Emocje w niedzielnych meczach EBL

Biuro Prasowe Energa Basket Liga tekst , zdjęcie archiwalne

Asseco Arka pokonała zespół z Lublina

Asseco Arka Gdynia wygrała z Polskim Cukrem Pszczółką Startem Lublin 78:66 w sobotnim spotkaniu 11. kolejki Energa Basket Ligi.

Od początku spotkania obie drużyny miały problemy z konstruowaniem ataku. Dopiero późniejszy przechwyt Novaka Musicia, a także trójka Dominika Wilczka sprawiły, że Asseco Arka uciekła na siedem punktów. Lublinianie powoli odrabiali straty – zanotowali serię 8:0 i po rzutach wolnych Dorona Lamba mieli minimalną przewagę. Musić ostatecznie doprowadził do remisu po 17 po 10 minutach. Drugą kwartę gdynianie rozpoczęli od siedmiu punktów bez odpowiedzi rywala i tym samym zdobywał przewagę. Ponownie ekipa Milosa Mitrovicia nie potrafiła jej długo utrzymać – wszystko zmieniały akcje Mateusza Kostrzewskiego i Dorona Lamba. Później skuteczny był jednak Bartłomiej Wołoszyn, a kolejne zagranie Musicia dało wynik 39:32 po pierwszej połowie.

W trzeciej kwarcie sprawy w swoje ręce brali Adam Hrycaniuk i Jacobi Boykins, a prowadzenie Asseco Arki wzrosło do 10 punktów. To nie był koniec świetnej gry gospodarzy! Kolejne trafienia Wilczka sprawiły, że przewaga wynosiła już 17 punktów. Tweety Carter starał się na to reagować, ale po 30 minutach było 64:50. Kolejna część spotkania niewiele zmieniała, ponieważ Polski Cukier Pszczółka Start był nadal nieskuteczny. Następne rzuty z dystansu Cartera lekko poprawiały sytuację tego zespołu, ale nie na tyle, aby zagrozić przeciwnikom. W kluczowych momentach nie zawodził Musić, a ekipa z Gdyni zwyciężyła ostatecznie 78:66.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Dominik Wilczek z 16 punktami i 6 zbiórkami. Tweety Carter zdobył dla gości 17 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty.

Mistrzowie wygrali z PGE Spójnią

Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski wygrała z PGE Spójnią Stargard 91:82 w 11. kolejce Energa Basket Ligi.

Po wyrównanym początku spotkania, to Arged BM Stal – głównie dzięki rzutom Michaela Younga – zdobywała przewagę. Daniel Szymkiewicz starał się na to reagować, ale swoje akcje kończył też Denzel Andersson. Późniejsza trójka Kacpra Młynarskiego dała jednak minimalne prowadzenie przyjezdnym! Dzięki zagraniu Justina Graya po 10 minutach było 24:26. Drugą kwartę ostrowianie rozpoczęli od serii 9:0, co uspokoiło ich sytuację. PGE spójnia ciągle była jednak w grze, a pomagali w tym Erick Neal oraz Jonas Zohore. Zespół trenera Igora Milicicia kontrolował jednak wydarzenia na parkiecie. Ostatecznie dzięki Kobiemu Simmonsowi pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 48:42.

W kolejnej części spotkania zespół trenera Marka Łukomskiego zbliżał się na punkt po trójce Jake’a O’Briena, ale serią 9:0 odpowiedział James Palmer i Arged BM Stal ponownie mogła być spokojna. Swoje dodawali także zawodnicy z ławki, tacy jak Igor Wadowski. Dzięki jego trójce po 30 minutach było 71:58. W czwartej kwarcie ekipa trenera Igora Milicicia uciekła nawet na 17 punktów po rzucie z dystansu niezawodnego Jamesa Florence’a. PGE Spójnia nie była już w stanie dotrzymać kroku mistrzom Energa Basket Ligi. Drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego zwyciężyła ostatecznie 91:82.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był James Palmer z 19 punktami. Justin Gray zdobył 18 punktów i 6 zbiórek dla gości.

Emocje w Słupsku! Zwycięstwo Grupa Sierleccy Czarnych

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk przed własną publicznością wygrali z Treflem Sopot po emocjonującej końcówce 73:66 w niedzielnym meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi.

