą superligową bramkę zdobył Dylan Nahi i było 2:2, ale to szczecinianie nadawali ton grze. Obie drużyny popełniały wiele błędów.
Pierwszy raz to Mistrzowie Polski przejęli inicjatywę w 12. minucie, gdy na 5:4 kolejne trafienie zanotował Nahi. O szybkim budowaniu przewagi nie było jednak mowy. Bardzo dobrze między słupkami radził sobie Tomasz Wiśniewski, bramkarz Pogoni, który trzymał Portowców w meczu. Co więcej, po paru chwilach gospodarze odzyskali prowadzenie (8:7).
Lepszy fragment kielczanie zanotowali około pięć minut przed zejściem do szatni. Dwa razy z rzędu trafił Szymon Sićko, poprawił Artsem Karalek i Łomża Vive Kielce pierwszy raz w meczu prowadziła różnicą dwóch bramek (12:10). Gospodarze dystans zniwelowali jednak błyskawicznie.
Ostatnie sekundy pierwszej partii dostarczyły jeszcze więcej emocji. Przy remisowym wyniku czerwoną kartkę otrzymał Uladzislau Kulesh za faul na bardzo dobrze dysponowanym tego dnia Pawle Krupie. Wynik pierwszej połowy minimalnie na naszą korzyść ustalił Arkadiusz Moryto, bo ostatni atak rywali efektownie zatrzymał Mateusz Kornecki (14:13).
Po wizycie w szatni do gry powróciła jakby zupełnie inna drużyna pod nazwą Łomża Vive Kielce. Każdą piłkę, która leciała w jego stronę, odbijał Andreas Wolff, a bramki padały tylko w jedną stronę. Dla Mistrzów Polski trafiali kolejno Szymon Sićko, Dylan Nahi, Artsem Karalek, Branko Vujović oraz Arkadiusz Moryto. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez osiem minut, które kielczanie wygrali bilansem 5-0. Niemoc gospodarzy przełamał dopiero w 39. minucie Piotr Rybski, skutecznie egzekwując rzut karny. Do tego czasu nasza przewaga urosła jednak już do sześciu goli (19:13).
Scenariusz ostatnich dwudziestu minut znamy doskonale. Łomża Vive Kielce bardzo pewnie utrzymywała rywali na dystans, krok po kroku powiększając nawet różnicę. Cztery minuty przed końcem padła bariera dziesięciu bramek (31:20). Mistrzowie Polski na koniec meczu zdobyli aż siedem trafień z rzędu, a w klasyfikacji strzelców ścigali się leworęczni Moryto, Gudjonsson i Vujović (wszyscy po 5 goli). Tyle samo po drugiej stronie barykady zdobył Paweł Krupa. Ostateczny rezultat to 34:20 na naszą korzyść.
Wszystkich interesuje zapewne, jak w pierwszym oficjalnym meczu w naszych barwach poradzili sobie debiutanci. Dylan Nahi na parkiet wyszedł od pierwszej minuty, w ataku rzucił 3 bramki w 5 próbach, a w obronie występował na pozycji numer dwa, zaliczając przechwyt. Miguel Sánchez-Migallón do gry wszedł po kwadransie, w obronie występując i na środku w parze z Artsemem Karalekiem, i “na dwójce”. W ofensywie natomiast Hiszpan zajmował pozycję na skrzydle. Trafił dwa razy, na więcej bramek nie miał już okazji.
Kolejny mecz Mistrzowie Polski rozegrają już w Hali Legionów (przeciwko Gwardii Opole we środę o godz. 19.00). Będzie to pierwsze oficjalne spotkanie sezonu 2021/2022, w którym drużyna Łomża Vive Kielce wystąpi w roli gospodarza. O biletach oraz atrakcjach, jakie przewidzieliśmy na ten dzień, przeczytaj TUTAJ.
K. Lijewski: W drugiej połowie rywale nie mieli nic do powiedzenia
Drużyna Łomża Vive Kielce pokonała Sandrę Spa Pogoń Szczecin (34:20) na inaugurację sezonu 2021/2022 w PGNiG Superlidze. Po spotkaniu w Szczecinie Krzysztof Lijewski tłumaczy dysproporcję w grze naszego zespołu między pierwszą a drugą połową, podczas gdy Uladzislau Kulesh mówi o powrocie do zmagań i faulu, za który został ukarany czerwoną kartką.
Krzysztof Lijewski, drugi trener drużyny Łomża Vive Kielce: Pierwsze 30 minut nie było dobre w naszym wykonaniu, szczególnie w ataku pozycyjnym i w kontrataku. Straciliśmy bardzo dużo piłek po własnych błędach, na przykład podań, czym nakręciliśmy przeciwników. Pogoń szybko i skutecznie kontratakowała i rzucała łatwe bramki, a my mieliśmy z tym problem, bo gospodarze grali twardo i agresywnie w obronie. W szatni na spokojnie wyjaśniliśmy sobie, że musimy wyeliminować błędy własne. Na szczęście tak też się stało, Igor Karačić dobrze ustawił grę i uspokoił wydarzenia na parkiecie. Do tego pomogli nasi bramkarze, którzy stanęli na wysokości zadania i dzięki nim mieliśmy okazję na wiele szybkich ataków. Druga połowa była z naszej strony bardzo dobra w obronie, do tego doszła skuteczna bramka, kontrataki, więc rywale nie mieli nic do powiedzenia.
Uladzislau Kulesh, rozgrywający drużyny Łomża Vive Kielce: Zagraliśmy dobry mecz, jestem bardzo zadowolony, że wygraliśmy. Różnica między tym, co działo się w pierwszej i w drugiej połowie, była w tym, że na początku spotkania dostaliśmy bardzo dużo dwuminutowych kar i straciliśmy wiele prostych piłek, przez co Szczecin zdobywał łatwe bramki. Po przerwie chłopaki byli lepiej skupieni, bardziej skoncentrowani, bardzo dobrze zagrali w obronie, bardzo dobrze bronili bramkarze i stąd wzięła się różnica. Cieszę się, że wróciliśmy do gry, półtora miesiąca tylko trenowaliśmy i graliśmy mecze sparingowe. Zgadzam się co do mojego faulu, za który dostałem czerwoną kartkę. Chciałem zrobić blok, a niespecjalnie trafiłem lekko rywala w twarz. To były minimum dwie minuty.
Dodaj komentarz