Pewne i ważne zwycięstwo! Z Wrocławia wywozimy pełną pulę

Biuro Prasowe  GKS Górnik Łęczna (piłka nożna kobieca)

To był fantastyczny występ naszych zawodniczek! W meczu 15. kolejki Ekstraligi nie daliśmy żadnych szans Śląskowi Wrocław i wygraliśmy wyjazdowe starcie aż 7:0.

– Do Wrocławia jedziemy po trzy punkty. Nie widzimy innej opcji niż zwycięstwo – mówił przed tym meczem asystent trenera, Patryk Błaziak.

Pierwszą dogodną sytuację do pokonania Anny Bocian stworzyliśmy sobie już w 4. minucie, kiedy to zza pola karnego uderzała Ewelina Kamczyk. Piłka po jej strzale wylądowała jednak w rękawicach golkiperki Śląska. Moment później fenomenalną obroną popisała się Anna Palińska, która końcówkami palców wyciągnęła strzał Marceliny Buś. Ta obrona okazała się kluczowa. Po rzucie rożnym przejęliśmy bowiem piłkę, a fantastycznym centrostrzałem z dystansu popisała się Kamczyk, która tym samym przelobowała Bocian i trafiła na 1:0.

Ta bramka pozwoliła nam złapać rytm i zdominować boisko. W kolejnych minutach to także my naciskaliśmy na rywala i stwarzaliśmy sobie kolejne okazje. Wrocławianki w zasadzie nie miały wstępu na naszą połowę. Mimo tej przewagi, na drugie trafienie musieliśmy czekać do samej końcówki pierwszej połowy. Oczekiwanie jednak się opłacało, bo gol padł po pięknej zespołowej akcji, którą wykończyła strzałem głową Emilia Zdunek. Na przerwę zeszliśmy więc z przewagą dwóch bramek.

Początek drugiej połowy był w naszym wykonaniu wyśmienity. Już cztery minuty po wznowieniu gry świetną solową akcję prawą stroną boiska przeprowadziła Nikola Karczewska, która nie dała żadnych szans Annie Bocian na skuteczną interwencję. Było 3:0. W 58. minucie po kolejnym natarciu znów trafiliśmy do siatki, ale tym razem sędzia odgwizdała pozycję spaloną.

Chwilę później na murawie zameldowała się Klaudia Lefeld. Nasza pomocniczka bardzo szybko mogła zapisać na swoim koncie asystę, ale strzał Patricii Hmirovej, po jej podaniu, na rzut rożny sparowała Bocian. Co nie udało się wtedy, udało się w 68. minucie z 11. metra, a rzut karny pewnie wykorzystała Emilia Zdunek, kompletując tym samym dublet.

Wynik 4:0 na tym etapie meczu był i tak najniższym wymiarem kary dla rywalek. Trzeba przy tym podkreślić, że gra zielono-czarnych naprawdę mogła się podobać. Mimo wysokiej przewagi wciąż naciskaliśmy na przeciwniczki i co rusz przedzieraliśmy się w pole karne. Potwierdzeniem tej dominacji było trafienia na 5:0 autorstwa Nikoli Karczewskiej z 81. minuty.

Wbrew pozorom, to wcale nie był koniec strzelania! Szóstą bramkę dla naszego zespołu zdobyła na pięć minut przed końcowym gwizdkiem Anna Zając. Co ważne, już w doliczonym czasie gry wrocławianki miały szansę na gola honorowego, ale strzał Joanny Wróblewskiej fenomenalnie wybroniła Anna Palińska.

Nasze zawodniczki odpowiedziały i na tę akcję, a wynik meczu w czwartej minucie doliczonego czasy gry ustaliła Ewelina Kamczyk.

Śląsk Wrocław – GKS Górnik Łęczna 0:7 (0:2)

Bramki: Kamczyk 5’, 90’+4, Zdunek 41’, 68’, Karczewska 49’, 81’, Zając 85’.

Śląsk: Bocian – Żurek, Tracz, Dudziak, Turowska (72’ Krysman), Kulig, Wróblewska, Buś Martyna (61’ Homa), Korda (61’ Jurczenko), Czudecka (46’ Przelicka), Buś Marcelina (86’ Pompa). Trener: Piotr Jagieła.

