Biuro Prasowe Łomża Vive Kielce tekst Magda Pluszewska , zdjęcie archiwalne
W meczu 24. serii PGNiG Superligi drużyna Łomża Vive Kielce pokonała MKS Zagłębie Lubin 32:24. Do Lubina Mistrzowie Polski pojechali bez kilku kluczowych zawodników, m. in. Alexa Dujshebaeva, Igora Karacica, Dylana Nahi, Szymona Sićko.
MKS Zagłębie Lubin – Łomża Vive Kielce 24:32 (11:15)
MKS Zagłębie Lubin: Schodowski, Bartosik – Byczek, Drozdalski, Bekisz, Iskra, Chychykało, Gębala, Bogacz, Marciniak, Hajnos, Adamski, Stankiewicz, Pietruszko
Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Vujović, Thrastarson, Paczkowski, Kulesh, Yusuf, Moryto, Surgiel, Sanchez, Karalek, Domagała, Tournat
Pierwsza siódemka: Kornecki – Moryto, Vujović, Torunat, Thrastarson, Kulesh, Sanchez-Migallon
Podopieczni Talanta Dujshebaeva dobrze rozpoczęli spotkanie w Lubinie, ale po początkowym prowadzeniu 3:1, nieco rozluźnili się, co lubinianie wykorzystali, serią pokonując Mateusza Korneckiego. W dwunastej minucie gospodarze wyszli na prowadzenie 6:5. Chwilę później Matiego w bramce zastąpił Andreas Wolff, a w polu pierwszą siódemkę podmienili Cezary Surgiel, Artsem Karalek, Daniel Dujshebaev, Damian Domagała, Paweł Paczkowksi i Faruk Yusuf. Po kontrze tego ostatniego w dwudziestej minucie prowadziliśmy 10:8.
Młody Nigeryjczyk wziął na siebie ciężar zdobywania bramek w tej części meczu i po chwili miał już ich na koncie trzy. Za moment rozgrywający popisał się świetną asystą, dogrywając piłkę do Artsema Karaleka, który ustalił wynik na 14:11. Jarosław Hipner wziął czas, a do końca pierwszej połowy pozostało pięć minut.
Na zniwelowanie straty Zagłębia szansę miał Marek Marciniak, ale jego rzut po wznowieniu gry powstrzymał Andreas Wolff. Andi zablokował także kolejną próbę, Michała Bekisza, a za moment również rzut karny Romana Chychykalo. Po stronie gospodarzy dobry okres gry w bramce notował z kolei Marcin Schodowski. Do przerwy prowadziliśmy 15:11.
W drugiej części spotkania wypracowana przez kielczan przewaga długo utrzymywała się na podobnym poziomie. Podopieczni Talanta Dujshebaeva popełniali błędy w ataku, a grając w osłabieniu i ściągając spomiędzy słupków Mateusza Korneckiego, stracili dwa gole do pustej bramki. Niemoc łapała Mistrzów Polski także w kontratakach – w jednym z nich Pawłowi Paczkowskiemu nie udało się zdobyć bramki, gdy Miłosz Byczek spektakularnie zdążył wrócić do bramki spoza linii bocznej boiska i obronić jego rzut. Po około kwadransie prowadziliśmy 25:19.
Do końca spotkania niewiele się zmieniło – Łomża Vive Kielce wygrała z MKS Zagłębiem Lubin na wyjeździe 32:24. Kolejny mecz Mistrzowie Polski rozegrają tuż po weekendzie majowym – 05.05., o godz. 18:00 podejmą w Hali Legionów Piotrkowianina Piotrków Trybunalski.
KOMENTARZE PO MECZU MKS ZAGŁĘBIE LUBIN – ŁOMŻA VIVE KIELCE (24:32)
Talant Dujshebaev, trener Łomża Vive Kielce: Myślę, że mogę być zadowolony z dzisiejszego meczu. Oczywiście, popełniliśmy wiele prostych błędów jeden na jeden, sporo technicznych błędów, ale to jest normalne jeśli spojrzymy na to, kto był na boisku. Zebraliśmy ważne doświadczenie dla młodych chłopaków na przyszłość, zrobiliśmy dobry wynik, mogę tylko podziękować drużynie. Zawodnicy zawsze otrzymują minuty na parkiecie, by potem radzić sobie z najlepszymi. W tym składzie, którym graliśmy, mogło być i lepiej i gorzej. Dla mnie było okej, jedyne, do czego mogę się przyczepić, to te błędy jeden na jeden, było ich za dużo.
Branko Vujović, rozgrywający Łomża Vive Kielce: Z jednej strony mogę być zadowolony, a z drugiej nie. Dobrze się grało, nie graliśmy źle, ale wiele razy nie trafiliśmy sam na sam. Ich bramkarz dobrze bronił. My mamy jeszcze dwa mecze w polskiej lidze i jestem pewien, że je wygramy. Cieszę się, że rzuciłem trzy rzuty karne w trzech próbach, dobrze czuję się w tym elemencie gry. Nie wygraliśmy tak wysoko, jak z Tarnowem, ale najważniejsze, że punkty jadą do Kielc.
Dodaj komentarz