
Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne
Drużyna Łomża Vive Kielce pozostaje niepokonana w rozgrywkach PGNiG Superligi 2021/2022. Kielczanie odnieśli czternaste ligowe zwycięstwo w sezonie, udanie inaugurując wiosenną rundę zmagań dzięki wysokiej wygranej nad Sandrą Spa Pogoń Szczecin 34:21.
Łomża Vive Kielce – Sandra Spa Pogoń Szczecin 34:21 (15:10)
Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff (17/38=45%) – Vujović 1, Sánchez-Migallón 2, Olejniczak 4, A. Dujshebaev 1, Tournat 6, Karačić 1, Kulesh 6, Moryto 4, D. Dujshebaev, Thrastarson 1, Surgiel, Domagała 2, Karalek 4, Nahi 2
Sandra Spa Pogoń Szczecin: Arsenić, Wiśniewski – Krok 1, Wrzesiński 4, Kapela 2, Wąsowski, Gierak 3, Krupa 1, Bosy 1, Starcević 4, Jedziniak, Krysiak 2, Zaremba 1, Polok 2
Pierwsza siódemka: Wolff – Surgiel, Kulesh, Karačić, A. Dujshebaev, Domagała, Karalek
PGNiG Superliga wróciła na kielecki parkiet po blisko dwóch miesiącach przerwy. Pierwszym rywalem drużyny Łomża Vive Kielce w drugiej rundzie rozgrywek była Sandra Spa Pogoń Szczecin. Z tym rywalem zainaugurowaliśmy zresztą cały sezon, wygrywając w Szczecinie 34:20.
Kielczanie do sobotniego meczu przystąpili bez odpoczywających wciąż po EHF EURO 2022 Sigvaldiego Gudjonssona oraz Szymona Sićki a także Faruka Yusufa, który w trakcie weekendu występował w drużynie juniorów.
Rywalizację z Pogonią od mocnego uderzenia z II linii rozpoczął Uladzislau Kulesh. Chwilę później za ciosem poszli Damian Domagała oraz Michał Olejniczak. Co ciekawe, pod nieobecność Sigvaldiego Gudjonssona na prawym skrzydle mecz rozpoczął nie jedyny nominalny zawodnik na tej pozycji – Arkadiusz Moryto – ale obrotowy Damian Domagała, który swoją bramkę zdobył właśnie z rogu boiska.
Rywale zaś do kieleckiej siatki trafili dopiero po sześciu minutach. Łukasz Gierak skutecznie wykorzystał rzut karny. Do końca pierwszej partii szczecinianie dołożyli jeszcze tylko dziewięć bramek, głównie za sprawą bardzo dobrze dysponowanego w sobotę Andreasa Wolffa. Kielecki bramkarz odbił do przerwy aż dziesięć piłek (53 proc. skuteczności obron).
W tym czasie po drugiej stronie parkietu najbardziej efektywni byli Vlad Kulesh oraz Nicolas Tournat. Obaj korzystali z udanych asyst w wykonaniu Igora Karačicia a potem Haukura Thrastarsona. Wszystko to zaowocowało pięcioma bramkami przewagi drużyny Łomża Vive Kielce (15:10).
Musiało minąć jedynie dziesięć minut drugiej połowy, by różnica uległa podwojeniu. Tuż po zmianie stron dwa szybkie gole zdobyli Michał Olejniczak oraz Dylan Nahi, serię przerwał co prawda rozgrywający Pogoni Paweł Krupa, ale kolejne trzy trafienia znów należały do Mistrzów Polski. Odpowiedział Dawid Krysiak, ale po golach Artsema Karaleka oraz Damiana Domagały było już 22:12 (41. min.).
Do końca meczu kielczanie realizowali doskonale znany nam plan spokojnego kontrolowania tempa spotkania. Dalej skuteczni byli Kulesh i Tournat (po 6 bramek), w kontratakach kilkakrotnie odnalazł się także specjalista od defensywy, Miguel Sánchez-Migallón, a grę Mistrzów Polskich prowadził Michał Olejniczak. Wśród rywali najwięcej krwi napsuli gospodarzom Filip Wrzesiński oraz Matija Starcević (po 4 gole)
Ostateczna różnica stanęła na trzynastu bramkach (34:21). Tytuł MVP spotkania powędrował do rąk Andreasa Wolffa (17 interwencji).
A. Moryto: Czuję, że mogę latać!
tekst Magda Pluszewska , zdjęcie Patryk Ptak
W pierwszym meczu po przerwie zimowej drużyna Łomża Vive Kielce pokonała ekipę Sandra SPA Pogoń Szczecin 34:21. Krzysztof Lijewski chwalił swoich podopiecznych za postawę w meczu, a Arek Moryto przyznał, że pierwsze dni ojcostwa nie wpływają negatywnie na jego fomę. „Dzisiaj super się wyspałem, mały budził się tylko dwa razy i dał pospać” – mówił skrzydłowy –„Czuję się bardzo dobrze i czuję, że mogę latać!”.
