Strata odrobiona! Trzy punkty są nasze!

Biuro Prasowe GKS Górnik Łęczna (piłka nożna kobieca ) tekst , zdjęcie

Mimo że do przerwy przegrywaliśmy 0:1, ostatecznie pokonaliśmy Sportis KKP Bydgoszcz 3:1!

– Sportis to przeciwnik, który potrafi sprawić sporo problemów, co było widać nawet w poprzednim sezonie, kiedy ustawił się bardzo głęboko, przez co trudno nam było przebić się przez jego szyki obronne. Teraz też spodziewamy się podobnego stylu gry ze strony rywalek – mówił przed sobotnią potyczką trener Robert Makarewicz.

Mimo że od początku meczu to my przeważaliśmy w posiadaniu piłki, w ósmej minucie niestety dopuściliśmy rywalki w nasze pole karne, a niefortunnie do własnej siatki futbolówkę skierowała interweniująca Agata Guściora. Od tego momentu to znów my rzuciliśmy się do ataku. W 24. minucie „Guścia” pokonała nawet Natalię Piątek, ale sędzia odgwizdała pozycję spaloną naszej zawodniczki. Do przerwy niestety nie udało nam się wyrównać stanu spotkania.

Na drugą połowę nasz trener zdecydował się dokonać aż trzech zmian. Mariannę Litwiniec zastąpiła Klaudia Lefeld, Katję Skupień Emilia Szymczak, a Nikolę Dębińską Oliwia Rapacka. Te zmiany okazały się strzałem w dzesiątkę! Już w 55. minucie Rapacka trafiła na 1:1, a asystę zanotowała Szymczak, a 120 sekund później „Oli” wyprowadziła nas na prowadzenie! Te bramki dodały nam jeszcze więcej entuzjazmu. Chwilę potem było już bowiem 3:1, a tym razem na listę strzelczyń wpisała się Klaudia Lefeld.

W 85. minucie Oliwia Rapacka była blisko skompletowania hat-tricka, ale piłka po jej strzale obiła słupek. Moment później to rywalki mogły trafić do siatki, ale rzut karny Pauliny Oleksiak pewnie obroniła Anna Palińska. Ostatecznie wynik już się nie zmienił i pokonaliśmy Sportis 3:1!

GKS Górnik Łęczna – Sportis KKP Bydgoszcz 3:1 (0:1)

Bramki: Rapacka 55’, 57’, Lefeld 67’ – Guściora 8’ (sam.).

Górnik: Palińska – Guściora (77’ Frontczak), Zawadzka, Głąb, Skupień (46’ Szymczak), Litwiniec (46’ Lefeld), Kaczor, Jezioro, Ratajczyk (63’ Duchnowska), Dębińska (46’ Rapacka), Macleans.

Sportis: Piątek – Glinka, Bagińska, Helińska, Andrzejewska, Boguszyńska (50’ Sokołowska), Witczak (16’ Klepatska), Oleksiak, Piechocka, Stasiak, Majda.

Żółte kartki: Głąb 88’ – Andrzejewska 35’, Helińska 76’.

Sędziowała: Ewelina Fiodorczuk-Sipko.

Oliwia Rapacka: Nigdy wcześniej mi się to nie udało

Weszła z ławki i w ciągu dwóch minut zdobyła dwie bramki, które de facto zapewniły nam zwycięstwo ze Sportisem KKP Bydgoszcz. Z Oliwią Rapacką porozmawialiśmy o tym, jak to jest odmienić losy meczu, ale i o powrocie do gry po ośmiomiesięcznej kontuzji, w której trakcie myślała nawet o… zakończeniu kariery.

Jak to jest wejść z ławki i poprowadzić zespół do odwrócenia wyniku?

Kurcze… nie wiem, co powiedzieć (śmiech). Na pewno cieszę się, że mogłam pomóc drużynie, ale bramki to efekt pracy każdej z nas i tego, że wszystkie zagrałyśmy dobrze w drugiej połowie. Przyspieszyłyśmy grę, a to pozwoliło nam na strzelenie goli.

