
Biuro Prasowe Łomża Industria Kielce Tekst Maciej Szarek , zdjęcie archiwalne
Drużyna Industria Kielce przegrała na wyjeździe z THW Kiel 29:32 w ramach 11. kolejki Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski w drugiej połowie meczu rzucili się w pogoń, by odrobić straty poniesione w trakcie pierwszej partii. Mimo ambitnej postawy, kielczanie zakończyli 12-letnią serię bez porażki w rywalizacji z wicemistrzem Niemiec na parkietach Champions League.
THW Kiel – Industria Kielce 32:29 (22:13)
Industria Kielce: Kornecki (5/18=28%), Wolff (7/26=27%) – Sanchez-Migallon, Wiaderny, Sićko 5, A. Dujshebaev, Tournat 3, Karacić 4, Moryto 6, D. Dujshebaev 2, Stenmalm, Gębala, Karalek 3, Nahi 6
THW Kiel: N. Landin, Mrkva – Duvnjak, Sagosen 2, Reinkind 4, M. Landin 1, Overby, Weinhold 1, Wiencek 3, Ekberg 8, Fraatz 2, Johansson 2, Dahmke 5, Zarabec 1, Bilyk, Pekeler 3
Dwanaście lat, dziewięć meczów i koniec. Drużyna THW Kiel odniosła pierwsze zwycięstwo nad ekipą Industria Kielce od marca 2011 roku.
Od samego początku czwartkowego spotkania gospodarze narzucili bardzo wysokie tempo gry. Kilończycy wyglądali na niezwykle zdeterminowanych i głodnych wygranej, dzięki czemu wykorzystywali każdy błąd kielczan. Niemcy swojej szansy upatrywali najwyraźniej w narzuceniu wyczerpującego rytmu gol za gol, wykorzystując tym samym braki kadrowe w drużynie Industria Kielce. Mistrzowie Polski dotarli bowiem do Kilonii w 14-osobowym składzie.
Agresja i nieustępliwość rywali w obronie w połączeniu z dobrą dyspozycją rzutową zaowocowały szybkim prowadzeniem THW Kiel, które po kwadransie wynosiło pięć bramek (10:5). Różnica mogłaby być jeszcze większa gdyby nie siedem udanych interwencji Andreasa Wolffa między kieleckimi słupkami i cztery bramki Szymona Sićko po drugiej stronie boiska.
Nasza drużyna miała poważne problemy z przedarciem się przez szyki obronne przeciwników, efektem czego trzynaście bramek na kieleckim liczniku, gdy drużyny schodziły do szatni. Rywale z kolei korzystali z możliwości wyprowadzania szybkich ataków, dzięki czemu najskuteczniejszymi zawodnikami pierwszej połowy zostali Rune Dahmke i Niclas Ekberg. W najważniejszej statystyce – wyniku – gospodarze wypracowali w ciągu pół godziny aż dziewięciobramkową przewagę (22:13).
Na szczęście zła karta odwróciła się dla naszego zespołu wraz ze zmianą stron. Mistrzowie Polski zwarli szyki w obronie, dzięki czemu zanotowali kilka przechwytów i bloków, a kontrataki na bramki skutecznie zamieniał Arkadiusz Moryto. Efekt? Szalona pogoń kielczan, seria sześciu bramek i zniwelowanie strat ze stanu 14:24 do różnicy czterech bramek w 37. minucie (20:24).
Mistrzowie Polski złapali wiatr w żagle i kontynuowali pościg. Żółto-biało-niebiescy krok po kroku zbliżali się do rywali. Świetnie grą naszego zespołu kierował Igor Karacić, kilka piłek odbił Mateusz Korencki. Gdy w 40. minucie bramkę rzucił Dylan Nahi, różnica stopniała do zaledwie dwóch “oczek” (25:27). Zapowiadała się pasjonująca końcówka meczu.
Niestety, decydujący fragment znów należał do gospodarzy wspieranych przez dziesięć tysięcy kibiców zgromadzonych w Sparkassen Arenie. Kilończycy nie pozwolili naszej drużynie na doprowadzenie do bramki kontaktowej, utrzymując prowadzenie w granicach trzech lub czterech trafień. Ostateczna różnica wyniosła właśnie trzy gole na korzyść THW Kiel (32:29).
Najlepszym strzelcem spotkania został Niclas Ekberg, autor ośmiu trafień. Dla Industria Kielce po sześć razy rzucili Dylan Nahi oraz Arkadiusz Moryto.
T. Gębala: Nie wiem, gdzie byliśmy w trakcie pierwszej połowy.
Talant Dujshebaev, trener Industria Kielce: Gratulacje dla THW Kiel. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy dziewięcioma bramkami, ale moi zawodnicy zrobili wszystko, by odwrócić tę trudną sytuację. Myślę, że walczyli naprawdę dobrze. Kluczem do zwycięstwa rywali były interwencja Tomasa Mrkvy na początku drugiej połowy. Bramkarz gospodarzy zatrzymał nas w wielu sytuacjach jeden na jeden. Po dzisiejszym wieczorze pierwsze miejsce w grupie się od nas oddaliło, ale będziemy o nie walczyć do końca.
Krzysztof Lijewski, drugi trener Industria Kielce: W pierwszej połowie było dużo błędów technicznych po naszej stronie. Dzięki temu rywale mieli łatwe sytuacje, żeby zdobywać szybkie bramki i odskoczyć na bezpieczną przewagę. My, nawet gdy dochodziliśmy do dogodnych okazji, mieliśmy problemy, żeby zamieniać je na gole. Dobry mecz rozegrał bramkarz rywali, Tomas Mrkva, który zanotował kilkanaście parad. Czech trzymał gospodarzom wynik. W drugiej połowie natomiast graliśmy inaczej i jesteśmy zbudowani tym, że pokazaliśmy zupełnie inną twarz. Lepiej funkcjonowała obrona i współpraca z bramkarzem. W ataku pozycyjnym piłka także “chodziła” szybciej. Gdybyśmy w pierwszej połowie zagrali w trochę bezpieczniej, wynik mógłby być inny…
Tomasz Gębala, zawodnik Industria Kielce: Nie wiem, gdzie byliśmy myślami w trakcie pierwszej połowy meczu w Kilonii. Przez cały mecz nie wykorzystywaliśmy prostych okazji i nie trafiliśmy czystych rzutów, ale w drugiej partii pokazaliśmy wreszcie taką piłkę ręczną, jaką potrafimy grać. Udało nam się lepiej ustawić głowy, ale nie przełożyliśmy lepszej gry na zwycięstwo.
Dodaj komentarz