KOMENTARZE PO MECZU ŁOMŻA VIVE KIELCE – SANDRA SPA POGOŃ SZCZECIN (34:21)
Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomża Vive Kielce: Wystawiłbym mojemu zespołowi ocenę bardzo dobrą, nawet celującą! Talant był bardzo zadowolony z postawy naszych zawodników w dzisiejszym meczu, fajnie było widać agresję i wolę walki w obronie. Wszyscy wiemy, na jakim etapie jesteśmy po tym okresie przygotowawczym, nie graliśmy żadnych sparingów, bo nie było kim grać. Chłopcy bardzo mocno trenowali w ostatnim okresie i nogi były ciężkie. Ale to nie przeszkodziło w tym, by pchać piłkę do przodu. Przyjdzie w następnym tygodniu czas, że zejdziemy z obciążeń treningowych i skupimy się na czystej taktyce oraz technice. W tym meczu fajnie nasi środkowi rozgrywający prowadzili atak pozycyjny, ale przede wszystkim cieszy to, że obrona wyglądała dobrze. Andreas Wolff obronił kilkanaście piłek i odbudował się po przerwie spowodowaną Covidem w reprezentacji Niemiec. Cieszymy się, że nie ma żadnego śladu po tej chorobie i że Andi wrócił na sto procent. Dobrze grał, a Mateusz Kornecki delikatnie podkręcił staw skokowy na ostatnim treningu, dlatego trener uznał, że jeśli będzie dobrze grał, to nie będziemy go zmieniać, by Mati mógł wyleczyć ten drobny uraz. Szymon Sićko natomiast miał skręcony staw skokowy przed mistrzostwami i od czasu do czasu jego ból powraca. Decyzja była taka, żeby Szymon odpoczął, a więcej na swoje barki wziął Vlad Kulesh. Każdego zawodnika trzeba pochwalić indywidualnie, bo każdy wywiązał się ze swoich zadań.
Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Łomża Vive Kielce: Dzisiaj super się wyspałem, mały budził się tylko dwa razy i dał pospać. Początki nie są łatwe, trzeba się wszystkiego nauczyć, ale żona daje sobie świetnie radę i uczy mnie przy okazji. Synek dużo macha rękami, mniej nogami, więc kto wie, może będzie z niego piłkarz ręczny (śmiech). Mecz fajny, niektórzy zawodnicy nie grali od ponad miesiąca, więc dla nich szczególnie dobrze, że mogli się dotrzeć i troszeczkę zmęczyć. Mieli krótki okres przygotowawczy, w którym głównie trenowali bez piłki. Wróciliśmy do klubu i po tygodniu rozegraliśmy mecz. To były dwie w miarę równe połowy w naszym wykonaniu, w pierwszej trochę przestrzelonych stuprocentowych sytuacji, a oprócz tego było całkiem nieźle. Ja nie narzekam na zmęczenie, doskwiera mi tylko delikatnie kolano, ale to sprawa przeciążeniowa. Kondycyjnie czuję się bardzo dobrze i czuję, że mogę latać!
Rafał Biały, trener Sandra SPA Pogoń Szczecin: Fajnie, że wróciliśmy! Liga znowu się zaczęła i bardzo dobrze, że od razu z tak trudnym przeciwnikiem, bo pokazało nam to wszystkie nasze błędy i niedociągnięcia przed następnym ważnym spotkaniem z Kwidzynem. Weszliśmy w mecz bardzo zestresowani, to było widać. Byliśmy usztywnieni, graliśmy na prostych nogach, stąd 0:3 i 1:5. Potem weszło trochę rozluźnienia, akcji meczowej i to spotkanie było w miarę wyrównane. Daliśmy wszystkim pograć. Grali 17-latkowie, 18-latkowie. Oni mają się uczyć. Gdzie, jak nie na takim przeciwniku. Oczywiście, jest to porażka trzynastoma bramkami, ale jestem zadowolony z tego grania. Miejsce w tabeli jest bardzo niewygodne. My wiemy, o co gramy – o utrzymanie. Mamy przed sobą bardzo ważne mecze: Kwidzyn, Gdańsk, Mielec. Myślę, że tu nie trzeba nikogo nastawiać, nie widzę zwątpienia w zespole.
Patryk Krok, skrzydłowy Sandra SPA Pogoń Szczecin: W pierwszej połowie jeszcze wszyscy mieliśmy siły, w drugiej połowie wyszło, że mieliśmy ciężki sezon przygotowawczy. Było sporo chorych osób i myślę, że wyszedł brak siły. Zdarza się, może mieliśmy gorszy dzień, nie dogadywaliśmy się tak, jakbyśmy chcieli. Jesteśmy w bojowych nastrojach, przegraliśmy, ale to nie koniec świata, mamy jeszcze ważne mecze przed sobą, będziemy się do nich przygotowywać.
Dodaj komentarz