Robić wrażenie może też fakt, że wspominane dwie bramki zdobyłaś w… dwie minuty!

Nigdy wcześniej nie udało mi się zrobić czegoś takiego!

Śmiechem żartem, ale w sobotnim meczu reprezentacji Francji zachwycano się tym, że Karim Benzema trafił do siatki dwukrotnie w cztery minuty. Co powiedziano by o tobie?!

Benzema to mój idol! Można powiedzieć, że biorę przykład od najlepszych (śmiech).

Wchodząc na boisko, spodziewałaś się, że możesz aż tak przyczynić się do zwycięstwa? Czułaś, że to może być twój mecz?

Bardzo chciałam pomóc dziewczynom i wygrać. Nie miałam jednak żadnego przeczucia co do swojego występu, ale to chyba dobrze – miałam większą frajdę.

To były też twoje pierwsze ligowe bramki w barwach Górnika. Wcześniej strzelałaś tylko w pucharze – w poprzednim sezonie w Opolu i ostatnio we Włocławku. Tamten gol był takim przełamaniem po kontuzji?

Z pewnością. Wiele mi dał – szczególnie psychicznie. Mam nadzieję, że niebawem złapię ciągłość w zdobywaniu bramek.

Jesteś już gotowa, by grać w pełnym wymiarze czasowym?

Chciałabym tego, ale muszę zachować rozsądek i choć trochę się oszczędzać. Miałam długą przerwę i powinnam wszystko robić stopniowo. Myślę, że tak naprawdę gotowa do gry od pierwszej do ostatniej minuty będę na wiosnę.

To, co imponowało w trakcie twojej kontuzji to nastawienie – wydaje się, że cały czas byłaś sfokusowana na powrót.

Wiem, że mogło to tak wyglądać z boku. Był to jednak dla mnie bardzo trudny czas. Szczególnie początek był straszny. Byłam załamana i zastanawiałam się nawet nad całkowitym porzuceniem piłki – dla mnie to była druga tak poważna kontuzja. Gdy jednak rozpoczęłam proces rehabilitacji, naszła mnie myśl, że nie jest aż tak ciężko jak poprzednio. Byłam też dobrze przygotowana fizycznie przez trenera Pawła Wolińskiego, co bardzo mi pomogło. Wszystko szło mi łatwiej, a z miesiąca na miesiąc byłam coraz pewniejsza tego, że wrócę szybko. Moja aktualna forma też jest konsekwencją tej całościowej pracy.

Przed sezonem obserwatorzy Ekstraligi nie widzieli w Górniku faworyta do walki o medale. Całkiem szybko temu zaprzeczyłyście, bo krok po kroku robicie swoje i plasujecie się w czołówce. Jakie są twoje odczucia co do tego zespołu?

Odkąd zaczęłyśmy treningi w obecnym składzie, było widać, że nowe zawodniczki mają ogromny potencjał. Musiałyśmy po prostu złapać tę nić porozumienia, co według mnie teraz funkcjonuje doskonale – w większości przypadków nie muszę nawet patrzeć na koleżankę, by wiedzieć, że będzie tam, gdzie jej zagram. Dodatkowo dziewczyny, które do nas dołączyły, nabrały przez ten czas luzu i doświadczenia, dzięki czemu stanowią o wyjściowej jedenastce. Myślę, że nikt nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie staniemy się jednością.

Do rozegrania w tej rundzie zostały dwa mecze. Oba z Czarnymi Sosnowiec, w lidze i Pucharze Polski. Jak się na nie nastawiasz?

Czekałyśmy na te spotkania cały rok. Po doświadczeniach z poprzedniego sezonu chciałybyśmy pokazać, że to jednak my jesteśmy lepsze. Uważam, że mamy ogromny potencjał i nastawiam się na te mecze bardzo bojowo. Chcemy je wygrać i walczyć o mistrzostwo.

“Możemy walczyć o najwyższe cele”. Robert Makarewicz po meczu ze Sportisem

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*