Początek spotkania był trochę lepszy dla przyjezdnych, którzy dzięki efektownej akcji Dariousa Motena prowadzili 8:4. Gospodarze odpowiedzieli jednak serią 6:0 i po akcji Kalifa Younga zdobywali przewagę. Rywalizacja była bardzo zacięta, a na tablicy wyników co chwilę był remis. Po późniejszym trafieniu Carla Lindboma po 10 minutach było 15:17. W drugiej kwarcie do kolejnego remisu doprowadzał Mikołaj Witliński – po chwili ten sam zawodnik dawał prowadzenie Grupa Sierleccy Czarnym. Trefl całkowicie zatrzymał się w ataku – niemoc tej drużyny po dłuższym czasie przerwał Michał Kolenda. Później Yannick Franke zbliżał sopocian na dwa punkty! Ostatecznie dzięki Billy’emu Garrettowi pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 34:30.

W trzeciej kwarcie Mikołaj Witliński i Billy Garrett ponownie budowali przewagę zespołu trenera Mantasa Cesnauskisa. Później wzrosła ona nawet do 10 punktów! Ponadto za przekroczenie limitu fauli parkiet musiał opuścić Josh Sharma, co utrudniało sytuację Trefla. Po 30 minutach i rzutach wolnych Bartosza Jankowskiego było już 54:42. W pewnym momencie kolejnej części spotkania ekipa trenera Marcina Stefańskiego zbliżyła się na pięć punktów po trójce Michała Kolendy. To oznaczało emocje do samego końca! Słupszczanie nie chcieli pozwolić już na nic więcej, chociaż rzut z dystansu dodawał jeszcze Brandon Young. W kluczowych momentach nie zawiódł Garrett i Grupa Sierleccy Czarni zwyciężyli 73:66.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Mikołaj Witliński z 23 punktami i 7 zbiórkami. W ekipie gości wyróżniał się Yannick Franke – zdobył 17 punktów i 8 zbiórek.

Gorący mecz w Warszawie! Legia pokonała Anwil

Sporo działo się w niedzielnym meczu Energa Basket Ligi w Warszawie! Ostatecznie Legia pokonała Anwil Włocławek 74:73.

Włocławianie świetnie weszli w ten mecz – najpierw prowadzili 5:0 po trójce Luke’a Petraska, a po chwili było 14:3 dzięki podobnemu trafieniu Jamesa Bella. Raymond Cowels krok po kroku odrabiał straty, a później pomagał w tym też Łukasz Koszarek. Ostatecznie jednak dzięki trafieniu Sebastiana Kowalczyka to Anwil po 10 minutach był lepszy – 23:18. Trójki Koszarka i Kamińskiego w drugiej kwarcie dawały przewagę gospodarzom. Jak się okazało – tylko na chwilę. Ekipa trenera Przemysława Frasunkiewicza odpowiedziała na to serią 11:0, a świetnie radzili sobie Mathews oraz Bell. Nic sobie z tego nie robił Cowels! Kolejne rzuty Amerykanina zupełnie zmieniały sytuację. Ostatecznie trójka Szymona Szewczyka sprawiła, że pierwsza połowa zakończyła się remisem 43:43.

Trzecią kwartę przyjezdni rozpoczęli od serii 7:0. Dopiero po pięciu minutach niemoc Legii przełamał rzutami wolnymi Grzegorz Kulka. Teraz to Anwil długo kontrolował wydarzenia na parkiecie, chociaż starał się to zmieniać Grzegorz Kamiński. Po późniejszej akcji 2+1 Cowelsa był już… remis! Rzut wolny Jonaha Mathewsa sprawił, że po 30 minutach było 55:56. Ostatnia część spotkania przyniosła sporo emocji! Kulka i Skifić w pewnym momencie dawali cztery punkty przewagi ekipie trenera Wojciecha Kamińskiego. Anwil ciągle był jednak blisko, głównie dzięki Bellowi i Petraskowi. Ten pierwszy swoimi trójkami zbliżał włocławian na zaledwie punkt. Kluczowe trafienie należało jednak do Cowelsa – dzięki niemu Legia wygrała 74:73! Łączyński sytuacyjnym rzutem mógł jeszcze zmienić ten wynik, ale nie trafił.

Najlepszym graczem gospodarzy był Raymond Cowels z 26 punktami, 6 zbiórkami i 2 asystami. Po 19 punktów dla gości rzucili Jonah Mathews i James Bell.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*