Górnik: Palińska – Dyguś, Zawadzka (71’ Kaczor), Górnicka, Zając (87’ Głąb), Siwińska, Kamczyk, Zdunek (81’ Kazanowska), Ratajczyk (58’ Lefeld), Hmirova, Karczewska (86’ Duchnowska). Trenerzy: Natasza Górnicka, Patryk Błaziak.

Żółte kartki: Buś Marcelina 39’, Homa 84’ – Ratajczyk 35’.

Sędziowała: Michalina Diakow.

Natasza Górnicka: Czułam bardzo dużą odpowiedzialność

Po wygranej 7:0 ze Śląskiem Wrocław porozmawialiśmy z naszą kapitan Nataszą Górnicką, dla której był to premierowy mecz w podwójnej roli: zawodniczki i szkoleniowca.

Zadebiutowałaś jako grająca trenerka. Stres był z tego powodu większy?

Trochę się zdziwiłam, że ten stres w ogóle się pojawił. Do tej pory raczej go nie odczuwałam, bo gram w piłkę tak długo, że motywuje mnie co innego niż napięcie. We Wrocławiu czułam natomiast bardzo dużą odpowiedzialność. Przed nami jeszcze wiele spotkań, a de facto nie mamy trenera. Nastała taka potrzeba i razem z Patrykiem Błaziakiem, który jest głosem zza linii bocznej boiska, podjęliśmy to wyzwanie. Tak po prostu trzeba było zrobić. To bardzo trudna rola, tym bardziej że nadal uważam, że aktywna zawodniczka nie powinna i nie może być jednocześnie trenerem, tym bardziej na takim poziomie.

Stres chyba jednak szybko zniknął? Dominowałyście od początku, już w piątej minucie zdobyłyście bramkę, dzięki czemu ułożyłyście sobie to spotkanie.

Wynik jest cudowny, ale muszę ten mecz przeanalizować. Uważam, że gra, szczególnie w pierwszej połowie nie była dobra. Źle nam się grało, czułyśmy się słabo fizycznie – nie wiem, z czego to wynika. Być może zrobiliśmy coś źle, źle zaplanowaliśmy rozgrzewkę. Trzeba to przemyśleć. Wiem, że niektórym wydaje się, że bycie trenerem to po prostu ustalenie składu, ale tak nie jest. To milion czynników, nad którymi trzeba pracować każdego dnia.

O słabszej pierwszej połowie świadczy też wynik. W niej zdobyłyście dwie bramki, w drugiej aż pięć.

Rzeczywiście stworzyłyśmy sobie dużo więcej sytuacji, znacznie lepsza była też finalizacja. Możemy się z tego tylko cieszyć.

To, co może też cieszyć to reakcja zespołu po niełatwym tygodniu oraz fakt, że podniosłyście się po ligowej przegranej z Czarnymi Sosnowiec.

Ten tydzień był nie tyle niełatwy, ile naprawdę wymagający. Musimy oddać trenerowi Mazurkiewiczowi to, co zrobił dla tej drużyny. Został legendą. Nikt inny nie doprowadził Górnika do takich sukcesów. Gdy przychodzi taki kryzysowy moment, jaki spotkał nas, są dwie drogi: albo zespół się rozpada, albo jednoczy. Całe szczęście, że nasz zespół się zjednoczył. Siedzimy w tym razem, wygrywamy i przegrywamy wspólnie, cieszymy się, ale i martwimy również wszyscy.

Ciebie jako koordynatorkę klubowej akademii może też cieszyć fakt, że zagrały młode zawodniczki.

To prawda. Do tego właśnie dążymy. Nie miałoby to sensu, gdybyśmy mając zespół radzący sobie świetnie w Centralnej Lidze Juniorek, nie dawali szans wyróżniającym się piłkarkom. Nie muszą grać całego meczu, ważne jest, by zaczynały czuć tę atmosferę. We Wrocławiu zagrały bardzo dobrze. Powiem to chyba po raz piętnasty, ale Weronika Kaczor zagrała moim zdaniem dobre spotkanie. Grała odpowiedzialnie, przenosiła ciężar gry w dobrych momentach. Widać, że czuła się swobodnie w tym meczu.

Przed wami teraz długa przerwa. Czego się po niej spodziewasz?

Przede wszystkim musimy to wszystko w klubie uporządkować. Nie możemy mieć trenerów tymczasowych ani zostawiać drużynę CLJ bez szkoleniowca, bo ten prowadzi zespół ekstraligowy. Trzeba to wszystko poukładać, by miało ręce i nogi. Ta przerwa jest nam na rękę.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*